Inaczej o Szerszniku. Wybitny gospodarz czy surowy nauczyciel?Pomnik księdza Leopolda Szersznika w Parku Pokoju został odsłonięty w 2006 roku. fot. Qasinka, Wikimedia Commons. Mimo że Cieszyn nie dawał wielkich możliwości rozwoju, ksiądz Leopold Szersznik nie zmarnował swoich talentów. Wystarczy zajrzeć do dowolnego opracowania, aby się o tym przekonać: założenie pierwszego w mieście muzeum - Szersznik; pierwszy słownik biograficzny mieszkańców Księstwa Cieszyńskiego - Szersznik; początek walki z prawnym absurdem, polegającym na tym, że polskie dzieci na Śląsku Cieszyńskim musiały uczyć się z czeskich podręczników - znowu Szersznik. To taki wręcz pomnikowy Szersznik, jakiego można odnaleźć na kartach słowników i encyklopedii. Tymczasem mieszkańcy Cieszyna kojarzyli go także jako surowego i wymagającego nauczyciela w gimnazjum katolickim. Uważał, że uczniowie mają za dużo czasu, dlatego skasował im ferie z okazji świąt Bożego Narodzenia (wolne zostawił tylko dni 25 i 26 grudnia). Nie był zadowolony z faktu, że niektórzy rodzice pozwalają swoim dzieciom chodzić na zabawy taneczne i do teatru. Narzekał na uczniów, którzy obrażali profesorów, prześladowali donosicieli w swoim gronie, oszukiwali, oddawali się hazardowi i niewiele robili sobie z nakładanych kar. Trudno się im dziwić, bo przykładowo kiedy w 1790 roku jeden z uczniów pojechał do swojej dziewczyny 5 mil konno aż na pruski Śląsk, to dostał reprymendę i został wpisany do "księgi hańby". Leopold Szersznik kupił sobie kilka sąsiadujących ze sobą posiadłości w Cieszynie. Na jednej z nich znajdowały się ruiny starej cieszyńskiej szubienicy. Ksiądz urządził ogród, który w 1790 roku oddał do użytku publicznego. Dwanaście lat później musiał go sprzedać z powodu szykan sąsiadów. Drugim powodem była potrzeba zdobycia środków na fundację na utrzymanie zbiorów muzealnych i bibliotecznych. Założone w 1802 roku publiczne muzeum, znane dziś jako Muzuem Śląska Cieszyńskiego, było jedną z pierwszych tego typu placówek w Europie Środkowej.
|
reklama
|
nie śmiej twierdzić, tylko odważ się pomyśleć...
ja znam jedną pozytywna stronę KK w Polsce - szybko się kurczy...
Dobra, czarne strony Kościoła Rz.- Katolickiego znacie, a te pozytywne ? Śmiem twierdzić, że jest ich znacznie więcej.
Skazanych prowadzono w uroczystej procesji, w asyście zakapturzonych księży i ze śpiewem. Skazańcowi golono głowę, nakładano mu wysoką szpiczastą czapkę, ubierano w strój hańby – zwany sanbenito – coś w rodzaju żółtego worka pokutnego z wymalowanymi diabłami, piekielnymi płomieniami i imieniem ofiary. Jeśli w ostatniej chwili wyrzekł się grzechu herezji, mógł liczyć na złagodzenie kary. Duszono go przed spaleniem. Kto z tej możliwości nie skorzystał, trafiał na stos żywy i z zakneblowanymi ustami, by nie próbował przeklinać katów. Tak umierał renesansowy włoski filozof Giordano Bruno, jedna z najsławniejszych ofiar inkwizycji (1600 r.).
kościół, zawalidroga postępu, siedziba dogmatycznych siedlisk ludzkiej myśli, jak pokryty rzęsą staw, ostoja anachronicznych praw...
"Będziesz miłował Pana Boga, a bliźniego swego jak siebie samego. Tych zaś, co osmielą się mieć własne zdanie, nazwiesz heretykami i spalisz na stosie".
Żelazna Dziewica, Widelec Heretyka, Hiszpańskie Buty czy łamanie kołem a także wiele, wiele innych wynalazków. To było coś
często mówi się, że duchowni i kościół katolicki utrzymywali ludzi w ciemnocie. Było zupełnie przeciwnie. Duchowni katoliccy i dawne zakony przynosiły na nasze tereny wynalazki cywilizacyjne i nowości techniczno-technologiczne. To było COŚ.
Czytać nie umiesz a za mądrowanie się bierzesz
To pierwsze długaśne zdanie jest niestylistyczne. Kto to pisał? Widać, że pisać każdy może...
Wszyscy dookoła wiedzą, że czegoś za Chiny nie da się zrobić i przychodzi ktoś, kto o tym nie ma zielonego pojęcia i ..... jemu się udaje.
"Chciał być misjonarzem w Chinach..." Chciał zastąpić ich Boga swoim, oczywiście lepszym i naturalnie prawdziwszym. Nie przeszkadzało mu, że dynastie chińskie wierzące boga Shangdi już ponad osiemnaście stuleci przed pojawianiem się Jezusa, mają w dupie jego wersję prawdy
Jest pewien, dość szeroki, krąg ludzi, dla których zrozumienie paru linijek prostego tekstu to przeszkoda nie do pokonania.
chodzi ci z pewnością o IV RP, zwaną Ziobrolandem lub Kaczogrodem. Na szczęscie ten nightmare Polaków odszedł do przeszłości.
"Narzekał na tych, którzy prześladowali donosicieli w swoim gronie". Ochrona donosicieli (zwanych obecnie TW lub kontaktem operacyjnym) jest jednym z dogmatów III RP.
Szykany ze strony sąsiadów.Kto by pomyślał?
A dzisiaj miałby ogród coraz większy i większy
a sąsiedzi siedzieliby cichutko z mordą w kubeł!
bardzo zdolny i pracowity satrapa?
Dodaj komentarz