, wtorek 14 maja 2024
Prawda
Obywatele poszukują też prawdy „politycznej”, a krańcową formą tego poszukiwania może być pytanie „czy i na kogo mam głosować?” fot: Ant Pos



Dodaj do Facebook

Prawda

Dariusz Bożek
Nie ma znaczenia czy oddasz głos, czy pozostaniesz w domu, albowiem pozostanie w domu to też jest akt wyborczy, sprzyjający temu ugrupowaniu, które zdobędzie w wyborach większość. Chcesz czy nie - zawsze głosujesz. Mówisz, że nie interesuje Cię polityka i zostajesz w domu – głosujesz.

Jezus spojrzał uważnie na swoich uczniów. Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: «To jest Ciało moj...
Panie ! - przerwał mu Apostoł Robert B. – powiedz coś o wyborach w Polsce -
- A co to jest Polska? - zapytał lekko zirytowany Syn Boży.
- To Twój ulubiony kraj – powiedział Apostoł Jarek K. i dodał szybko z rumieńcami na twarzy - to jest historyczny moment, wszystko, co tutaj powiesz zostanie zapisane i będzie cytowane, aż do końca czasu naszego, amen.
- Najlepiej powiedz, że warunkiem zbawienia jest udział w głosowaniu – powiedział Antoni M., również Apostoł.
Pan Jezus, po chwili zastanowienia, wejrzał w swoje wnętrze, aż mu się gałki w lekkiego zeza ułożyły. Poznawszy historię opartą na Planie Bożym powiedział z lekką dozą niepewności.
- To nie są jakieś szczególnie ważne wybory, nie widzę powodu, żeby ganiać ludzi do urn -
- Jak to Panie? - żachnął się zawiedziony Grzegorz – to nie może być prawda !!!
Jezus mu przerwał zapytaniem.
- Jaki jest drugi element w zdaniu „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”? -
- No… Prawda -
- A kto to powiedział? -
- No… Ty, o Panie. -
- Więc? -
Jezus zawiesił pytanie w powietrzu, oczekując odpowiedzi.
- No… nie wiem – odparł coraz bardziej skołowany Grzegorz Sch.
- Ale Ja, będąc Prawdą - powiedział Jezus intensywnie patrząc na Grzegorza – WIEM.
Zapanowało milczenie. Apostołowie popatrzyli na siebie z bezradnością uznając, że sprawa agitacji wyborczej w trakcie Ostatniej Wieczerzy przybiera beznadziejny obrót. Zaczęli myśleć o karierach politycznych zamiast apostolskich.
Po dłuższej chwili Jezus podniósł kielich wypełniony wytrawnym winem.
- Napijmy się

Luźne rozważania o istocie Prawdy w kontekście wyborów 2019.

- Czymże jest prawda? - zapytał Piłat na moment przed tym, jak po krótkiej kampanii wyborczej, uznał demokratyczny werdykt pozwalający skazać Jezusa na śmierć.

To pytanie wciąż nie doczekało się należytej odpowiedzi. Można nawet posunąć się dalej i stwierdzić, że sytuacja tego pytania coraz bardziej się komplikuje, albowiem współcześnie nastąpiło wyraźne przesunięcie z poszukiwań prawdy obiektywnej, na rzecz tzw. prawd lokalnych i prywatnych. Dzisiaj każdy może mieć swoją prawdę - jak to się mówi - prywatną perspektywę i dotyczy to zarówno indywidualności, jak i całych grup społecznych. I wara nosicielom innych prawd od kwestionowania „mojej” prawdy, do której mam święte prawo posiadania, obnoszenia się nią i domagania się dla niej stosownego szacunku.

Homo Sapiens nieustannie poszukuje odpowiedzi na różnego rodzaju trapiące go pytania i dylematy, na różnych poziomach komplikacji i powagi. Niektórzy szukają prawdy metafizycznej, poprzez zadawanie pytań typu: „czy istnieje Bóg?” lub „jaka jest natura bytu?”. Inni zadowalają się poszukiwaniami mniej wzniosłych prawd, dociekając, np. „czy weganizm jest zdrowszy od diety kwaśniewskiego?” lub „co jest lepsze: masło czy margaryna?”.

Obywatele poszukują też prawdy „politycznej”, a krańcową formą tego poszukiwania może być pytanie „czy i na kogo mam głosować?” Jednak zanim skupimy się na nadchodzących wyborach 2019, spróbujmy poszukać Prawdy, dokonując krótkiego i nieco powierzchownego riserczu.

Prawdy religijne.

Religie odpowiadają na wiele pytań, lecz problem z nimi jest taki, że udzielają często wykluczających się odpowiedzi, nawet w obrębie jednego paradygmatu. Już chrześcijański team generuje sprzeczności, np. te dotyczące dziewictwa i świętości Maryi, lub konieczności oddawania czci obrazkom, czy też roli łaski w zbawieniu. Humorystycznym odzwierciedleniem tej sytuacji niech będzie obrazek przedstawiający Świadków Jehowy odwiedzających Protestantów. „Czy chcecie odnaleźć Jezusa?” - pytają Ci pierwsi. - „ Nigdy go nie zgubiliśmy” – odpowiadają Ci drudzy.

Dodatkowo prawda religijna ewoluuje w czasie i historii, chociaż powinna być niezmienna i absolutna. Przykładem na to niech będzie Czyściec - wynaleziono go dopiero w 1438 roku, a inny filar katolickiej wiary, czyli dogmat o niepokalanym poczęciu, stał się obowiązującym słowem w 1864 roku. Gdzie zatem szły dusze po śmierci przed rokiem 1438? I jak poczęty został Jezus przed 1864?

Poszukujący prawdy w kwestiach religijnych czy duchowych mają dodatkowy problem. Ilość Bogów, Bogiń, Bóstw i Bóstwinek, Sił i Siłaczy Wyższych, które zdecydowały się nam objawić w historii ludzkości, wskazuje na spory zamęt w temacie. Biorąc to w tryby zachodniej logiki musimy przyznać, że wzajemnie wykluczające się hipotezy nie mogą być wszystkie prawdziwe, wiec albo tylko jedna z nich jest należycie prawdziwa, albo żadna z nich nie odpowiada rzeczywistości. Biorąc pod uwagę powyższe, nie należy się dziwić ateistom i agnostykom, że traktują religijność jako pewnego rodzaju opium dla ludu, który będąc uciemiężon, buduje sobie alternatywną rzeczywistość pełną dziewic i wiecznego szczęścia, bez doczesnych utrapień.

Prawdy naukowe.

Nauka prze do przodu zmieniając paradygmaty. Już wystarczy powiedzieć, że współczesna fizyka – dopuszcza istnienie tzw. wieloświatu, czyli istniejących równolegle wszechświatów, w których się dzieją alternatywne rzeczywistości a materia – jak tylko zaglądamy na jej poziom mikro - zamienia się w coś przypominającego pole i wydaje się być zależna od jakiejś kosmicznej świadomości. To skok w rozumieniu jej charakteru od czasów Sir Isaaka Newtona, którego przebudziło zwykłe, materialne, zdroworozsądkowe jabłko - dla celów spisania jego teorii - specjalnie spadające z drzewa. Dlaczego więc mamy wierzyć, że nauka na obecnym etapie dysponuje prawdziwym opisem rzeczywistości? Może po kopernikańskim, newtonowskim, einsteinowskim, heisenbergowskim przewrocie czeka nas kolejny, który obróci w pył to, co dotychczas uważaliśmy za prawdziwe.

Media? Może media mówią prawdę?

Jasne… ;)

Przejdźmy od razu na nasze polskie podwórko. Tak zwana prawda narodowa osiadła w telewizji publicznej na dobre i oponuje wobec TVN - owskiej „całej prawdy całą dobę”. Telewizja publiczna ukazuje nam kraj, który „był w ruinie” lecz obecnie „wstaje z kolan” i zaczyna pławić się w mleku i miodzie, stając się przy okazji lokalną potęgą. Wszyscy nam wszystkiego zazdroszczą, a jeżeli władza nasza ukochana popełnia jakieś błędy, to zawsze można to przemilczeć w imię lepszej sprawy, lub przedstawić problem w pozytywnym świetle. Z ekranu leje się toporna propaganda przypominająca czasy PRL-u, a jej istnienie uzasadniane jest koniecznością budowania przeciwwagi dla mediów totalnie opozycyjnych, będących w rękach podejrzanych układów, lub zagranicznego kapitału bezwzględnie realizującego swoje interesy. Po początkowych rechotach opozycji totalnej i wróżeniu rychłego spadku oglądalności, aż do samego do zera – amen - okazało się, że TVP ma się zaskakująco dobrze, będąc sprawnym narzędziem rządowej propagandy a obraz nieskomplikowanego, czarno-białego świata, łykają jakże liczni odbiorcy legendarnych pasków, które trafiły już pod strzechy naszej publicznej czasoprzestrzeni.

Z drugiej strony „Cała prawda całą dobę”. I tu pojawia się iskierka nadziei, bo użycie terminu „cała prawda” w reklamowym sloganie przypomniała mi o prawdzie Piłata, a to do czegoś zobowiązuje. Odpalamy plazmę. Pozornie jest całkiem profesjonalnie i obiektywnie, a w każdym razie nowocześnie, lecz po chwili jednak coś zaczyna uwierać uważnego obserwatora. TVN-owska Polska przypomina opuszczony przez siły światła i postępu faszystowski ciemnogród i zaścianek, w którym co rusz wybuchają kryzysy, powstania i strajki. Tysiące ludzi uczestniczących w pochodach doznają na TVN-owskim ekranie cudownego rozmnożenia, jak Jezusowe ryby na pustyni. Pochody ciągną się w nieskończoność sięgając niebotycznego i wymarzonego miliona, który niebawem zmiecie z powierzchni władzy „Dobrą zmianę” i zmieni oblicze kraju, tego kraju.
Za każdym razem wydaje się że, pompowana rewolucja obali niechciany reżim, lecz po chwili okazuje się, że zamiast rewolty mamy kolejną gównoburzę, rozdmuchaną medialnie do monstrualnych rozmiarów. Muzyka towarzysząca pozostałej publicystyce podkreśla nastrój grozy, a lektor stylizuje atmosferę jak w programach Wołoszańskiego o sensacjach, z tym, że tym razem bardziej XXI wieku.

Pomiędzy TVP a TVN sytuują się uwikłane w politykę portale, fanpejdże, telewizje mniejszego kalibru i gazety oferujące dopasowane do wyznawanej ideologii informacje, na czele z matrycą tego wszystkiego, matką matek, matriksem nad matriksami, czyli gazetą coraz mniej popularną, która w niedalekiej przeszłości sprawowała „rządy dusz”, by obecnie z bezsilności przekonywać, że banan w ustach blondynki jest tylko bananem, a nie tym, z czym się praktycznie wszystkim kojarzy banan w ustach blondynki.

Dlaczego tak się dzieje?

Media uwikłane są w politykę a w obszarze wierzeń politycznych prawda nie jest potrzebna. Potrzebna jest racja, ale tylko racja „mojsza”, która ostatecznie przybiera postać racji „najmojszej”. Racja musi być po „naszej stronie”, a jeśli jest w niezgodzie z faktami, to tym gorzej dla faktów. Z resztą w ponowoczesnej rzeczywistości nie ma już faktów. Są tylko interpretacje faktów, a te w zależności od wyznawanej opcji mogą być skrajnie różne. Kolejnym objawem informacyjnego postępu są tzw, fejki. Dzieje się tak dlatego, bo łatwiej jest wymyślić coś nowego, co nie jest prawdą od początku i u zarania, a następnie podać to na propagandowej tacy. Reasumując lepiej wymyślić kłamstwo, niż wysilać się i dokonywać uciążliwego naginania faktu do jedynie słusznej opcji, często interpretując ten fakt, wbrew jego prawdziwej naturze.

Jesteśmy wszyscy ofiarami potężnej dezinformacji płynącej ze wszystkich stron. Na dezinformację rządy, korporacje, media, partie polityczne przeznaczają olbrzymie kwoty a podejrzane działania wpływają nawet na wyniki wyborcze. Już nie wiadomo co jest prawdą, a co fałszem, a fejki – jak wilki w owczej skórze – próbują nas zwieść i zaprowadzić do doliny ciemności. Typowym przykładem jest sytuacja Grety Thunberg - nowego wcielenia dziewicy orleańskiej Joanny D’Arc. Wybrała rejs ekologicznym, bezemisyjnym statkiem na szczyt ONZ do Nowego Jorku, zamiast samolotem, który jak wiadomo truje środowisko. Jednak okazało się, że sumarycznie, w wyniku działań dodatkowych emisja będzie większa, niż w sytuacji, gdyby na szczyt tam i z powrotem poleciała samolotem.

Pisząc językiem dosadnym i pozbawionym werbalnych delikatności, przeciętny obywatel tego świata jest dymany na okrągło przez korporacje, media, rządy, pracodawców, partie polityczne, banki i firmy farmaceutyczne, różnego rodzaju formalne lub nieformalne „ciała”, zgromadzenia, grupy nacisku, lobbystów i lobbystki, konsorcja, religie, telemarketerów i telemarketerki, neoliberałów i neoliberalki, globalistów i i globalistki.

W tym powszechnym zagubieniu, w tej mętnej wodzie postrzeczywistości - gdzie sprawnie pływają tylko poważne drapieżniki - nieuchronnie nadchodzi moment zmiany paradygmatu znanej nam rzeczywistości, która zawali się albo w wyniku celowych działań zepsutych elit, albo pod naporem swoje-wiedzącej, opornej na ideologie rzeczywistości.

„I tak się właśnie kończy świat. Nie hukiem ale skomleniem.” (T.S Elliot „Wydrążeni ludzie”)

I nadchodzi ten przykry moment gdy dowiadujesz się, że wartości, którym byłeś wierny, sprawa, której służyłeś, poglądy, które pielęgnowałeś - okazują się nieprawdziwe, niepotrzebne, niemodne lub nieaktualne, a może znacznie gorzej: oszczędności Twojego życia poległy w starciu z hiperinflacją a emerytura na którą pracowałeś 40 lat będzie na granicy egzystencji, bo przecież z pustego ani Salomon, ani ZUS nie naleje. Okaże się też, że system już doszedł do kolejnego wniosku, że jednak nie margaryna tylko masło jest zdrowsze, a wysoki poziom cholesterolu wydłuża życie zamiast go zabijać; że lek , którego używasz od 10 lat ma skutki uboczne przewyższające lecznicze korzyści. System oznajmi Ci, że ideologia, którą sprzedawał nie była idealna i przyzna się do okresu błędów i wypaczeń, więc tylko pozostanie Ci się cieszyć, że te błędy i wypaczenia nie pozbawiły Cię życia lub zdrowia lub wszelkiej pomyślności. Już wkrótce runie jedyny, oczywisty, jaśnie oświecony, neoliberalny porządek, odpowiedzialny za olbrzymie nierówności społeczne, tak jak runął Związek Radziecki, Cesarstwo Rzymskie, tak jak zawaliła się Tysiącletnia Niemiecka Rzesza. System, który Ci wmawiał, że jest jedynie słuszny, najlepszy i postępowy i ostateczny zawali się, lecz nie z hukiem a skomleniem. I rumieńcem wstydu na schowanej za maską twarzy.

Prawda a Wybory 2019. Czy i na kogo głosować ?

Zewsząd płyną apele o udział w głosowaniu. Mamy głosować, żeby nie świrować; mamy głosować, bo podobno – w razie wygranej wiadomej opcji – wybory te będą ostatnie. Mamy głosować, żeby dobra zmiana mogła dokończyć dobrą zmianę. Mamy głosować, żeby uchronić nas przed dyktaturą „buraków” i powrócić na tory cywilizacyjnego awansu w Unii Europejskiej.

„Pokażmy, że nie mamy centralnie w dupie, jaką twarz będzie miała nasza umęczona ojczyzna w Europie” – apeluje jeden z leciwych celebrytów. „Możesz ruszyć dupę na wybory albo w niej zostać” - diagnozuje fejsbukowy mem. „Zabierz głos, bo go stracisz” - epatuje internetowo-społeczna akcja motywująca. „Ich afery, Twój wybór” - krzyczy nagłówkiem gazeta prowadzona przez znanego z bezstronności dziennikarza chytruska. W międzyczasie aktor i komik Rywiński, będąc w urnie wyborczej, odpowiada sam sobie na pytanie „Czego tu brakuje? - słowami: Twojego głosu !!!

Nie ma znaczenia czy oddasz głos, czy pozostaniesz w domu, albowiem pozostanie w domu to też jest akt wyborczy, sprzyjający temu ugrupowaniu, które zdobędzie w wyborach większość. Chcesz czy nie - zawsze głosujesz. Mówisz, że nie interesuje Cię polityka i zostajesz w domu – głosujesz. Zapominasz się i wyjeżdżasz na działkę, w drodze powrotnej stoisz w korku i nie zdążasz odwiedzić lokalu wyborczego – głosujesz. Miej tego świadomość. Podobnie jak w komunikacji międzyludzkiej, gdzie milczenie też jest komunikatem, tak w wyborach nieoddanie głosu też jest aktem wyborczym. Z tej perspektywy nie ma znaczenia, czy idziesz na wybory, czy też nie. Musisz tylko pamiętać, że Twoja absencja jest równoznaczna z oddaniem głosu na największą partie.

Dobrze. Skoro zasadniczo pozostanie w domu jest również aktem wyborczym, to czy istnieją inne powody dla których osoby, które nigdy nie głosowały lub dawno tego nie robiły, powinny pójść do urn?

Istnieją.

Więc wstań, ubierz się porządnie jak do kościoła, ogól szczecinę lub zrób sobie makijaż i jak porządny obywatel lub obywatelka, udaj się do stosownego lokalu wyborczego, gdzie obnażysz swoje dane osobowe przed komisją i zaznaczysz krzyżyk. Jeżeli wrzucisz kartę do urny, to uczynisz pierwszy lub może kolejny ( ale dawno nie robiony ) krok w stronę większego zaangażowania, większej aktywności obywatelskiej. Niezależnie od tego na kogo głosujesz, przetrzesz w ten sposób nową lub dawno nie używaną ścieżkę, stworzysz swoją nową tradycje. Od tego momentu będzie Ci łatwiej wstawać, golić się lub robić makijaż, ubierać się jak do kościoła w niedzielę lub „jako tako” w tygodniowym sznycie i zabiegać o dobro naszych wspólnych spraw. A te będą coraz mniej indywidualne, a coraz bardziej wspólnotowe. W polskich warunkach, gdzie zaufanie do siebie nawzajem i do Państwa jest stosunkowo niskie - będzie to nam bardzo potrzebne. Dlaczego?

Bo nadejdą trudne czasy. Kolejny kryzys. Kolejna katastrofa ekonomiczna, może klimatyczna. Bo historia jak chciał Fukujama nie zakończyła żywota, lecz gna do przodu w nieznanym kierunku. Jak słowo stanie się kryzysem, będzie tak, jak zwykł był mawiać Jarzy Urban, że „rząd sam się wyżywi”. Nie tylko rząd: korporacje, międzynarodowi spekulanci, szemrany kapitał, różnego sortu rekiny i tłuste koty ulotnią się w stosownym momencie i ochronią swoje aktywa w bezpiecznych przystaniach. Za kolejny kryzys zapłacą biedni, biedni i jeszcze raz biedni; zapłacą jeszcze większą nędzą i wykluczeniem; zapłacą przedsiębiorcy i przeciętni obywatele, drobni akcjonariusze i bankowi ciułacze, małe żuczki i chude leszcze, Pan zapłaci i Pani zapłaci jak mawiał inżynier Mamoń w kultowym „Rejsie”, a za nim niejaki Sidorowski dodawał spostrzegawczo: społeczeństwo… normalnie. Zapłaci nasza planeta, już globalnie zmęczona faktem, że jeden procent populacji posiada więcej niż cała reszta, a jej cennych zasobów może nie starczyć dla kolejnych pokoleń.

W sytuacji, gdy Państwo zrejteruje będziemy potrzebowali współdziałania i troski o nasze wspólne dobro na poziomie lokalnym. Będziemy potrzebowali budowania alternatywnych sposobów pomagania i przetrwania; nowej przedsiębiorczości i samoorganizowania się.

Zagłosuj z troski o naszą wspólną rzeczywistość niezależnie od kolorów jakie ona aktualnie przybiera. No chyba, że...

...chcesz zagłosować z nienawiści do, np. „kurdupla” z Nowogrodzkiej, do PIS, do PO, do „komucha” Czarzastego lub „pederasty” Biedronia. Jeżeli tak jest, to oddanie takiego głosu po raz pierwszy, będzie jak inicjacja w brutalność, jak pierwsze pchnięcie nożem, po którym kolejne przychodzą już łatwiej. Oddanie głosu z nienawiści, w afekcie, będzie jak gwałt zadany własnemu rozumowi i Ojczyźnie, która przecież nie jest ani pisowska ani peowska, ani nie była nigdy komunistyczna. Ten głos będzie jak przyspawanie własnego światopoglądu do określonej partii i poznawcze uwiązanie go na jej łańcuchu. Będzie jak wejście na arenę gdzie toczą się walki. Wrzucając w ten sposób kartkę do urny, idziesz na wojnę, opowiadając się po jednej ze stron polskiego konfliktu. Stajesz się plemiennym wojownikiem niezdolnym do koegzystencji.

Jeżeli masz pierwszy raz głosować z nienawiści, to lepiej pozostań w domu. Bo niezależnie od tego, jaka jest Twoja prawda, niezależnie od tego jakiego jesteś wyznania i kto będzie rządził, kto będzie kolejny raz zawłaszczał naszą umęczoną Ojczyznę, to pozostanie Ona naszą Ojczyzną, krajem, w którym będziemy nadal razem żyć, lub krajem, który będziemy z oddali wspominać. Po wyborach wracamy do rzeczywistości. Wspólnie. Razem. Do naszych wielu małych lokalnych ojczyzn, zawartych w tej jednej dużej, otulającej te mniejsze i pisanej przez duże „O”; przez duże „P”. Więc , jeżeli chcesz głosować z nienawiści, to lepiej nie idź na wybory i zostań w domu. Będzie Ci wtedy łatwiej dbać o to, żeby w naszej ukochanej Polsce dla „wszystkich starczyło miejsca pod jednym dachem nieba.”

Komentarze: (0)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama