Hokej: Nowy sezon OcelářiChoć sezon rusza w piątek, to Oceláři mają za sobą mocne przetarcie – od końca sierpnia rozegrali już cztery spotkania Champions Hockey League. Niestety trzy spośród nich zakończyły się porażkami, i sprawa ewentualnego awansu do fazy play-off nie zależy już tylko od wyników śląskiego zespołu, lecz także od rezultatów meczów rywali. - Na pewno chcieliśmy osiągnąć lepsze wyniki w meczach we własnej hali. Pierwsze tercje mieliśmy dobre, później jednak przeciwnicy zadawali nam ciosy, po których nie byliśmy w stanie nawiązać wyrównanej walki. Namawiałem chłopaków, aby włożyli w grę jeszcze więcej serca, w poprzednim sezonie to nam pomagało. Mecze wyjazdowe były już korzystniejsze, czuliśmy w nich duże wsparcie naszych kibiców - mówił trener Václav Varaďa. W sumie po pojedynkach z Djurgardem Sztokholm (1:6 i 4:3) oraz Tappara Tampere (2:8 i 2:3 po dogrywce) Stalownicy mają na swoim koncie 4 punkty i dwa październikowe mecze z norweskim Hamarem w perspektywie. Bohaterem jedynego jak dotąd zwycięskiego meczu w Sztokholmie został napastnik Aron Chmielewski, zdobywca zwycięskiego gola na 3 minuty przed końcem spotkania. - Rzeczywiście w meczach wyjazdowych zaprezentowaliśmy się zdecydowanie lepiej, choć nie ukrywam, że w meczu w Tampere wynik mógł być dla nas korzystniejszy. Niestety walczyliśmy nie tylko z rywalem, ale także decyzje sędziowskie pozostawiały wiele do życzenia. Teraz jednak skupiamy się na Ekstralidze, bo wszyscy wiemy, jak ważny jest dobry start w rozgrywkach - przyznaje reprezentant Polski. Wicemistrzowie ligi sezon rozpoczną od wyjazdowego meczu w Zlínie, przed swoją publicznością zaprezentują się w niedzielę w meczu przeciwko Ołomuńcowi. To jedyna szansa, aby zobaczyć we wrześniu mecz Stalowników w Werk Arenie, ponieważ w pozostałych pięciu kolejkach, zaplanowanych na ten miesiąc, Oceláři będą rozgrywać na wyjazdach. Kibice złaknieni hokeja będą mogli zaspokajać apetyt przez cały październik, bo spośród dziewięciu meczów zapisanych w kalendarzu aż sześć odbędzie się w Trzyńcu. Stalowników we własnej hali kibice będą również oglądać sześciokrotnie w listopadzie. Niestety Stalownicy nie przystępują do rozgrywek w optymalnym składzie, kilku graczy wciąż leczy kontuzje. - Vladimir Roth jest po operacji i powinien wrócić w ciągu dwóch miesięcy. Martin Růžička ma nogę w gipsie, a jego powrót potrwa od czterech do sześciu tygodni. Roberts Bukarts ma niewielkie obrażenia, powinien być gotowy na mecz w Zlínie. Problem ze stopą ma także Jiří Polanský, wierzę jednak, że wkrótce pojawi się na lodzie - wyjaśnia trener Varaďa. Przed sezonem do drużyny dołączyło kilku graczy - m.in. napastnicy Roberts Bukarts i Marek Viedenský czy ostatnio obrońca Martin Gernát. - Sezon jest długi, zdarzają się kontuzje, dlatego nie możemy wykluczyć kolejnych wzmocnień w trakcie rozgrywek - deklaruje Jan Czudek, wiceprezydent klubu. - Wciąż będziemy jednak podążać „drogą Stalowników”, jak przed rokiem nazwaliśmy naszą misję, w której ogromną rolę do odegrania mają nasi wychowankowie i utalentowani juniorzy - dodaje klubowy włodarz. Pytany na konferencji prasowej o faworytów rozgrywek trener Varaďa przyznał, że faworytów wybierają dziennikarze. - Skupiam się na naszej drużynie, w której nie nastąpiło wiele zmian. A te, które uczyniliśmy, umacniają nas na obranej przed rokiem drodze. Widziałem, że w wielu zespołach nastąpiły przyjścia i odejścia zawodników, ale nie będę na razie oceniać potencjału rywali. Będę na to gotowy po pierwszej rundzie spotkań - wyjaśniał trener Stalowników. - Moim marzeniem jest, aby ze Stalownikami zdobyć tytuł mistrzowski. Rozpoczynam już piąty sezon w zespole, będzie to także piąty sezon w nowej Werk Arenie. Myślę, że nie w tych pragnieniach nie jestem odosobniony, choć doskonale zdajemy sobie sprawę, że zawodnicy kilku innych zespołów też chcą włączyć się do walki o najwyższe cele. Nie będę wskazywać swoich faworytów, bo skupiam się głównie na tym, by być jak najlepiej przygotowany do gry ze swoją drużyną. I bardzo chciałbym, aby po prostu w czasie długich rozgrywek dopisywało mi zdrowie i nie opuszczało szczęście - dodaje Aron Chmielewski.
|
reklama
|
Dodaj komentarz