W pogoni za brunatnym jeleniem: Wiewiórka z ulicy Bielskiej (felieton)Kiedyś letnią nocą spotkałem jeża na rogu Chrobrego i Bobreckiej - na chodniku koło szacownego budynku Sądu Rejonowego. Nawet nie próbował przede mną uciekać. Spotkanie dzikiego zwierzęcia - choćby to była tylko wiewiórka lub jeż - w samym centrum starego miasta budzi we mnie dreszcz niemal metafizycznej emocji. To jest spotkanie dwóch różnych światów. Wydawałoby się, że w dobrze oswojonym, wybrukowanym, zaasfaltowanym i zajeżdżonym przez samochody, zadymionym i zatrutym spalinami śródmieściu na poziomie krawężnika można spotkać co najwyżej szczura, a tu, patrzcie: wiewiórki i jeże. Inne, dzikie gatunki ziemskich istnień. Obce stworzenia, nieznane istoty. A zatem nie jesteśmy tu sami, są jeszcze zwierzęta i to zwierzęta nieudomowione, nieoswojone. Niekoniecznie są tu stałymi mieszkańcami. Ale dlaczego wchodzą na nasze ulice? Skaczą pod koła naszych samochodów? Czego szukają w mieście? Czy tylko pożywienia? Może to jakieś mutanty? Może roznoszą jakieś choroby? Może to jakieś kosmiczne potwory jak w filmie „Obcy: ósmy pasażer Nostromo”? W Těšínskych listach, czyli biuletynie Urzędu Miejskiego w Czeskim Cieszynie wyczytałem niedawno, że w listopadzie zeszłego roku na ulicach Czeskiego Cieszyna zginęły pod kołami samochodów trzy wydry. Najpierw zdziwiło mnie, że w okolicach Cieszyna wydry w ogóle występują. Wydry - jak informują czescy ekolodzy - wymordowane przez ludzi i strute przez zanieczyszczenie wód wytraciły się z doliny Olzy niemal zupełnie jeszcze w latach 60. ubiegłego stulecia. Wpisane na listę zwierząt ściśle chronionych wróciły tu pod koniec zeszłego wieku, kiedy dzięki oczyszczalniom ścieków i innym technologiom czystość wód w naszych rzekach zaczęła się poprawiać. Polacy, którzy zaglądali do „Pamiętników” Jana Chryzostoma Paska, wiedzą, że wydra to bestyjka bystra, a nawet inteligentna, do człowieka poczciwego łacno przywiązać się mogąca, a oswojona wiernym towarzyszem i przyjacielem ludzkim na co dzień zdolna zostać i pożytki w domu zapewnić rozmaite. Jan Chryzostom Pasek, znany skądinąd pieniacz i awanturnik skazywany wielokrotnie na banicję i infamię, opisał szczegółowo swoją wydrę nazwaną Robakiem w 1680 roku. Wydra Robak w lot rozumiała Paskowe polecenia, polowała na ryby, które donosiła swojemu panu z pobliskich strumieni i stawów, przez co w podróży zapewniała mu wyborny wikt i sławę wśród szlachty sięgającą dworu Jana III Sobieskiego. W domowych pieleszach zasypiała ze swoim panem na jednym łożu, ale jak było trzeba, pełniła rolę domowego stróża i budzika, zwłaszcza kiedy Pasek miał na czas wstać i wytrzeźwieć. Na nieproszonych gości potrafiła rzucić się z wrzaskiem i kąsaniem jak pies. Sława wydry pana Paska sięgała królewskiego dworu i Jan III Sobieski zapragnął mieć to niezwykłe, rezolutne zwierzę u siebie w Wilanowie. Pasek chcąc nie chcąc oddał królowi swego pupila, lecz Robak na dworze królewskim nie czuł się dobrze, stale osowiały tęsknił za swoim poprzednim panem. Niedługo wyzwolił się z obroży i uciekł na wilanowskie pola, gdzie nieszczęśnik został ubity przez jakiegoś dragona. - Król przez cały dzień i nie jadł i nie gadał z nikim; wszytek dwór jak powarzony. Takci i mnie zbawili tak kochanego zwierzęcia, i sami się nie nacieszyli - skonstatował rozżalony Pasek w swoich „Pamiętnikach”. W naszym stuleciu myślenie o tym, co jest ludzkie, a co jest nie-ludzkie bardzo się zmieniło. Posthumanistyczna filozofia porzuciła złudny i zgubny antropocentryzm. To, co ludzkie, definiowane jest obecnie na nowo nie tylko wobec nie-ludzkich form życia, ale także w perspektywie takich hybryd technologicznych jak cyborgi. Myśl, że zwierzęta bywają bardziej ludzkie niż ludzie, nie jest jednak niczym nowym. Zwierzęta nie polują na siebie w obrębie własnego gatunku. Owszem walczą ze sobą, ale nie organizują dla swoich pobratymców obozów zagłady. Nie prowadzą hodowli zwierząt na potrzeby masowego przemysłu spożywczego. No i nie jeżdżą samochodami. Samochody to maszyny agresywnie antyzwierzęce, zabójcze dla żywej przyrody. W artykule o wydrach, które zginęły pod kołami samochodów na terenie Czeskiego Cieszyna, przytoczono także statystykę Agencji Ochrony Przyrody i Krajobrazu Republiki Czeskiej, która wydała mi się nieprawdopodobna, a nawet szokująca. Dotyczy ona liczby zwierząt, które giną rocznie na czeskich drogach. 500 000 zajęcy, 350 000 jeży, 70 000 bażantów, 52 000 saren. To są dane przybliżone - parę tysięcy wte lub wewte nie zmienia jednak tego przerażającego obrazu. Jeżeli te dane są faktyczne, to na czeskich drogach rozgrywa się po prostu masakra. Masowa zagłada fauny. Apokalipsa zwierząt. W Czechach giną też zwierzęta z Polski, bo dla zwierząt granice nie istnieją. Kolizje samochodów ze zwierzętami są podobno na porządku dziennym w okolicy przejścia granicznego Boguszowice- Kocobędz. Zwierzęta migrują, poruszają się własnymi trasami, które niestety gdzieniegdzie muszą przeciąć się z drogami ludzi. Wskutek ruchu drogowego populacja niektórych gatunków zwierząt zmniejsza się w Europie dramatycznie. Dotyczy to w szczególności zajęcy, jeży, ropuch, lisów, borsuków. Nie znam odpowiednich statystyk dla Polski, ale że w kraju pomiędzy Odrą a Bugiem ten problem narasta, świadczy także nowopowstały ciekawy portal Zwierzęta na Drodze (www.zwierzetanadrodze.pl), gdzie pojawiają się pierwsze zbiorcze dane i analizy dotyczące śmiertelności dzikich zwierząt na drogach w Polsce. Okazuje się, że gatunkiem o zaskakująco wysokiej śmiertelności na polskich drogach jest także wiewiórka. W tym tygodniu wiewiórka z ulicy Bielskiej była na szczęście szybsza ode mnie.
|
reklama
|
zgadzam się to naprawdę narastające zjawisko. Na drogach ginie mnóstwo jeży, saren. Myślę, że potrzebna jest w tym względzie odpowiednia edukacja dla kierowców. Zwierze na drodze należy traktować ze zrozumieniem i ostrożnoscią.
Stojącą krowę na drodze można traktować partnersko i ze zrozumieniem. Pytanie jak w ten sam sposób potraktować przebiegającego sarnę lub dzika, którą się widzi zaledwie przez dwie sekundy przed zderzeniem?
Jeże i wiewiórki to mutanty, jakieś kosmiczne potwory???
Moja rada: czasami trzeba przestać myśleć, aby zorientować się w sytuacji.
Dodaj komentarz