Wstrzymane przyjęcia do Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Dzieci i NoworodkówDyrektor szpitala Ryszard Odrzywołek wydał wewnętrzne zarządzenie, że wstrzymuje przyjęcia do Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Dzieci i Noworodków do czasu ustabilizowania się sytuacji kadrowej. Pod koniec września pracujący w Szpitalu Pediatrycznym lekarze anestezjolodzy zdecydowali się na rozwiązanie umów. Skorzystali z możliwości natychmiastowego rozwiązania kontraktów, jednak wspólnie zdecydowali się zmienić to na miesięczny okres wypowiedzenia, by nie zostawiać z dnia na dzień małych pacjentów. Termin upływa na początku listopada. Boleśnie o tym przekonali się rodzice dziecka, które zamiast na Oddział Intensywnej Terapii w szpitalu, w którym było leczone transportowano do Szpitala Klinicznego nr 1 w Zabrzu. Stan dziecka był bardzo poważny, a taki transport nie koniecznie bezpieczny. Przyjęcie dziecka na zabrzańskim oddziale potwierdziła dr n. med. Anna Gałecka Pełnomocnik Dyrektora. Dyrektor przekonuje, że pomimo trudności szpital działa normalnie 11 października w Szpitalu Pediatrycznym odbyła się konferencja prasowa, na której dyrektor placówki oraz bielski starosta Andrzej Płonka przekonywali, że choć sytuacja jest trudna, to placówka pracuje normalnie. Nowe wewnętrzne zarządzenie Dyrektor szpitala Ryszard Odrzywołek wydał wewnętrzne zarządzenie, że wstrzymuje przyjęcia do Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Dzieci i Noworodków do czasu ustabilizowania się sytuacji kadrowej. Pacjenci w stanach zagrożenia życia lub pogorszenia się zdrowia po ustabilizowaniu będą albo przekazywani na któryś z oddziałów bielskiej placówki, albo do innego ośrodka intensywnej terapii dzieci i młodzieży. - Powodem wydania zarządzenia było to, że kilkoro lekarzy pracujących w szpitalu powiadomiło mnie o wzięciu L4 - tłumaczył dyrektor. Dodawał, że nadzór nad oddziałem powierzono dr Zuzannie Żaczek oraz, że udało się też znaleźć kilku innych lekarzy anestezjologów. - Mam nadzieję, że uda się dojść do porozumienia z lekarzami, którzy rozwiązali umowy - mówił dyrektor. Możliwości powrotu ordynatora nie bierze pod uwagę, mimo że pielęgniarki z Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Dzieci i Noworodków napisały kolejne już pismo w jego obronie. Dr Marek Sobol otrzymał rozwiązanie kontraktu w trybie natychmiastowym bez podania zastrzeżeń do jego pracy jako lekarza. Przypomnijmy jaki był początek tego konfliktu Lekarze skarżyli się na złą organizację pracy na bloku operacyjnym. Kilkakrotnie spotkali się z dyrekcją by sytuację wyjaśnić, a przede wszystkim wprowadzić inne zasady pracy. - Nie chodziło nam o pieniądze, to kwestia organizacji pracy, która była szkodliwa dla małych pacjentów. Rozmawialiśmy o tym z osobami odpowiedzialnymi za szpital nieraz, mimo obietnic nie zostały wprowadzone zmiany - wyjaśnia Marek Sobol, były ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Dzieci i Noworodków. O sytuację obwinia kierującą blokiem operacyjnym pielęgniarkę, która podobno miała nie radzić sobie z obowiązkami, a przede wszystkim z profesjonalną obsługą bloku. - Zdarzało się, że nie można się było doliczyć narzędzi. Zginęły również pasy które pozwalają zabezpieczyć dziecko podczas zabiegu. Nie do przyjęcia była również sytuacja, że śródoperacyjne zdjęcia rentgenowskie wykonywała obsługa sprzątająca - podsumowuje były ordynator. Część pielęgniarek z Bloku Operacyjnego przekonywało, że nie byłoby problemu, gdyby nie były ordynator. Pojawiały się nawet oskarżenia o mobbing. W szpitalu powołano komisję, która nie potwierdziła tych oskarżeń. List w obronie ordynatora napisały także pielęgniarki z Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Dzieci i Noworodków. To jednak nie poprawiło sytuacji i pod koniec września pracujący w Szpitalu Pediatrycznym lekarze anestezjolodzy zdecydowali się na rozwiązanie umów. Skorzystali z możliwości natychmiastowego rozwiązania kontraktów, jednak wspólnie zdecydowali się zmienić to na miesięczny okres wypowiedzenia, by nie zostawiać z dnia na dzień małych pacjentów. Termin upływa na początku listopada. Konflikt kadry przenosi się na atmosferę wśród pacjentów Takie problemy niestety zawsze boleśnie odbijają się na pacjentach, a w tym przypadku tych najmniejszych. Rodzice słusznie chcą mieć pewność, że w razie potrzeby ich dzieciom zostanie w odpowiednich warunkach i błyskawicznie udzielona pomoc. Wszystkie szpitale w Polsce doświadczają ogromnych braków kadrowych co jest powodem zamykania oddziałów. Przekonaliśmy się o tym gdy pomimo starań o nowych specjalistów dyrekcja cieszyńskiego szpitala zmuszona była do ostatecznej likwidacji Oddziału Chirurgii dla Dzieci. Dzisiaj z obawą mieszkańcy spoglądają w kierunku bielskiej placówki. Kiedy i jak zostanie rozwiązany problem Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Dzieci i Noworodków nie wie nikt. Przypomnijmy, że jest to jedyna taka placówka w okolicy, do której trafiają dzieci nie tylko z Podbeskidzia, ale także m.in. ze Śląska Cieszyńskiego. Z oficjalnych informacji wynika, że obecny dyrektor bielskiego szpitala ma zamiar odejść z pracy ze względu na wiek emerytalny. Bielskie starostwo ogłosiło konkurs, jednak został unieważniony z powodu zgłoszenia się tylko jednego kandydata.
|
reklama
|
Dodaj komentarz