Ponad 200 tys. osób zaprotestowało przeciwko amnestii w Czechach

Liczba ta rośnie z godziny na godzinę. Tekst petycji drukują największe czeskie dzienniki. "Decyzja pana prezydenta jest kpiną z ciężkiej i odpowiedzialnej pracy policjantów, sędziów, prokuratorów i wyrzuceniem w błoto miliardów koron wydanych na procesy sądowe" - głosi tekst.

Internauci kpią z prezydenta, proponując nazwać jego imieniem czeskie więzienia i sugerując, że Vaclav Klaus, po zakończeniu drugiej kadencji w marcu, zamierza utworzyć z amnestionowanych "przyboczną partię polityczną". Jeszcze inni piszą, że Klaus chciał poprzez ogłoszenie amnestii zwrócić uwagę na swe kompetencje.

Z ankiety przeprowadzonej w sobotę przez czeską telewizję publiczną wynika, że 80,2 procent Czechów nie zgadza się z amnestią. Za "skandaliczną" uznało ją aż 85 procent czytelników internetowych "Czeskich Novin".

Prezydent ogłosił częściową amnestię w przemówieniu noworocznym. Obejmuje ona osoby, wobec których przed 1 stycznia 2013 orzeczono karę do roku pozbawienia wolności, i skazane na więzienie do 10 lat, które ukończą w tym roku 75 lat. Objęto nią także osoby, wobec których postępowanie toczy się co najmniej 8 lat, a którym grozi kara 10 lat pozbawienia wolności.

Do soboty bramy więzień opuściło 5000 skazanych. Początkowo wydawało się, że na wolność wyjdzie 7000 osób, ale amnestia obejmie aż 32 tysiące Czechów, ponieważ dotyczy wyroków w zawieszeniu i skazanych m.in. na prace publiczne.

Czesi obawiają się nie tylko wzrostu przestępczości. Najbardziej kontrowersyjne wydaje się jednak obywatelom amnestionowanie osób uwikłanych w skandale finansowe Republiki Czeskiej. Amnestia objęła na przykład pięciu menedżerów Union Banku, który zbankrutował w 2003 roku nie wypłacając oszczędności 130 tysiącom klientów. Amnestię otrzymali również menedżerowie funduszu inwestycyjnego Trend, uwikłani w jedną z największych afer korupcyjnych w historii kraju, których proces ciągnie się od 16 lat.

Vaclav Klaus argumentuje, że "chciał dać szansę więźniom skazanym za drobne przestępstwa i nie chodziło mu o konkretne przypadki". Jego decyzja oburzyła jednak nie tylko obywateli, ale również prawników, sędziów i polityków. Koalicyjne ugrupowanie TOP 09 skrytykowało Klausa i odcięło się od amnestii, a lewicowa opozycja planuje wotum nieufności wobec rządu premiera Petra Neczasa, który amnestię kontrasygnował.