Hokej: Udany początek play-offsTa rywalizacja zawsze rozpala głowy kibiców hokeja w województwie morawsko-śląskim. Derby w końcu zawsze rządzą się swoimi prawami, i choć drużyny z Trzyńca i Ostrawy-Witkowic może dzielić wiele, zarówno poziom sportowy, miejsce w tabeli, zasobność klubowej kasy jak i przedsezonowe cele, to jednak w czasie meczów mogą zdarzać się rzeczy wyjątkowe i nieprzewidywalne. Do tegorocznych zmagań ćwierćfinałowych Stalownicy Trzyniec przystępowali wypoczęci, bo tuż po zakończeniu sezonu zasadniczego rozpoczął się dla nich kilkunastodniowy okres wyłącznie treningowy i spokojne oczekiwanie na ćwierćfinałowego rywala. Co innego HC Vitkovice Ridera - nim jej zawodnicy wyjechali w miniony weekend na lód w trzynieckiej Werk Arenie, mieli już w nogach 5 trudnych spotkań 1/8 finału z drużyną z Ołomuńca. Zarówno w sobotnim, jak i niedzielnym meczu było wiele podobieństw. Przez długie minuty żadna z drużyn nie potrafiła znaleźć sposobu na zdobycie gola, w obu meczach pierwsze bramki padły dopiero w drugiej tercji, obie zostały zdobyte w okresie gry w przewadze, i oba otwierające wynik trafienia padły łupem trzynieckiego napastnika Andreja Nestrašila. Zarówno Stalownicy, jak i ostrawska ekipa zagrały bardzo uważnie w obronie, ponadto mimo twardej gry obie drużyny za wszelką cenę pragną uniknąć gry w osłabieniach. Stąd stosunkowo niewiele wykluczeń po obu stronach. - Ten element może okazać się kluczowy w tej rywalizacji. Oni wiedzą, że gra w przewadze jest naszą bardzo mocną stroną, więc grają fair. My również chcemy unikać niepotrzebnych wykluczeń. Oczywiście czasami trudno opanować emocje, są to przecież play-offy i mecze derbowe, na szczęście sędziowie też idą z duchem gry i nie gwiżdżą bez potrzeby - mówi Aron Chmielewski, napastnik Stalowników. Choć przewaga ofensywna Oceláři Trzyniec była wyraźna w obu spotkaniach - w sumie w dwóch spotkaniach oddali 64 strzały na bramkę rywali, gracze HC Vitkovice strzelali 41 razy, to jednak ostrawska defensywa przez długie minuty była monolitem trudnym do sforsowania. Już po dwóch pierwszych spotkaniach ćwierćfinałów wiemy, że tegoroczna rywalizacja nie będzie przypominać tej sprzed trzech lat, gdy Stalownicy łatwo i przyjemnie ograli drużynę z Moraw w czterech meczach. - Wiemy, co musimy jeszcze poprawić w naszej grze, i postaramy się odmienić losy tej rywalizacji w meczach przed własną publicznością - zapowiada Miloš Holaň, trener ekipy z Ostrawy. Dwa kolejne spotkania zaplanowano na środę i czwartek w Ostravar Arenie. - Choć ta seria spotkań z HC Vitkovice różni się od tej z 2019 roku, to my jednak chcemy zrobić wszystko, aby zakończyć ją już w Ostrawie. Wiem, że będzie niesłychanie ciężko, do hal wrócili kibice, ale już nie raz udowodniliśmy, że lubimy grać w takiej atmosferze, pod ciśnieniem - zapowiada Aron Chmielewski.
|
reklama
|
Dodaj komentarz