Grzegorz Michałek: Janosik z dłutemOd zawsze mocno związany jest z przestrzenią, która go otacza, z przyrodą, która jest jego największą inspiracją. fot. TS Swoje dzieciństwo i okres dojrzewania spędził głównie w Koniakowie, gdzie się wychowywał i chłonął specyficzną kulturę Trójwsi Beskidzkiej. Obecnie zajmuje się snycerstwem, rzeźbą w kamieniu i drewnie. - Droga do tego, co teraz mam była długa, ale dlatego, że do wszystkiego dochodziłem sam i wszystkiego sam się uczyłem. Początkowo robiłem biżuterię. Stałem godzinami i sprzedawałem na ulicy wisiorki z kamienia. Na początku wszystko rozdawałem, ale zauważyłem, że rzeczy podobają się innym, dlatego postanowiłem zrobić wszystko, żeby utrzymywać się z tego, co kocham - z tworzenia - mówi Michałek. Jego życie to splot wielu niezwykłych zdarzeń, znajomości, transcendentnych przeżyć, magii, radości i melancholii. - Podczas gdy sprzedawałem swoje wyroby na ulicy, podszedł do mnie pewien Norweg. Kilka razy próbował ze mną porozmawiać, ale nie znałem wtedy jeszcze dobrze języka angielskiego, a tym bardziej norweskiego. Nie poddał się i przyszedł kolejny raz z tłumaczem. Losy tak się potoczyły, że wykonałem dla niego snycerkę. Zaprzyjaźniliśmy się. Potem wyjeżdżałem kilka razy do Norwegii. Został moim mistrzem i wiele się od niego nauczyłem, m.in. patynować drewno. Od zawsze mocno związany jest z przestrzenią, która go otacza, z przyrodą, która jest jego największą inspiracją. - Wiele pomysłów czerpię z podróży, z wiedzy którą zdobyłem, książek - mówi twórca. Jest artystą mocno zakorzenionym w kulturze duchowej i materialnej Karpat. - To, co najpiękniejsze w naszej kulturze, przywędrowało do nas wraz z pasterzami - przyznaje z uśmiechem Michałek. Dzięki etnologii i podróżom jego rzeźby nacechowane są również egzotyką, symbolizmem i swoistą filozofią życia. - Do każdej rzeźby jest przypisana osobna filozofia. Tworząc je - myślę. To są myśli, które za pomocą rąk i dłuta przekazuje innym. Często sam kawałek drewna już wiele o sobie mówi. Szukam w nim tego czegoś. Czasem zajmuje mi to nawet dwa lata. W jednym kawałku drewna można odnaleźć dziesiątki inspiracji, kilka twarzy, postaci - mówi rzeźbiarz i dodaje, że najczęściej rzeźbi w lipie, ale ceni sobie również dąb, jesion i świerk. - Uwielbiam rzeźbić twarze. Rzeźbą najbliższą mojemu sercu, której nigdy nie sprzedam, to Metamorfozy - dodaje. Zajmuje się szeroko rozumianym snycerstwem w zróżnicowanym materiale drzewa i kamienia. Zaowocowało to autorskim cyklem wystaw "Metamorfozy" 2008/2009, później "Zakorzenienie" oraz "Szepty". Szczególną rolę, jak twierdzi artysta w jego autorskiej pracy odegrali ludzie, którzy do dziś są jego przyjaciółmi. Michałek wykonał rzeźbę kamiennego jaszczura, który stoi W Parku Kopczyńskiego w Wiśle, a obecnie pracuje nad rzeźbami 15-stu posągów z kamienia, które obrazować będą bohaterów demonologii słowiańskiej. Wśród nich zobaczymy m.in. Utopca, Kupałę, Światowida, Raróg ognistego ptaka, Skarbnika. Więcej o artyście i jego twórczości znaleźć można na stronie.
|
reklama
|
Dodaj komentarz