, wtorek 30 kwietnia 2024
Ekumenizm ma się dobrze
Ks. prałat Józef Budniak jest referentem ds. ekumenizmu w diecezji bielsko-żywieckiej. fot. Wojciech Trzcionka 



Dodaj do Facebook

Ekumenizm ma się dobrze

ks. prałat JÓZEF BUDNIAK
— 60 lat temu gdyby katolik wszedł do świątyni ewangelickiej, musiałby zaraz się z tego wyspowiadać, bo to był grzech — mówi ks. prałat Józef Budniak, referent ds. ekumenizmu w diecezji bielsko-żywieckiej.
Na Śląsku Cieszyńskim dobrze widać, że ekumenia to dzieło Ducha Świętego. Tydzień Modlitwy o Jedność Chrześcijan, który zakończył się w niedzielę, był okazją do spojrzenia na historię ziemi cieszyńskiej, gdzie obok siebie od wieków żyją katolicy i połowa spośród około 80 tysięcy polskich luteran. Niedawno prezydent USA Barack Obama wspominał, że gdyby jego ojciec 60 lat temu wszedł do restauracji, to by go nie obsłużono. A 60 lat temu gdyby katolik wszedł do świątyni ewangelickiej, musiałby zaraz się z tego wyspowiadać, bo to był grzech. I oto otwieramy dekret Soboru Watykańskiego II i czytamy, że ekumenizm to dzieło Ducha Świętego, które nas prowadzi do pojednania. Ziemia cieszyńska bardzo szybko zaczęła wcielać ducha ekumenizmu w życiu codziennym.

Fakt, że śląskie obchody Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan zainaugurowano w ewangelickim kościele Jezusowym w Cieszynie jest bardzo znamienny. Jednak ekumenia rozwija się także na całym świecie. Śląsk Cieszyński jest może wyjątkowy, bo mieszka tu około 45 tysięcy luteran. My tu żyjemy od 1524 roku, czyli prawie od Reformacji. Gdy spojrzymy na naszą historię, to nigdy nie było krwawych spięć. Były przepychanki słowne, kłótnie, ale tak bywa w rodzinie. Takie jest życie Kościoła.
Komentarze: (68)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Oczywiście,ze jednozdaniowcami i monosylabami nie rozwiążemy na tym forum wszystkich problemów religii i relacji pomiędzy religiami itd.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia,dlatego nazwałem wszystkich dziecmi bożymi i zdaję sobie sprawę,że każdy ma inne wyobrażenie tego własnego boga;mój bóg jest miłością i dobrocią, dlatego w ten sposób traktuję innych i siebie.Inne religie chrześcijańskie wierzą w tego samego Boga,
jedynie stosuję "inne techniki"wyrażania tej wiary.
Księża są tylko ułomnymi ludźmi,dlatego nie oceniam ich,bo według naszej wiary to nie nasza rola.Oczywiście,że w Polsce "zastrasza się" wiernych,bo jesteśmy nauczeni,że jeśli nie czujemy nad głową bata,panuje u nas chaos.Masz rację,że mądry katolik powinien sam się rozwijać duchowo, a nie czekać na księdza,żeby mu coś"przetrawił".
Zgadza się,że wiedza kleru czasami przysłania im obiektywne(szersze) spojrzenie na religię.Za czasów Jezusa byli to uczeni w piśmie,którzy dla ratowania własnych stanowisk,nie dopuszczali nikogo z zewnątrz do ustalania reguł wiary,bo religia też jest płynna i ulega procesowi ewolucji, zmian,przystosowuje się do wspólczesności,ale również kontroluje masy(ktoś powiedział,że jest opium mas?). Podstawowe prawdy wiary to fundament,na którym to wszystko jest zbudowane,reszta ulega modyfikacjom.Posługując się analogią,samochód posiada silnik i hamulce i obie te części są jednakowo ważne,bo bez jednej nie ruszysz,a bez drugiej się rozwalisz.Ja Boga odbieram jako własnego ojca,który czasem jest surowy,ale tylko dlatego,ponieważ widzi więcej niebezpieczeństw, przed którymi stara się mnie uchronić,dlatego jego działania mają sens,chociaż czasem ja jego dziecko ich nie rozumiem.W starszym wieku ojciec jest moim najlepszym przyjacielem,ponieważ ja jestem mądrzejszy i lepiej potrafimy siebie rozumieć.
Nasz Bóg jest miłością,rodzic też kieruje się miłością(mówimy o normalnej rodzinie).Bardzo uproszczone teorie,ale prostota jest najlepsza,bez niedomówień i bez możliwości przekręcania prawdy.

"Ludziska zastanówcie się jak żyjecie!" Nie powinieneś w ten sposób zwracać się do ludzi, są sympatyczniejsze określenia:). Tylko w tym przypadku Cię to dotyczy jeżeli jesteś tym za kogo się uważasz...

określeniem "ludziska" drażnisz forumowiczów. No, chyba że Ci na tym zależało. Tylko czy w tej sytuacji nie jesteś też sfrustrowany???

Czarni wyp... z mojego kraju. Czarna pazerna hołota do Watykanu. Banda czarnych złodzieji i pedałów z obleśnymi biskupami na czele. I ten Beno 16 gamoń niemiecki hitlerowiec

Po ujawnieniu "Cappino" abp Kowalczyk wyjechał do Watykanu

do na temat(?) - może i piszesz na temat ale ekstremalnie niekulturalnie się wyrażasz - widać poziom frustracji sięgnął twoich trzewii i (w celach wymiotnych?) bluzgasz...

Każdy widzi w wypowiedziach innych to,co chce widzieć,jesli ktoś chce się obrazić,obrazi się o źle postawiony przecinek,czy kropkę postawioną nie w tym miejscu gdzie trzeba.Na tym forum czytam gorsze stwierdzenia niż ludziska.Ja nie obrażam,bo szanuję innych nawet za ich odmienność, poglądy, czy nawet ekscentryków,bo są jedyni w swoim rodzaju.Traktuję innych tak,jak sam chciałbym być traktowany,a prezentujących niski poziom,unikam, bo szkoda tracić czas na obelgi.Każdy przeżywa w swoim życiu jakieś problemy czy frustracje,tylko jeden wyżywa się na innych,drugi człowiek na żonie,dzieciach,a ktoś inny na forum.Ja pracuję nad swoimi reakcjami i każdy powinien popracować nad sobą.Gdybyśmy mieli czas,moglibyśmy porozmawiać o wierze, głębi życia,co się w nim naprawdę liczy,co ono jest warte,jednak forum to hasła i slogany i żeby czegoś naprawdę się dowiedzieć, trzeba poczytać jakieś książki, rozmawiać z ludźmi.
Żeby natomiast być szczęśliwym,trzeba spotkać odpowiednią osobę,przed którą można się całkowicie otworzyć,która zna wszystkie twoje słabości,a ty jej i mimo swoich niedoskonałości, jesteście dla siebie idealni,potrzebujecie siebie.Mi się to udało,dlatego innym też życzę spotkania takiego "własnego anioła".Małżeństwo,gdzie ścierają się światy dwóch osób,człowiek musi nauczyc się tolerancji,wyrozumiałości, zrozumienia, a przede wszystkim komunikowania się z drugą osobą i to w akcji.Na pewno Jorg są sympatyczniejsze określenia przy zwracaniu się do innych,tylko życie jest brutalne i każdy dzień to walka,a jazda samochodem wyzwala w innych bestie i to też jest próba charakteru w takich momentach,tolerancja zostaje poddana próbie.
Nie bardzo kojarzę koledzy do czego pijecie,ale jest piątek i jestem zmęczony,dlatego papatki,idzie i bądźcie dobrzy dla innych.
Jedna wiara uczy miłości,druga:oko za oko itd, dlatego do pomiaru długości słuzy metr,ciężaru, waga a inną religię trudno oceniać na podstawie własnej wiary,własnego systemu wartości,bo w innych kulturach system wartości jest zupełnie inny(że nie wspomnę o krucjatach krzyżowych w celu "nawracania" niewiernych,które kiedyś były "metodą"nawracania,teraz stosuje się inne).pa

a boga nie ma i po co te gatki??????

Wiadomo natomiast że czarne bydło to nie jego słudzy!

Ja myślę że trochę coś nie tak. Z jednej strony mówisz o tym, że jesteś wierzący, że miłujesz czy kochasz bliźnich, a z drugiej strony wybierasz sobie rozmówców idąc na łatwiznę szukasz miłych, wyrozumiałych, nie wulgarnych etc, unikając tych innych. Mówisz o tym, że znalazłeś "anioła", a czy Twój "anioł" znalazł też takiego, który ją rozumie, który ją kocha taką jaką jest, czy rozumie jej problemy czy też może realizując swoje marzenia tworzysz z niej osobę, taką jaką sobie wymarzyłeś i nie zauważasz, że chciałaby być tak naprawdę kimś innym. Piszesz dużo o tym co Ty byś chciał bo myślisz głównie o sobie mało piszesz o tym co by inni chcieli.
Ja jestem szczęśliwy i wierzę, że wiele osób też. Tylko, że ja nie zostawiam tego przypadkowi żeby nie mówić potem "udało mi się". Oczywiście szczęście jest też potrzebne (ludzie na Titanicu go nie mieli). Z jednej strony się zastrzegasz - jestem wierzący, miłujący ale z drugiej strony czy Ty nie stawiasz warunków jacy mają być inni? Czy Ty nie masz za dużo wymagań w stosunku do innych czy nie jesteś zbyt zarozumiały w tym wszystkim co piszesz? pozdrawiam

A mnie się wydawało, że Cieszyn powinien być ogólnoświatową stolicą ekumenizmu ( ewentualnie Wisła, może nawet bardziej ). Śląsk Cieszyński zawsze był ostoją wzajemnej tolerancji i dobrze by było żeby tak zostało, bo jeżeli"ekumenizm" nie jest gdzieś pustym pojęciem to właśnie tutaj.

Ekumenizm? Na szczeście mysle że wiekszość ludzi zyjacych na naszej cieszynskiej ziemi, prawdziwy ekumenizm , czyli tolerancję w stosunku do uczuć religijnych drugiego człowieka ćwiczy w praktyce w zakresie sasiedztwa, rozdziny czy pracy. Ale ilu jest jeszcze zawzietych ludzi, dla których ocena czlowieka zależy tylko od wyznania. I są wsród nich księża. Co wyprawiali w Istebnej przy wyborach, oficjalnie z ambon głosili katolik ma glosowac na katolika. A w Dębowcu, po domach delegacje chodziły , jakie to bylo żenujące i przykre. W dzisiejszych czasach takie zacietrzewienie. Za mało publicznej dyskuscji na ten temat i pokazywania takich zlych postaw.

Nie tracę czasu dla "trudnych"rozmówców,bo nawracanie to rola księdza,jak zauważyłeś,ja zajmuję się własną rodziną i dobrym wychowaniem własnych dzieci,a księża zamiast polityką i wyborami,powinni zajmować się tym,do czego są powołani,na czy się znają najlepiej:piekarz pieczeniem chleba,murarz murowaniem,bo w przeciwnym razie powstanie nam chaos.Bliźnich niekoniecznie kocham, tylko traktuję ludzi po ludzku i niekoniecznie trzeba być wierzącym,żeby mieć takie podejście do innych.
Podoba mi się twoje "stawianie mnie pod tablicą" i nauki odnośnie mojej żony,hm myślę że wybrałem sobie taką kobietę,która poprzez wspieranie mnie i dbanie o rodzinę czuje się spełniona,a przy okazji pracuje i dobrze zarabia,ale dzięki za troskę!
Myślę,że oboje jesteśmy dojrzali i dorośli,dlatego czasy dyskotek mamy już za sobą i zmieniły się nam priorytety życiowe,oraz rzeczy,które przynoszą nam radość.Oczywiście że rozmawiamy z żoną o swoich marzeniach i pragnieniach,ale nie będę przecież opisywał tutaj całego naszego życia, bo to nasza sprawa.Poprzez własny przykład chciałem tylko powiedzieć,że normlna,bezstresowa rodzina wychowuje dzieci,które szanują innych,bo w domu same są szanowane i liczy się ich zdanie w dyskusjach.Widzisz tutaj ile osób odreagowuje stresy,brak poczucia pewności siebie itp.Zarozumiały?Pewno tak,ponieważ widząc życie innych,jestem zadowolony,że moje metody działania,działają,a jako menedżer w pracy to ja muszę mieć wizję przyszłości,bo w przeciwnym wypadku pracownicy będą mi mówić co mam robić.
Równocześnie,nie każę swojemu pracownikowi robić czegoś,czego sam nie podjąłbym się zrobić,a kiedy oni idą do swoich domów i rodzin,ja mam jeszcze sporo rzeczy do skończenia w biurze. Odbijając piłeczkę,nie sądzisz,że czasami księża są zarozumiali,wręcz pyszni?Z księdzem pogadasz,
z proboszczem trudniej,a o audiencję u biskupa mozesz pomarzyć,pomijając fakt,że na dzień dobry dokładnie "pokaże"ci twoje miejsce w relacji do swojego.Dlatego może najpierw kler powinien dogadać się co do swojego podejścia do wiernych, później papieże wszystkich wiar powinni dogadać się co do spraw doktrynalnych,bo zwykły człowiek (z moich obserwacji) ma najmniej problemów w relacjach z drugim człowiekiem,nawet innowiercą.
Powodzenia w przemyśleniach.

wydaje mi się że teraz lepiej Cię rozumiem. Odnośnie władz kościoła moje zdanie jest takie: co zepsuli muszą teraz naprawić. Przez lata władze kościoła robiły sztuczny podział. W moim przekonaniu chodziło o władzę, pieniądze i może pokazania kto ma rację. Odnośnie kontaktu z księdzem czy proboszczem to masz częściowo rację ale to już zależy od prywatnych doświadczeń, nie można tego generalizować. Ja mam z proboszczem bardzo dobre relacje i szanuję go. Gorzej jednak było z księdzem, który twierdził, że nie wolno iść do innego kościoła bo to grzech:). Ja staram się takie poglądy marginelizować i nie biorę tego poważnie.
życie jest piękne i krótkie więc śpieszmy się kochać
ludzi. pozdrawiam

I chyba nadal chodzi o wpływy,władzę i pieniądze, dlatego "przedstawiciele religii" nie dogadują się ze sobą,a zwykli ludzie prędzej!Nic się nie zmieniło od tysięcy lat,jedynie gadżety jakimi się otaczamy,bo w średniowieczu nie było telewizorów,ale podstawowe prawdy życia pozostały niezmienne.
Z tego powodu stawiam na normalną rodzinę,bo jest to sporo warte i szkoda mi czasu na ubliżanie księżom,bo oni sami odpowiedzą za swoje postępowanie przed Bogiem.Zawsze bardziej widać "złego" księdza niż tysiące przeciętnych,dlatego ludzie opowiadają o tych patologicznych.Ja rozmawiam tylko z ludźmi,którzy mają coś do powiedzenia a nie takimi co tylko pyszczą,czy rzucają sloganami,bo zycie to ciągła nauka,dlatego trzeba być otwartym(i odważnym)na zmiany.Zorganizowane formy religii mają czasem problem z reformowaniem się,obawiając się utraty wiernych,ponieważ w kosciele wielu wiernych nie lubi zmian.Ludzie(duchowni też) podążają utartymi od wieków ścieżkami i obawiają się odkrywać nowe,żeby tak czasem się nie pogubić.W dzisiejszych czasach sporo osób jest zagubionych,bo jedną nogą chcieliby być w XXI wieku,ale druga noga "znajduje się"jeszcze w poprzedniej epoce,boją się zmian,bo może ich bóg się na nich obrazi za próbę życia własnym życiem,a Bóg jest miłością i tak samo jak nasz ojciec,czasem nas karze,ale zawsze nam wybacza,jeśli masz własne dzieci to wiesz o co w tym chodzi.No i w koncu mamy wolną wolę!Na tym właśnie bazuję własną wiarę,wiara w dobroć Boga.

dzięki rozmowie Jorga z bliźnim zrobiło się sentymentalnie, nieco infantylnie ale serdecznie. Trzeba było być wczoraj na wykładzie prof. Tadeusza Sławka w Domu Kultury, żeby dzięki przybliżeniu przezeń poglądów niezwykłego przedstawiciela angielskiego romantyzmu, Williama Blake'a, udać się w czeluście chrześcijaństwa, widząc go mniej dydaktycznie i zgodnie z (często obezwładniającą) literą oraz odważyć się oderwać czasem od bezpiecznego podłoża oficjalnie uznanych i obowiązujących poglądów , co jest świetnym treningiem niezależności sądów i wolności przyjęcia ich do serca oraz rozumu w naturalny i niewymuszony sposób. W.Blake genialnie posługiwał się w swojej książce "Zaślubiny nieba z piekłem" - "diabelska figurą", gdzie pytania diabła do Boga wydają się równie kłopotliwe, co pouczjące... Ciekawe będzie wtrącić tutaj fragment rozmowy Dalajlamy XIV z Laurencem Freemanem OSB (J.Ś. Dalajlama i O. L.Freeman; Dobre serce - Dalajlama czyta Ewangelię, Warszawa 2008, ss.127): dotyczący omawiania Łk 9,1-6 w rozdziale Misja - "Chciałbym sie również odnieść do innej ważnej kwestii, o której mówi ten fragment Ewangelii. Kiedy mówimy o demonach (ponieważ to słowo pojawia się w różnych świętych tekstach), trzeba wiedziec o tym, że nie mamy na myśli niezalżnych, samodzielnych i wiecznych mocy "gdzieś tam", istniejących jako swego rodzaju absolutna negatywna moc. Słowo /"demony"/ powinno przede wszystkim odnosić sie do negatywnych skłonności i impulsów ukrytych w kazdym z nas. Rozmawiałem dzisiaj o tym z o.Laurenc'em i wydawał sie zgadzać z tą interpretacją. Inaczej cała ta koncepcja /istnienia/ Szatana wprowadza wielki zamęt. Osobiście jestem ciekaw, jak brzmi tradycyjna chrzescijańska interpretacja natury Szatana. Poprostu nie moge sobie tego wyobrazić!
Etc., to tylko przyczynek do szerszych rozważań...

Też udało mi się przeczytać parę książek na tematy religii,etyki i ogólnie wiar,jednak akurat tutaj interesuje mnie,co Jorg czy Jerzy Oszelda ma do powiedzenia,aniżeli co powiedział Dalaj Lama czy profesor Sławek(bez urazy).Na podstawie własnego życia,własnych doświadczeń i przeczytanych (kiedyś)książek,wprowadzam te doświadczenia i teorie do codziennej praktyki. Skoro szukasz definicji szatana,albo starasz się dokonać pomiaru zła,czy analizować,ile jest zła w główce szpilki,czy puszcze Pandory,nie chciałbym wchodzić w teoretyczne rozgrywki,bo nie mam na to czasu,zreszta tym zajmowano się w Średniowieczu. Dla mnie liczy się współczesność i na podstawie tego czego sam się nauczyłem w swoim życiu,od rodziców,w szkole,na religii,teraz staram się przekazywać tą wiedzę własnym dzieciom(dodając własne spostrzeżenia).
Jako dorośli,przez całe życie,przeżywamy różnego rodzaju dylematy,rozterki i musimy dokonywać wyborów,a ponieważ mamy wolną wolę,wybór należy tylko do nas.Jako dorośli wybieramy,ale również musimy zdawać sobie sprawę z konsekwencji swoich wyborów.Co jest sprawiedliwe czy nie,jest sprawą własnego sumienia i własnej oceny a biblia jest tylko,bardziej lub mniej dokładnym,drogowskazem na rozstajach życia.
Dla własnego lepszego samopoczucia,ludzie dowartościowują się,poprzez wytykanie błedów innym(masz przykłady na tym forum i w codzienności),nie widząc własnych win i błędów i moim zdaniem rolą księdza i kazań jest mówienie ludziom,jaki jest ideał postępowania,rozumiejąc równoczesnie,że każdy
człowiek jest istotą ułomną ,niedoskonała i popełnia błędy i zamiast potępiać go za to,ksiądz powinien
pomagać w labiryncie życia.
Alienacja księży polega na tym,że czasem osiągnęli
wysoki poziom wykształcenia teologicznego i przeżywają frustracje,bo droga awansu jest zamknięta,więc zaczynają zajmować się polityką,czy rozmową o rodzinie z perspektywy osoby,która nie ma pojęcia jak wygląda codzienne życie rodzinne,codzienne zmagania i troski przy wychowywaniu dzieci,oraz trudności z tym związane,kiedy nastolatkowi wydaje się,że wie wszystko lepiej,bo ogląda kilka tandetnych programów,czy obejrzał kilka tandetnych portali internetowych.Moje wypowiedzi są może nieco infantylne,wręcz naiwne,jednak staram się przystosowywać wiedzę książkową
do codziennego życia.Czasem ta moja infantylność ma solidne podstawy głębszej wiedzy i oczytania,których może nie widać gołym okiem dla przeciętnego człowieka ale daje mi sporo pewności siebie i dopóki ktoś inny nie zaproponuje mi lepszych praktycznych, wypróbowanych metod życia,stosuję własne sposoby,ale narazie poza frazesami,nie widzę lepszych pomysłów od własnych.Chyba życie polega na stwarzaniu w rodzinie,pracy przyjaznej atmosfery aniżeli użeranie się i nieustanna walka,która może daje iluzję działania,ale tak naprawdę jest marnowaniem czasu i sił.Na koniec powiem iż cała ta teoria ekumenizmu brzmi ładnie,ale realne działania muszą nadejść "z góry"od zwierzchników kościoła.Ekumenizm nie polega na narzuceniu komuś naszych reguł wiary,ale zaadoptowanie "sposobu rozumienia świata" drugiej grupy ,co jest trudne,bo zmienia nasze dogmaty (a z zaakceptowaniem tego władze kościołów mogą mieć problem)!Dlaczego to prości pasterze byli światkami narodzenia Jezusa?Ponieważ czasem prosty człowiek nie ma nic do stracenia i łatwiej asymiluje się do zmian,jest otwarty na nie.Osoba "ustawiona" natomiast broni swojej pozycji,stanowiska,przywilejów,dlatego nie akceptuje zmian,boi się zmian.

Wszyscy mówią o wolności wyznania więc powiedzcie mi dlaczego dzieci nie katolickie muszą miec w szkole między lekcjami "okienko" bo w tym czasie jest religia katolicka? Przecież religia powinna byc przed lekcjami lub po nich. Czy można się na to nie zgodzic? Czy to nie jest łamanie prawa do wolności wyznania innych? I dlaczego w telewizji co niedzielę leci transmisja z mszy??? Inne wyznania są poszkodowane.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama