Ginęli na nieludzkiej ziemiPrezes Stowarzyszenia „Rodzina Katyńska” w RC, Józef Pilich. fot. GL Ojciec Józefa Pilicha, też Józef, był polskim policjantem. Zginął przed 70 laty w Twerze, jego ciało spoczywa w mogile zbiorowej w Miednoje. fot. ARC – Ojciec też nazywał się Józef, urodził się w Pierśćcu koło Skoczowa i był polskim policjantem – wspomina Józef Pilich, który mieszka obecnie na granicy Łomnej Dolnej i Boconowic. – W swoim życiu był na wielu posterunkach policyjnych w Polsce, między innymi w Żorach, gdzie jego nazwisko widnieje na odsłoniętym przed kilku laty pomniku ofiar zbrodni katyńskiej. W 1938 roku został przeniesiony na zajęte wówczas przez Polskę Zaolzie i był komendantem policji śledczej we Frysztacie. Pod koniec sierpnia 1939 roku, jak zresztą większość polskich policjantów na Zaolziu, został zmobilizowany. Wszyscy policjanci jechali we wrześniu na wschód. Byłem zbyt mały, żeby rozumieć, o co chodzi, wiedziałem tylko, że ojciec musi wyjechać... Józef Pilich mówi, że wszystko wskazuje na to, że ojciec i jego koledzy z frysztackiej jednostki nie zdążyli się nawet przebrać w wojskowe mundury. Do sowieckiej niewoli dostali się jeszcze w policyjnych mundurach. – Stwierdzono to później podczas ekshumacji zwłok w Miednoje – mówi Pilich. Wspomina, że ojciec trafił do obozu w Ostaszkowie. Stamtąd jeńców wywożono później w kwietniu i maju 1940 roku do Tweru, który nazywał się wówczas Kalinin. Tam w siedzibie NKWD zabijano ich strzałem w tył głowy. Grzebano zaś ich w lesie pod miejscowością Miednoje. – Tam leżą nie tylko pomordowani Polacy, ale na pewno też około 20 tys. Rosjan – stwierdza Józef Pilich. Obecnie jest prezesem Stowarzyszenia „Rodzina Katyńska”, która skupia członków rodzin Zaolziaków, którzy na początku II wojny światowej, po zajęciu wschodnich terenów Polski przez armię sowiecką, trafili do obozów w Ostaszkowie, Kozielsku i Starobielsku, a później skończyli w zbiorowych mogiłach w Katyniu, Charkowie i Miednoje. – Ostatnio mówi się też o odkrytych grobach w Bykowni – uściśla prezes. – Podejrzewa się też, że ciała pomordowanych polskich jeńców mogą leżeć także w zbiorowych mogiłach w Kuropatach. Pilich mówi, że z badań czeskiego historyka Mečislava Boráka wynika, że na terenach zajętych przez ZSRR pomordowano około 600 osób związanych ze Zaolziem. – Za Zaolziaków Borák uznał wszystkich, którzy urodzili się na Zaolziu lub terenach byłej Czechosłowacji, bądź pracowały na tym terenie. Z tym jednak, że nie udało mu się też w archiwach odkryć wszystkiego. W ostatnich latach bowiem archiwa NKWD zaczęto ponownie zamykać przed badaczami – mówi prezes „Rodziny Katyńskiej”. W lesie grzęzły koła motocykli... Pytam, kiedy rodzina Pilichów dowiedziała się, że ojciec zginął w Twerze i leży w grobie w Miednoje. Pilich odpowiada, że dokładnych informacji nie mieli praktycznie do początku lat 90. ubiegłego wieku, kiedy Mečislav Borák dotarł do archiwów NKWD i KGB. – Matka miała już podczas wojny pierwsze wiadomości. Niektórzy ludzie przecież wrócili ze wschodu, ale część ich, wśród nich nasz ojciec, tam pozostała – wspomina. – Dlatego pisała do urzędów niemieckich, a także do Czerwonego Krzyża do Genewy. Niemcy odpowiedzieli lakonicznie: gdyby był obywatelem niemieckim, zajęliby się tą sprawą. Z Genewy przyszła odpowiedź, że nie ma wiadomości o Józefie Pilchu, ale może się znajdować wśród ofiar mordu w Katyniu, o którym już wiedziano. Ale wtedy jeszcze nic nie było wiadomo o mogiłach w innych miejscowościach. Wiedziano tylko, że zlikwidowano 21 tysięcy polskich oficerów, policjantów, intelektualistów. Kiedy Niemcy odkryli zbiorowe mogiły w Lesie Katyńskim, w ekipie biorącej udział w ekshumacji byli także Zaolziacy. Pilich wspomina nazwisko Walica. – Zresztą wujek mojej żony, Alojzy Sikora, służył jak wielu Zaolziaków w Wehrmachcie i jako motocyklista-zwiadowca przebywał w 1942 roku na tamtych terenach. Wtedy jeszcze nie wiedziano nic o zbrodni. Opowiadał, że jak jechali przez las, to koła motocykli grzęzły w glebie. Nie domyślali się jeszcze, że jeżdżą po ogromnym cmentarzysku. Pilich podkreśla, że zarówno Sowieci, jak i Niemcy mordowali Polaków tysiącami. Chodziło im przede wszystkim o eksterminację polskiej inteligencji. Ale mord katyński Niemcy starali się wykorzystać do swoich celów... Po wojnie, kiedy Polska i Czechosłowacja dostały się do sfery wpływów ZSRR, nie można było wspominać o bliskich, którzy zginęli w Katyniu, Charkowie, Twerze. Groziło to sankcjami. Otwarcie można o tym było mówić dopiero po roku 1989. – Ale staraliśmy się dotrzeć już wcześniej do publikacji z tak zwanego drugiego obiegu, które mówiły już o Katyniu. Znalazły się w nich nawet pierwsze spisy ofiar, ale nie wszystkich. Za ich czytanie można było trafić do więzienia, ale ryzykowaliśmy. Naprawdę musieliśmy jednak czekać aż do 1989 roku, do czasu przemian społeczno-politycznych i upadku komunizmu – wspomina Pilich. Powstaje „Rodzina Katyńska” W 1990 roku sztab ostrawskiej telewizji wyjechał do Rosji, gdzie nakręcił film dokumentalny „Cienie sumienia” („Stíny svědomí”) właśnie o zbrodni katyńskiej. Towarzyszył wtedy sztabowi historyk Borák, a także m.in. zaolziańska dziennikarka Otylia Toboła. – Po przyjeździe ekipy z Rosji zorganizowano – za pośrednictwem Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego oraz Radia Ostrawskiego – spotkanie członków rodzin, których ojcowie, mężowie nie powrócili ze wschodu – mówi Pilich. – Wtedy w ośrodku „Strzelnica” w Czeskim Cieszynie dziennikarze opowiadali, że w Katyniu spotkali się z przedstawicielami organizacji polskich skupiających rodziny ofiar tamtych zbrodni. Powstała myśl, żeby takie stowarzyszenie powstało także na Zaolziu. W 1991 roku zarejestrowano Stowarzyszenie „Rodzina Katyńska” w RC. Prezes Stowarzyszenia mówi, że główne cele tej organizacji to pomoc w odszukaniu członkom rodzin w archiwach danych o ich krewnych, którzy zginęli w byłym ZSRR, oraz upamiętnienie tych ofiar. – W zasadzie można powiedzieć, że sporo już udało nam się w tym kierunku wykonać, zwłaszcza dzięki pomocy Mečislava Boráka, który zgromadził nazwiska około 600 ofiar urodzonych nad Olzą. Ale nie tylko, bo są wśród nich także ludzie urodzeni w Czechach, a nawet w Piotrogrodzie czy Bostonie. Będą wspominać ofiary Pytam, czy członkowie zaolziańskiej „Rodziny Katyńskiej” wyjadą na uroczystości rocznicowe do Rosji. – Chcieliśmy jechać, zwróciliśmy się w tej sprawie do polskiego urzędu Kombatantów i Osób Represjonowanych, żeby nam zapewniono jakieś miejsca na uroczystościach, ale nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. A ponieważ obchody odbędą się już niedługo, list chyba pozostanie bez odpowiedzi – ubolewa Pilich. Zaolzie będzie wspominało ofiary zbrodni katyńskiej w dniach 29 i 30 kwietnia w Teatrze Cieszyńskim. Pierwszego dnia odbędzie się wernisaż wystawy rocznicowej. Dzień później będzie miała miejsce uroczysta akademia w wykonaniu aktorów Sceny Polskiej. Głos zabiorą też konsul generalny RP w Ostrawie, Jerzy Kronhold, oraz historycy Mečislav Borák i Andrzej Zawistowski.
|
reklama
|
w niedziele członkowie SMM Cieszyn wyjeżdzają w mundurach 4PSP oraz przedwojennej policji do Warszawy by w tzw.,,marszu cieni" reprezentowć poległych z naszego regionu na nieludzkiej ziemi.
,
Wielu wspaniałych Synów tej Ziemi zginęło w Katyniu, Miednoje i Charkowie…
Rodziny często były zorientowane, kto i gdzie pozbawił ich życia. Byli tacy, którzy milczeli, byli tacy, którzy „łamali sobie kariery”, bo nie chcieli milczeć i nigdy nie zapisywali się do konformistycznych partii i ugrupowań. Bardzo dużo żon po zabitych oficerach, cierpiąc niedostatki wychowywało półsieroty pozbawione ojcowskiej miłości. Znam takie. Wystarczy przejrzeć listy poległych w tych haniebnych miejscach, aby zorientować się, że wśród nich było sporo Synów Ziemi Cieszyńskiej i to z obu stron Olzy. Dzisiaj to już historia. Musimy pamiętać!!! Musimy żyć i powinniśmy wybaczać. I tylko dziwię się, że dzisiaj tak łatwo wskrzeszamy do życia politycznego tych, którym uczestnictwo we władzach reżimu wspieranego przez sowiecką Rosję wcale nie przeszkadzało, ba, domagają się stanowisk w samorządach, partiach a nawet chcieliby do parlamentu. Polityka ma to do siebie, że nie brzydzi się różnymi zachowaniami. Ludzie powinni to umieć zauważyć i odrzucić. Władze Czeskiej Republiki interesują się mieszkańcami swoich terenów i to dobrze. Chętnie usłyszałbym ilu z pomordowanych to ludzie narodowości Czeskiej a ilu Polaków? Oby niedługo nie okazało się, że w Polsce to były tylko obozy zagłady a eksterminacja ludności dotyczyła narodu Czeskiego. W Internecie są artykuły jak: „Czeskie Stopy w Gułagu”.. i wymieniają polaków urodzonych po drugiej stronie Olzy. O to trzeba zadbać i pilnować prawd historycznych, panie i panowie politycy!
I uważam, że nie trzeba tu wymieniać żadnych nazwisk poległych albo wymienić wszystkie. Przecież nikt z nas nie chce robić sobie kampanii wyborczej na Ich prochach? Prawda Panie Redaktorze?
Czy można mordować bezbronnych? Z tym problemem od tysięcy lat musieli się uporać wszyscy rewolucjoniści, którzy osiągnęli jakieś sukcesy. Czy niewolnicy Spartakusa, którzy pozbyli się kajdan mieli moralne prawo do mordowania swoich byłych właścicieli? Czy francuscy jakobini mieli moralne prawo ścinania szlachty na gilotynie? Czy paryscy komunardzi mieli moralne prawo rozstrzelania zakładników? Czy bolszewicy mieli moralne prawo rozstrzelania rodziny carskiej? Wszystkie te przypadki łączy trwanie wojny rewolucyjnej. Powstańcy Spartakusa, Francuscy Jakobini, Paryscy Komunardzi, Rosyjscy Bolszewicy (w 1918 r.) –wszyscy dokonywali krwawych egzekucji gdy losy wojny jeszcze nie były rozstrzygnięte. W pierwszych trzech przypadkach, reakcja ostatecznie zwyciężyła. Rosyjscy Bolszewicy dzięki swojej bezwzględności, na szczęście nie dali się pokonać, ale rozstrzelanie rodziny carskiej trzeba oceniać w kontekście Wojny Domowej. Gdyby Wojny Domowej nie było, to car i jego rodzina nie stanowiliby żadnego zagrożenia, i mogli by sobie funkcjonować, jako muzealne eksponaty. Oglądałem jakiś czas temu film o pewnym Chińczyku, który to podczas japońskiej okupacji Chin (lata 30 –te XX wieku) był marionetkowym „królem” Mandżurii. Po zwycięstwie Rewolucji Chińskiej trafił do więzienia, gdzie następnie został wychowany na ogrodnika posłusznego władzy ludowej. Film ten jest więc dowodem na to, że przy odpowiednim wychowaniu, nawet rozpieszczony feudalny maminsynek może stać się porządnym obywatelem państwa socjalistycznego. Sytuacja z polskimi oficerami była jednak inna. W ciągu tych kilku miesięcy, miedzy złożeniem przez nich broni, a zakopaniem ich w ziemi, wyłapano wszystkich tych, którzy dopuszczali możliwość współpracy z władzą radziecką. Ci, którzy akceptowali współpracę z ZSRR, stali się później filarem dywizji kościuszkowskiej. Fanatyczni antykomuniści, mający w II RP wielowiekowe doświadczenie w represjach wobec robotników i komunistów, stanowili by ciągle wielkie zagrożenie. Zagrożenie tym większe, wobec ciągłej groźby ataku Hitlera. Walka klasowa, to walka o interesy milionów, czy miliardów ludzi na tej planecie. W obliczu szczęścia miliardów ludzi – zamordowanie cara i jego rodziny w czasie wojny domowej jest faktem zupełnie bez znaczenia. W tym kontekście podobnie mało istotnym faktem był Katyń. ZSRR miał swoje problemy, które musiał rozwiązać, których nadmiar powodował, że trzeba było mieć jakieś priorytety. By zrozumieć marginalność Katynia, porównajmy go z polityką ZSRR wobec niemieckich żołnierzy po II Wojnie Światowej. Mówimy nie o zjawisku, które można opisać w jednej książce, gdzie bez trudu możemy wypisać wszystkie nazwiska. Mówimy o ogromnej, wielomilionowej masie żołnierzy Wehrmachtu i ich sojuszników, których do dziś nikt dobrze nie policzył. Podczas samej wywózki na Syberie zmarło więcej ludzi. Nagrodą za hitlerowskie zbrodnie nie był pobyt w sanatorium, do którego leci się prywatnym odrzutowcem. Nagrodą za hitlerowskie zbrodnie, była wielotygodniowa podróż w wagonie bydlęcym, do kopalni w krainach wiecznych mrozów. Czy ZSRR chciał ich wykończyć? Gdyby chciał, to zamiast wywozić ich tysiące kilometrów w głąb kraju, uruchomili by piece w Oświęcimiu. Postanowiono ich wywieźć, ale z braku środków (priorytetem była odbudowa ZSRR, odbudowa Polski i innych krajów) nie poświęcono im zbyt wielkiej uwagi. ZSRR nie było stać na wyżywienie 20 tysięcy darmozjadów. Wystarczyło już tej bezczelności z czasów sanacji, gdy robotnicy i chłopi ich żywili. Z powodów dyplomatycznych, nie można ich też było zmusić do działalności produkcyjnej. Nie można było też liczyć na ich reedukacje – co zresztą film Wajdy dobrze pokazuje. Ten fanatyzm. Ktoś powie: „ale to jest wbrew konwencjom genewskim”. No dobrze – a czy torturowanie komunistów w polskich więzieniach i w Berezie Kartuskiej było zgodne z konwencjami? Czy strzelanie do robotników w czasie strajków było zgodne z konwencjami? Tyle mojej uwagi w tym temacie.
przeczytałem całe...lepiej Ci? pytam, bo mi nie...
Nie można usprawiedliwiać zbrodni inną zbrodnią. Ponieważ nie da się ich dzisiaj naprawić trzeba przeprosić i zrobić wszystko, aby wzajemne relacje naprawić bo ewolucja idzie w tą stronę panie "lexx" a nie w stronę odwetu. Jeśli idzie o mnie to i niech by przeprosin nie było byle przyszłe zachowania wzajemnie nie naruszały interesów (jak mówią politycy: „racji stanu”) poszczególnych krajów i nie było w wypowiedziach polityków chęci dołożenia, jeden drugiemu, choćby słownie. Może, to co piszę, jest zbyt naiwne i nierealne bo podobno „homo homini lupus est”?
WPROST - 24 czerwca 2007r.
http :i/www. wpro st. pllarl I 0 8 49 3 /Mi strzow ie- Hitl eral? I: 1 2 7 8'
http://www.wprost.pl/ar/108493/Mistrzowie-Hitlera/
O ludobójstwie we Francji „Wprost”
http://www.wprost.pl/ar/108493/Mistrzowie-Hitlera/
pon, 2007-06-18 18:36 | Piotr T. Waszkiewicz
Dzisiaj będzie ewidentna reklama agenturalnego tygodnika. Cóż jednak zrobić, skoro znalazł się w nim artykuł przełomowy? Tygodnik „Wprost” pozostaje dla mnie sporą niewiadomą. Jaki był kiedyś – mniej więcej pamiętamy. Dziś sprawia na ogół całkiem pozytywne (jak na duże tygodniki) wrażenie. Może to jednak tylko kamuflaż; mniejsza o to – co mają na celu, to mają – a że zdarza im się dobry tekst czy kilka opublikować, to fakt. W ostatnim numerze najpierw z lekkim, jakże miłym, zdziwieniem zauważyłem artykuł Llosy (i dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się, że nie pisarza, a jego syna) o idiotach popierających czerwonych w Ameryce Południowej. Zanim to jakże miłe zaskoczenie minęło, dwadzieścia stron wcześniej (bo akurat przeglądałem od tyłu, ominąwszy wszelako Skibę) ukazał mi się tekst szokujący, jakże miło. Pan Marek Kaduczak, jak się można dowiedzieć z lakonicznej notki pod nazwiskiem „pracownik służby prawnej Komisji Europejskiej” napisał o Rewolucji Francuskiej. Napisał pod tytułem „Mistrzowie Hitlera”. I całkiem zgrabnie, ostro i (jak na objętość tekstu) wyczerpująco opisał działania miłośników „wolności”, „równości” i „braterstwa” w departamencie Wandea. Nie waham się powiedzieć, że ten króciutki tekst ma ogromne znaczenie. O Wandei pisze się dużo – ale nie spotkałem dotąd publikacji, która miałaby takie pole rażenia jak ta we „Wprost”. Bo Wandea jest nieprawomyślna; o Wandei piszą prawicowe oszołomy, albo przynajmniej ludzie małostkowi, którzy wytykają ten ćwierćmilionowy (chodzi o liczbę ofiar, nie mieszkańców) drobiazg architektom nowoczesnej Europy. Jest portal internetowy www.wandea.org.pl; są czasopisma takie jak „Opcja na Prawo”, „Fronda”, „Najwyższy Czas!” – ale żeby tak napisać wielu tysiącom ludzi o francuskich krematoriach, o garbowaniu ludzkich skór (choć pan Kaduczak zapomniał wspomnieć o dwóch republikańskich generałach, którzy nosili spodnie z ludzkich skór…), o „piekielnych kolumnach” generała Turreau – a przede wszystkim o tym, że „oto prości ludzie gotowi byli umierać w obronie starego porządku, od którego rewolucja chciała ich wyzwolić” – tego jeszcze nie było. Dotychczas francuska rewolta dominowała w świadomości powszechnej (o ile takie coś istnieje) jako inicjatywa światła i – tak jest! – humanitarna. Wymykają się przy tym pamięci ludzkiej: Józef Fouche równający z ziemią Lyon; „Anioł Śmierci”, markiz de Saint Just; deifikowany pośmiertnie przez kolegów Jan Paweł Marat, który wzywał w „Przyjacielu Ludu” do działań wcielanych w życie sto kilkadziesiąt lat w Kambodży przez ucznia Jana Pawła Sartre’a (mordowanie ludzi ze względu na „burżuazyjny” wygląd); wspomniany generał Turreau czy też Jan Carrier [który – tu należy p. Kaduczaka poprawić – nie był generałem a tchórzliwym (wg oceny rewolucyjnego generała, Klebera) komisarzem]; wreszcie ikona – także części polskiej prawicy (że Waldemara Łysiaka wspomnę), ówczesny porucznik a późniejszy „Cesarz Francuzów”, który pisał do Konwentu, że nie oszczędził ani wieku, ani płci (a podpisywał się „Brutus Bonaparte, obywatel sankiulota”)… A „najwybitniejszy” polski znawca tematu, prof. Jan Baszkiewicz, narzeka, że chociaż Maksymilian Robespierre ma w Paryżu ulicę… to niewielką – i nie w centrum! Wystarczy tego wyliczania. Temat pasjonujący, lecz zbyt obszerny. W każdym razie, panu Markowi Kaduczakowi dziękuję za ten akt odwagi (podobnie jak – choćby nawet agenturalnej – redakcji). Dlaczego odwagi? Ano, francuski historyk, Reynald Secher (na którego zresztą p. Kaduczak się powołuje) kiedy napisał książkę o Wandei, został oskarżony o coś w guście „szargania narodowych świętości” i spotkał się z autentycznymi represjami ze strony światłej Republiki. A pan Marek Kaduczak jest wszak (jak się można dowiedzieć z lakonicznej notki pod nazwiskiem) „pracownikiem służby prawnej Komisji Europejskiej”. Niemniej światłej Komisji Europejskiej. A zainteresowanym tematem polecam książki: Reynalda Sechera „Ludobójstwo francusko-francuskie. Wandea – departament zemsty” (“Le génocide franco-français : la Vendée-Vengé”), wyd. 2003 Pawła Jasienicy „Rozważania o wojnie domowej”, wyd. 1985 Warrena Carrolla „Gilotyna i Krzyż”, wyd. 2006 tudzież portal internetowy www.wandea.org.pl (m.in. znakomity tekst „O Wandei” Rene Chateaubrianda; ale w ogóle sporo publikacji na temat Wandei bohaterskiej i Wandei męczeńskiej. W tym jeden mój, też polecam.)
http://prawica.net/node/7459
czego nas uczyli z historii, 1/7 prawdy ...?
Nikt we Francji nie robi z dyktatury jakobinów pozytywnego epizodu. Robespierre i jego koledzy są potępiani za terror. Nie ma żadnego związku UE z jakobinami. Natomiast sama rewolucja aż do objęcia władzy przez jakobinów przyniosła bardzo dużo dobrego: chłopom dała ziemię, pozbawiła przywilejów duchowieństwo i szlachtę, dała prawa obywatelskie WSZYSTKIM bez różnicy majątku i wyznania, dała wolność religijną protestantom, dała wolność gospodarczą. Gdyby nie rewolucja chłopi i mieszczanie byliby dalej niewolnikami arystokracji i kleru. Arystokracja przeszła do historii, ale kler dalej rewolcuję nienawidzi
Rewolucja francuska nauczycielką ludobójców
W nazistowskich obozach koncentracyjnych zginęło około 11 mln ludzi. W sowieckich łagrach zginęło do 1956 r. około 60 mln ludzi (dla porównania, cała II wojna światowa pochłonęła około 55 mln ofiar.) Nic dziwnego, że w XXI wieku w Niemczech urodziny Führera świętują już tylko grupki neonazistów. W Rosji prezydent Putin niedawno zniósł święto rewolucji bolszewickiej i pochody organizuje już tylko partia komunistyczna. Natomiast we Francji 14 lipca znów prawie cały kraj będzie świętował kolejną rocznicę wielkiej rewolucji. Ciekawe, który z więźniów uwolnionych 218 lat temu z Bastylii najlepiej nadawałby się na patrona tego święta: oszust, dewiant czy szaleniec?
Autor: Marek Kaduczak (WPROST)
strona :
Chyba że jakiś młodzieniec ma na imię Rewolucja
Święto ludobójstwa
Czy można patrzeć na rewolucję francuską z perspektywy Wandei? A czy można patrzeć na III Rzeszę z perspektywy Auschwitz, a na Związek Sowiecki z perspektywy Gułagu? Lenin wielokrotnie odwołujący się do "wielkiego terroru" we Francji i Stalin oraz kopiujący ich rozwiązania Hitler borykali się, tak jak rewolucjoniści francuscy, z nieefektywnością środków, jakimi dysponowali dla mordowania ludzi. Rozstrzeliwanie, wieszanie, głodzenie przebiegało zbyt wolno jak na planowaną liczbę ofiar, angażowało zbyt dużą część personelu wojskowego i okazywało się bardzo kosztowne. W XX wieku zrobiono więc twórczy użytek z doświadczeń i eksperymentów rewolucji francuskiej: z masowych egzekucji wrogów ludu, obozów koncentracyjnych, komór gazowych, utylizacji ludzkich włosów, zębów, tłuszczu, skóry, topienia łodzi z więźniami. Przede wszystkim jednak rewolucja francuska pozostawiła dwudziestowiecznym totalitaryzmom podstawowe przykazanie: "nowy lepszy świat" trzeba budować na trupach wrogów, którzy nie tylko nie mają żadnych praw, ale wręcz tracą człowieczeństwo - stają się zwierzętami, podludźmi.
Rewolucja francuska nauczycielką ludobójców
Także rewolucjoniści pierwsi zajmowali się utylizacją ludzkiego tłuszczu: "6 kwietnia w Clisson, na brzegu rzeki, w zaimprowizowanym piecu wytopiono tłuszcz z ciał 150 kobiet, a dziesięć uzyskanych baryłek wysłano do Nantes". Podobnie było z garbowaniem ludzkiej skóry: "Saint-Just stwierdził, że Francji brakuje podstawowych materiałów na ubrania dla żołnierzy i oficerów. Nakazał więc stworzenie wojskowych garbarni skór ludzkich. Jedna z nich działała w Ponts-de-Cé i została dokładnie opisana przez współczesnych: jak obdzierano ze skóry Wandejczyków, jak obcinano mężczyznom genitalia, żeby zawieszać je sobie jak medale i pokazać, ilu się dziś zabiło" (R. Secher). Również pierwowzorem samych obozów koncentracyjnych były obozy, w których najpierw przetrzymywano księży odmawiających wyparcia się Kościoła, a potem także zwykłych mieszkańców Wandei
przykładów totalitaryzmów MEGA !
To co potępiasz to rok rządów Jakobinów. Jakobini zostali obalenie przez samych rewolucjonistów. Rewolucja miała swoje wypaczenia. Twoja ocena to tak jakby oceniać chrześcijaństwo wyłącznie na podstawie prześladowań hiszpańskiej inkwizycji i mordów Krzyżaków.
Zburzenie Bastylii było w lipcu 1789, jakobini przejęli władzę i zaczął się terror w kwietniu 1793, 3 lata po zburzeniu Bastylii. Terror trwał do lipca 1794. Francuzi nie świętują ludobójstwa, tylko obalenie władzy absolutnej króla i przyznanie praw chłopom oraz mieszczanom
Bezdenna głupoto
???
Eryki Steinbach ! całuski i łuski ...?
Eryki Steinbach ! całuski i łuski ...?
a ja czekam, kiedy wreszcie przywódcy rosyjscy przeproszą i poproszą o wybaczenie potomków ofiar, że ich poprzednicy wymordowali kwiat polskiej inteligencji, bo mnie to OSOBIŚCIE dotyczy :((
Amen!
Pismo Święte!
Kto ukrywa występki,
nie ma powodzenia,
lecz kto je wyznaje i porzuca,
dostępuje miłosierdzia.
...Rzekłem:
Wyznam występki moje Panu,
wtedy TY odpuściłeś winę grzechu mego.
Psalm 32,5
Asyryjczycy, i zniknęli bez śladu... z Niniwą ...!
Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani. (Mat.5,9)
Przyszłość należy do męża pokoju !
Chrystus jest Księciem Pokoju !
Amen!
On to jako jeden z wielu sprzeciwił Niesprawiedliwemu i jak jeden z nich doznał niesprawiedliwego upokorzenia
a ja czekam, kiedy wreszcie przywódcy USA i państw sprzymierzonych, w tym Polski, przeproszą i poproszą o wybaczenie potomków ofiar z Iraku i Afganistanu jednocześnie oddając się pod osąd międzynarodowego trybunału. Jeśli to nastąpi, wtedy będą mieli prawo wymagać od Rosji przeprosin za zbrodnie sprzed 70 lat, puki co ważniejsze są zbrodnie popełniane teraz.
widać, że Ty nikogo nie straciłeś w taki bestialski sposób, podstępnie, z zimną krwią, strzałem w tył głowy ! Nikt z Twoich bliskich nie leży w masowym grobie, NIC z tego nie rozumiesz i dlatego masz takie stanowisko - żal mi takich jak Ty :( ... a może Ty jesteś jednym z potomków tych oprawców, albo tamtego systemu, co ?
jego już i tak los ukarał bezdenną głupotą za grzechy poprzednich wcieleń
Dodaj komentarz