Aby zaakceptować trzeba poznać i zrozumiećAutyzm nie jest powodem do tego aby dziecko było izolowane od otoczenia, jednak bywa i tak że niektórzy rodzice starają się jak najmniej wychodzić ze swoimi pociechami z domu. Przyczyną takiego stanu rzeczy są ludzkie zachowania, czyli notoryczne zwracanie im uwag oraz nagminne udzielanie porad. W Województwie Śląskim rusza Kampania oparta na ludzkich historiach „Śląskie Uświadamia nt. spektrum autyzmu”, która pozwoli na poznanie zachowań nie tylko dzieci z autyzmem, ale również reakcji otoczenia. Taka kampania jest niezaprzeczalnie potrzebna co potwierdzają słowa Marty, mamy dwójki autystycznych pociech: To jest fajne, że szerzy się wiedza i informacje na temat autyzmu. Może ludzie nauczą się, że jak ktoś wygląda normalnie to nie znaczy że jest zdrowy. I nie będzie w końcu szufladkowania dzieci jako niegrzeczne, źle wychowane itp. I może w końcu rodzice przestaną się bać wychodzić z dziećmi "między ludzi". Gdy podczas rozmowy zapytałam Martę, czy mogę ją zacytować usłyszałam: Możesz zacytować. Bo tolerancja jest ciągle zbyt mała. To jedno. Drugie, że ludzie nie zawsze wiedzą jak się zachować, nawet jak wiedzą, że dziecko jest zaburzone. A trzecie, to nie raz słyszałam słowa rodziców typu: "a ja wolę dziecka nie wyciągać do sklepu, czy w miejsca publiczne bo ono krzyczy, piszczy lub ma dziwne zachowania, a ludzie się gapią i jest mi głupio". No i mnie trafia bo sama mam przecież "takie" dzieci i biorę je gdzie się da. Niech krzyczą, piszczą i dziwnie się zachowują. Ja mam w nosie to, co ktoś pomyśli. Dla mnie moje dzieci są idealne i nie mam zamiaru się ich wstydzić i chować przed światem. Poprosiłam ją również żeby przytoczyła kilka sytuacji jakie były udziałem jej i jej dzieci. Oto dwie z nich: W supermarkecie córka wpadła w histerię i zaczęła rzucać się po podłodze. Starsza Pani powiedziała "Co za niewychowane dziecko. Matka sobie nie radzi". Odparłam, że to nie jest niewychowane dziecko tylko niepełnosprawne dziecko z autyzmem. Usłyszałam, że takie dziecko powinnam trzymać w domu. Więc odpowiedziałam, że jak się Pani nie podoba to niech sama siedzi w domu, bo ja będę chodzić z dziećmi na zakupy. Inna sytuacja była na placu zabaw. Dzieci podchodziły do innych i się patrzyły, próbowały zaczepiać, a że nie wiedziały jak zwrócić na siebie uwagę, to zaczęły sypać piaskiem. Rodzic jednego z dzieci zaczął krzyczeć niecenzuralne słowa do mojego synka, a kiedy podszedł powiedział mi, żebym wzięła „tego gówniarza”. Wyjaśniłam że to dziecko z autyzmem, chciał jakoś zaczepić, ale nie wiedział jak. Powiedziałam przepraszam i że wytłumaczę dziecku że tak nie wolno. Rodzic odwrócił się, wziął swoje dzieci i powiedział "idziemy, nie będziecie się bawić z nienormalnymi". Na koniec naszej rozmowy Marta oświadczyła: Mnie już takie sytuacje nie ruszają. To tylko źle świadczy o innych ludziach a nie o mnie i moich dzieciach. Marta oraz wielu innych rodziców na co dzień spotykają się z ludzką „głupotą”, która wynika głównie z niewiedzy, ale również z nietolerancji. Trzeba mieć nadzieję, że sytuacji takich o jakich mówi Marta będzie coraz mniej.
|
reklama
|
Pani Marta, delikatnie rzecz ujmując - nie grzeszy roztropnością. "Ja mam w nosie to, co ktoś pomyśli."
Gdyby tak rzeczywiście było to nie wypłakiwałaby się na ramieniu autorki i nie powstałby ten artykulik.
Dodaj komentarz