Hokeiści z Trzyńca nie zagrają w tym roku w finale czeskiej hokejowej Ekstraligi. W czwartek na własnym lodzie doznali czwartej porażki w półfinałowej serii z PSG Zlín, a to oznacza, że w finałowych zmaganiach wystąpi ich rywal.
Czwartkowy mecz jeszcze dobrze się nie rozpoczął, a Stalownicy już przegrywali 0:1. Bramkę na wagę prowadzenia zdobył już w 25 sekundzie Ondřej Veselý. Gdy w 25 minucie spotkania Jaroslav Balaštík podwyższył na 2:0 stało się jasne, że o zwycięstwo w meczu będzie Stalownikom niezwykle trudno. Wprawdzie 2 minuty później kontaktowy gol Radka Bonka przywrócił na chwilę wiarę w końcowy sukces, jednak w trzeciej tercji rywale dołożyli dwie kolejne bramki (Jaroslav Balaštík, Zdeněk Okál) i na 10 minut przed zakończeniem meczu sytuacja miejscowych była już dramatyczna. Hokeistom z Trzyńca nie pomógł zryw w ostatnich minutach i dwie bramki (Lukáša Zíba i Jana Peterka), dzięki którym zdołali jedynie zmniejszyć rozmiary porażki. Po ostatnim gwizdku sędziego z końcowego sukcesu mogli cieszyć się zawodnicy PSG i ich kibice. W wielkim finale zmierzą się z zespołem z Pilzna, który w półfinale wyeliminował praską Slavię.
Tym samym hokeistom Oceláři nie udało się przełamać "zlínskiego fatum". Jak dotąd czterokrotnie spotykali się z tym rywalem w fazie play off i czterokrotnie musieli uznawać jego wyższość. Historia powtórzyła się i w tym sezonie.
Na nic zdały się dwa znakomite mecze na lodowisku w Zlínie, wygrane 6:2 i 6:1. Na własnym stadionie Stalownicy trzykrotnie podejmowali rywali i za każdym razem schodzili z lodu pokonani. Dwa z tych pojedynków kończyły rzuty karne - i m.in. ten element gry zaważył na tym, że to właśnie Szewcy zagrają w wielkim finale. W sumie na 7 wykonywanych karnych w meczach z PSG ani razu nie udało się zawodnikom Trzyńca pokonać świetnie dysponowanego bramkarza rywali - Jakuba Sedláčka.
HC Oceláři Trzyniec zakończył na czwartym miejscu.
Dodaj komentarz