, poniedziałek 6 maja 2024
Bo diabeł tkwi w szczegółach
Cieszyn, ulica Głęboka. fot. Wojciech Trzcionka 



Dodaj do Facebook

Bo diabeł tkwi w szczegółach

ARLECHINO
Jestem 45-letnim Holendrem. Na wakacje do Polski przyjechałem z żoną i 13-letnią córką. Jak mnie zachęcicie do odwiedzenia Cieszyna?
Spacerując dusznymi uliczkami myślałem ostatnio nad turystyką. I wyobraziłem sobie siebie w roli przyjezdnego. Odarłem się z sentymentów i lokalnego patriotyzmu, aby ruszyć ze świeżą głową w urocze zakątki Śląska Cieszyńskiego. Dziwne to było przeżycie… Powiedzmy, że jestem po czterdziestce. Mam świetną robotę i fajną rodzinę. Jakimś cudem wybrałem się na wakacje do Polski, choć na finanse nie narzekam. Tydzień przyjdzie mi spędzić na południu kraju. I pierwszym, co mnie zaskakuje jest fakt, że aby przeżyć ten czas sympatycznie, muszę sam sporo wiedzieć. Cieszyna nie widziałem bowiem w zagranicznych katalogach, nikt mnie nie kusił wyprawą nad Olzę, gdy zwiedzałem Kraków, a z każdej strony nadskakiwano, abym czuł się szczęśliwy, najedzony i pełen wrażeń. Mówiąc krótko – musiałem ten Cieszyn sam sobie wymyślić, bo miastu brakuje zewnętrznej reklamy tam, gdzie ludzie masowo przyjeżdżają Polskę odwiedzać. Żadne hasło mnie nie uwiodło. Żadna maskotka.

Uf, znalazłem. Dojechałem. Ba, nawet zaparkowałem, choć niby skąd mam wiedzieć, jak za ten parking zapłacić? Parkomat w stanie spoczynku nie wyświetla żadnego komunikatu. Dopiero za którymś razem zorientowałem się, że w ogóle działa. Przy pierwszym spacerze po ulicach Cieszyna pojawia się pytanie, czy w informacji turystycznej udzielą mi rady po angielsku? Czy ktoś wskaże, gdzie zjeść, a gdzie spać? Czy podpowiedzą, na jakie atrakcje kulturalne mogę w najbliższych dniach liczyć? Kręcimy się po mieście w kółko, bo tabliczki – owszem, są – wskazują zaledwie parę ważnych kierunków. Nie wskazują granicy. A ja mam ochotę na czeski obiad. I najchętniej podjechalibyśmy do Czech rikszą, skoro taksówką będzie ciężko… Rikszy nie ma. Wdrapywanie się na Wzgórze Zamkowe ma jednak swój urok. Tylko dlaczego schodzić musimy i prosić o otwarcie zabytków? Przecież trwa sezon…

Od słynnej studni odbijamy się, niczym piłeczki, porażeni blaskiem seledynu. Brak nam na mapie przejrzystej trasy spacerowej. Szukamy kultowych dla Cieszyna śledziowych kanapek – na próżno. Jedyny sklep, który ktoś wskazał nam palcem, w weekend jest zamknięty. Praga słynie z knedliczków, Wiedeń z kawy – szybko je włączono do rejestru „zabytków” i każdy wie, gdzie szukać. Tu nie wiedzą, jak zarabiać?

Mój wymyślony spacer przerywam ze smutnym wnioskiem, że miasto z dużymi możliwościami i potencjałem trochę marnuje swoje szanse na turystycznej arenie. Diabeł tkwi w szczegółach, a w Cieszynie dba się wyłącznie o standardy. I zamyka większość drzwi po 18.00. W ten sposób nigdy nie będziemy Wiedniem. Nawet małym.
Komentarze: (58)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

życzę Panu aby się udało stworzyć to stowarzyszenie. Może trochę ludzie otrzeźwieją i się zaczną zastanawiać od czego zależy aby miasto sie rozwijało. Bo na razie do bicia mamy burmistrza, który ma dbać o to aby każdy miał dobrze. Ma rządzić, stawiać fabryki/nie stawiać fabryk (bo mamy być miastem turystycznym), robić imprezy najlepiej ze światowymi gwiazdami (bo na inne nie przyjdziemy!!!! i będzie można się natrząsać, że pusto było a burmistrz nie zna potrzeb kulturalnych ludzi) ale bez przesady bo jak za dużo ludzi będzie to tylko z tego hałas i utrapienie, ma sponsorować biznesy aby ewentualnym biznesmenom się opłacało coś otworzyć/zamknąć/zrobić, wymyślić co by mieli robić żeby się opłaciło i zapewnić zyski i oczywiście reklamować. Nie sądzicie, że potrzeba nam króla? I to bogatego.

dlaczego MDM uciekło do Bielska?...bo ratusz przez lata nie potrafił przygotować do sprzedaży działek na Małej Łące!... Do tego nie trzeba króla - wystarczy, by nie brał się za to dupiaty nieudacznik...

a masz pojęcie skąd się biorą budżetowe pieniądze? a można dawać na biznesy ? i skąd w budżecie miasta się biorą? kierunek ma być odwrotny - to z biznesu ma być finansowana reszta- bo na tym polega biznes, że generuje zyski- a budżet miejski dzieli tym, którzy nie od biznesu są.

chyba jesteś z ratusza bo tak burmistrza bronisz albo to ty jesteś ślepy skoro według ciebie tak bardzo na korzyść zmieniło się i zmienia nasze kochane miasto, gdzie i co się tak zmieniło, gdzie ty masz oczy? a co do pana żurka to sobie nim gęby nie wycieraj są gorsi.

biedny Holender!! ja sie nie zgadzam z tym co pisze jest przesadzone na wyrost - pisząc krótko.!!

jeśli naprawdę myślisz tak jak piszesz, to na 100% siedzisz w budżetówce i skręcasz się, gdy obok ciebie jakaś bryczka lepsza przejeżdża. To właśnie po to płacimy podatki na jełopów ratuszowych, by budowali drogi, organizowali tereny pod inwestycje, promowali miasto. Na takim gruncie dopiero może wyrastać biznes, z którego wyssie krew zgraja pasożytów z ratusza i okolic

na burmistrzowskie stołki: wykładowca z elitarnego Frysztoka, księgowy z upadłej Termiki i majster budowlany z PRL-owskim rodowodem... Kiepski Ferdynand bije ich wszystkich na głowę błyskotliwością i inteligencją.

brawo za komentarz, nareszcie ktoś to dobrze ujął. brawo.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama