Istebniańskie drzewo szczęścia czeka na głosyDo drugiej edycji konkursu organizowanego przez Klub Gaja napłynęło 290 zgłoszeń z całej Polski. Spośród nich jury wybrało jedenaście najciekawszych. Które drzewo zostanie laureatem konkursu zadecydują internauci. Jednym z finalistów został buk rosnący na terenie Centrum Pediatrii "Kubalonka" w Istebnej. Organizatorzy konkursu piszą, że to drzewo, które ratuje dzieci. Od kilku lat chore dzieci zakopują pod nim życzenia, wierząc, że w końcu się spełnią. Ostatnio do szpitala zadzwoniła dziewczynka: Spełniło się! Moje marzenie zakopane pod bukiem się spełniło - zapewniała. Historia "drzewa szczęścia" to historia o krzepkim góralu, mądrym wojewodzie i niebezpiecznych zdarzeniach, które zakończyły się szczęśliwie dla dzieci. Nasionko buka przyniósł na łąkę w Beskidzie Śląskim wiatr. Była to wówczas łąka Kuby, poczciwego górala, który tak, jak większość mieszkańców tych terenów, od wieków zajmował się wypasem owiec. Ziemia w tym rejonie nie jest urodzajna, a jednak buk przetrwał. Tymczasem Kuba, mimo, że też coraz starszy, nie starzał się, a wręcz przeciwnie - ciągle miał krzepę młodzieniaszka. Ludzie zaczęli domyślać się, że jego nadzwyczajny stan zdrowia wiąże się z bukiem, pod którym często siadał. I tak narodziła się legenda o uzdrawiającej mocy drzewa łące Kuby. Wiele lat później dotarła ona do samego wojewody śląskiego, który zadecydował, że to właśnie w tym miejscu stanie sanatorium dla dzieci chorych na gruźlicę. Kuby nie ma już dawno, ale jego imię przetrwało w nazwie miejsca - Kubalonce, która stała się jednocześnie nazwą sanatorium. Przyjeżdżające na leczenie dzieci były przekonane, że drzewo nie tylko dodaje im sił, ale spełnia marzenia. Część z nich zastał tutaj wybuch II wojny światowej. Rodzice zaginęli w zawierusze wojny, ale o małych pacjentów zadbał ówczesny dyrektor ośrodka (Zygmunt Dadlez), który zapewnił im bezpieczne schronienie. Dzieci przeżyły wojnę, niektóre po wielu latach wracały, żeby jeszcze raz obejrzeć drzewo, bo wysłuchało ono ich życzeń: przeżyły wojnę. Nie zniszczyła buka wojna, mogła go jednak zniszczyć zwykła decyzja administracyjna. Pojawiło się niebezpieczeństwo wycięcia drzewa! Wiadomość dotarła do działającej w sanatorium szkoły. Uczniowie pod wodzą nauczycielki biologii (Elżbiety Magdziak) znaleźli idealny ratunek dla drzewa - uznanie go za pomnik przyrody. Buk zyskał ten przywilej po wielu perturbacjach i potyczkach. Buk ma ok. 100 lat, obwód 2.67 m i wysokość ok. 30 m. Głosowanie na Drzewo Roku trwa do końca czerwca. Swój głos można oddać tutaj.
|
reklama
|
całe szczęście, że drwale nie zdążyli wyciąć tego drzewa ! wielkie dzięki za upór i walkę o nie, a drzewo chyba rzeczywiście ma i przynosi szczęście :) nie od dziś wiadomo, że drzewa mają pozytywną energię, dlatego sfrustrowanym, chorym i cierpiącym radzi się, żeby przytulili się do drzewa.
Dodaj komentarz