W pogoni za brunatnym jeleniem: Mały WiedeńHistoryczne związki Cieszyna z Wiedniem są ogólnie znane, można o nich przeczytać obszerne sprawozdanie na internetowej stronie miasta, ale wiedza o Księstwie Cieszyńskim pod berłem Habsburgów nie jest dostatecznie upowszechniona. Z polskiego punktu widzenia jest to bowiem wiedza niejednoznaczna i kłopotliwa. Cieszyńska tożsamość jest skomplikowana, wielowarstwowa, różnorodna, często wewnętrznie sprzeczna, skrywająca wiele fascynujących, czasem heroicznych historii, niepozbawiona jednak wątków dzisiaj niezrozumiałych, miejsc mrocznych lub głuchych, sekretnych i wstydliwych epizodów. Tutejsza historia rozgrywała się bowiem jakby w wielu wymiarach - w wielu światach, wielu kulturach, wielu religiach, wielu językach - równolegle i osobno. Te różne światy, różne wymiary, choć istniały obok siebie, często wolały o sobie nic nie wiedzieć, wolały pozostawać sobie obce. Albowiem Cieszyn i jego okolice to obszar pograniczny, przejściowy, o niestabilnej, płynnej, kalejdoskopowej tożsamości, która układała się w rozmaite wzory w zależności od tego, jak wiały wichry i przeciągi tzw. historii. Habsburgowie docenili to miasto, a nawet uznali za stosowne trochę w nie zainwestować, dopiero w XIX wieku, zwłaszcza zaś za panowania nieodżałowanego cysorza Franza Josepha, kiedy po Wiośnie Ludów monarchia habsburska coraz bardziej podlegała ciśnieniu narastających ruchów narodowych. Austriackie inwestycje dwóch ostatnich dekad XIX wieku i pierwszej dekady XX wieku - wodociąg, elektrownia, gazownia, tramwaj, a także dworzec kolei koszycko-bogumińskiej - dały Cieszynowi awans cywilizacyjny zgodny z zachodnioeuropejskimi standardami. W przededniu I wojny światowej Cieszyn miał nowoczesną infrastrukturę na poziomie innych miast zachodnioeuropejskich i zawdzięczał to właśnie swoim związkom z Wiedniem, kulturą austriacką i cywilizacją habsburską. W Cieszynie były sklepy podobne jak w Wiedniu i kawiarnie podobne jak w Wiedniu. Młodzież wysyłano tam na studia. Mieszkały tu rodziny związane z dworem cesarskim. A jednocześnie, dzięki niebywałej aktywności polskich środowisk, mogły się tu rozwijać polskie inicjatywy gospodarcze, oświatowe, kulturalne, patriotyczne, które w wielokulturowej, wielonarodowej, wielowyznaniowej, dynamicznej społeczności, skutecznie powiększały swój stan posiadania i umacniały swoje pozycje oraz prestiż. Ale ta złota wiedeńska epoka nad Olzą nie trwała długo. Zakończył ją kataklizm I wojny światowej, rozpad monarchii austro-węgierskiej, podział Cieszyna pomiędzy dwa nowo powstałe państwa, granica na Olzie. Potem nastąpiła budowa polskich struktur i administracji po wschodniej stronie Olzy, a czeskich po zachodniej, później, po układzie monachijskim, polski anschluss Zaolzia, potem polska klęska we wrześniu 1939 roku, koszmar hitleryzmu i Trzeciej Rzeszy, potem sowietyzacja w PRL-u. Tak zwane stare dobre, austriackie czasy skończyły się raz na zawsze, ale zostały po nich jakieś mgliste widma - wspomnienia, nostalgia, mit. Przetrwały jakieś swojskie, ale nie polskie tradycje, obyczaje, zabawy, obrazki, akcesoria, potrawy, przyprawy, jakieś niby to gwarowe frazy. Miejskie legendy i miejski folklor. A potem, już w wolnej Polsce, która pragnęła tzw. powrotu do Europy, niektórzy tutejsi zaczęli poszukiwać jakichś wiedeńskich korzeni i koneksji, przywoływać habsburską aurę dla lepszego samopoczucia, koloryzować swoją zgrzebną lokalność w wiedeńskim guście i w celach promocyjnych, eksponować cysorza w sali ratusza i w Cafe Muzeum. W zbudowanym za starej Austrii teatrze od czasu do czasu, zwłaszcza na koncertach noworocznych, pojawiał się sobowtór cysorza. I nawet przy wielkim narodowym czytaniu „Lalki” w Bibliotece Miejskiej wspominało się stare dobre czasy austro-węgierskiej monarchii. W Cieszynie bowiem stale są tacy, którym porównanie Cieszyna z Wiedniem i nazywanie Cieszyna Małym Wiedniem smakuje słodko jak jabłkowy strudel. Cieszyn jest, oczywiście, uprawniony do tego porównania jak chyba żadne inne miasto w Polsce. Takie porównanie powinno jednak cieszynioków do czegoś dopingować i zobowiązywać. Lepiej by było, żeby zerkając czasem na swoją dawną wiedeńskość z dystansem, rezerwą i humorem, zapatrzyli się w Wiedeń współczesny i stamtąd czerpali dla siebie wzorce. Bo jak wiadomo, w XXI wieku państwa coraz bardziej tracą znaczenie, a zyskują je miasta. Kilka ośrodków badawczych i firm konsultingowych (np. The Economist Intelligence Unit czy firma doradcza Mercer) publikuje co roku ranking najlepszych miast do życia na świecie. W tym roku okazało się, że Wiedeń jest po raz kolejny z rzędu najbardziej przyjaznym mieszkańcom i najlepszym do życia miastem w Europie. W dodatku jest też drugiem - zaraz za australijskim Melbourne - najlepszym miastem do życia na świecie. W rankingach bierze się pod uwagę kilkadziesiąt kryteriów, m.in.: infrastrukturę, stan służby zdrowia, edukację, kulturę, bezpieczeństwo, odporność na korupcję, czystość, stan środowiska naturalnego, usługi, dostępność komunikacyjną, niezbyt wysokie koszty utrzymania. Wiedeń lokuje się też wysoko w rankingu tzw. smart cities, czyli inteligentnych miast, które celują we wdrażaniu nowych technologii i ekologicznych rozwiązań oraz w kreatywnym wykorzystaniu lokalizacji i zasobów. W tych rankingach polskie miasta - Warszawa i Wrocław - plasują się dopiero w okolicy setnego miejsca. Ach, w tej sytuacji może by tak jednak przyłączyć Cieszyn do Wiednia...
|
reklama
|
Duży Wiedeń
mały Cieszyn
co ku wielkości
się skrada
my się z tego
bardzo cieszym
chociaż tu i ówdzie
coś trzeszczy...
tam-zdrada...
Cieszyn, 25.11.2015, w 113 rocznicę,
Światowy Dzień Pluszowego Misia...
Bardzo dobry, trafny artykuł. Gratuluję i pozdrawiam :)
przysmak o nienagannie sporządzonym zaczynie...popr.
to osobisty, subiektywny pogląd..."Mały Wiedeń", to smakowity, o wyważonym smaku i kulturowych walorach zdrowotnych..."Mały Felieton", przysmak o nienagannie zarobionym zaczynie do fabuły...dobrze zarobionym cieście słowotwórczym oraz dobrze, właściwie optymalnie dobranymi składnikami bazowymi, z harmonijnie i fantazją, dobranymi ingrediencjami wyszukanych smaków oraz aromatów... no dobra, koniec, z tym kwiecistym uzasadnieniem...bo przesolę...!
na prywatnym rankingu felietonów Florianusa... to - pierwszy, o dworcu autobusowym, którego nie ma oraz - ostatni, o rozmytej i zniekształconej tożsamości kulturowej miasta, które utraciło a właściwie, nie ukształtowało zdrowo i z klasą, swojego charakteru... znajdują się ex aequo, na pierwszym miejscu!
teraz Cieszyn jest taką tragifarsową składanką, "pomieszaną barwowo, krzywolustrzaną mozaiką...
a podsumowując Florianusowe, dzisiejsze pisanie? krótko, barwnie, z wyczuciem /zespolonym z wizją świata, w którym żyjemy/, dyskretną ironią i ...na temat...
miyjcie sie, jako chcecie!
Piękny panegiryk. Cieszynioki zaniemówią z wrażenia :) Mach-owi puszczą zwieracze.....
Cieszynioki zapatrzyli się w współczesny Wiedeń i stamtąd będą czerpać dla siebie wzorce? To kapkę do tego raju im brakuje!
Bo według ostatnich danych statystycznych liczba muzułmańskich uczniów w szkołach średnich stolicy Austrii przewyższyła liczbę uczniów katolickich…
W obecnej chwili w szkołach podstawowych austriackiej stolicy kształci się 23 807 katolików, 17 913 muzułmanów, 11 119 uczniów bez konkretnego wyznania 6 083 prawosławnych i 2 322 protestantów.
Warto przy okazji przypomnieć, że to właśnie Wiedeń jest nieformalną stolicą europejskiego wahhabizmu.
Dodaj komentarz