Andrzej Feber bohaterem kolejnego spotkania z cyklu "Zaolzie teraz"Feber do 1990 roku był pracownikiem kopalni Armii Czechosłowackiej w Karwinie, kiedy to postanowił zaangażować się w politykę samorządową. - Przekonywali mnie sami ludzie, którzy mówili, że muszę wystartować, bo wcześniej udało mi się doprowadzić do wybudowania obwodnicy. Inn był też klimat polityczny. A w Stonawie wszystko było po staremu - wspominał swoje początki, Andrzej Feber, wójt Stonawy. Swój urząd obejmował w czasach, kiedy Stonawa miała zostać wymazana z mapy, a jej resztki były przyłączone do Karwiny i Olbrachcic. Dzięki swojemu zaangażowaniu i umiejętności gromadzenia wokół siebie odpowiednich osób udało mu się ją uratować i przemienić we wzorcowe miejsce do życia. W efekcie, dziesięć lat później Stonowa zajęła trzecie miejsce w finale konkursu na "Wioskę roku 2000" w Republice Czeskiej. - W 1990 roku to był okres nie tylko dewastacji tych rzeczy widzialnych, tych domów, dróg, ale też dewastacja ludzkiej świadomości. Ludzie byli zniechęceni, zrezygnowani, wyprowadzili się masowo ze Stonawy. Naszym zadaniem było dać im nadzieję i przekonać, że warto w Stonawie żyć. Myślę, że się nam to udało - opowiadał. Udało się między innymi przywrócić czeską, dziewięcioletnią szkołę, uruchomić pierwszą w regionie telewizję lokalną, która do dziś emituje także programy w języku polskim, czy w końcu utrzymać, malutką polską szkołę. Pytany o to, jak przekonał do tego czeskich kolegów z samorządu odpowiedział: - Wiadomo, że mniejszość większość zawsze więcej kosztuje. Chodzi o to, aby tak ustawić parametry współżycia, aby wszyscy czuli się zadowoleni - odpowiedział, przypominając, że w Stonawie, obok ok. 30 proc. polskiej mniejszości, żyje również mniejszość słowacka, ale też mniejszość ewangelicka. - Najpierw czyniliśmy starania, aby otworzyć czeską, dziewięcioletnią szkołę, bo dzieci było tyle, że taka gmina powinna taką szkołę mieć. To, mimo wielkiego oporu władz powiatowych, się nam udało. Dzięki temu rodzice i członkowie samorządu akceptowali później to co robiliśmy dla Polaków - dodał. Na stanowisko wójta Andrzej Feber był wybierany pięciokrotnie. W międzyczasie, w latach 2000-2006, piastował też funkcję senatora. Jak udaje się Panu zdobyć poparcie zarówno Polaków, jak i Czechów? - pytała, prowadząca spotkanie, Otylia Toboła, zaolziańska dziennikarka i publicystka, wieloletnia kierownik Redakcji Polskiej Czeskiego Radia w Ostrawie. - Deklaruję się jako Polak, ale obejmując stanowisko wójta jestem dla wszystkich. Otrzymałem zaufanie, dlatego, żebym wszystkim dzielił sprawiedliwie. Najlepiej przekonują o tym fakty. Myślę, że po pierwszych czterech latach pokazaliśmy, że działamy, tak jak mówimy - przekonywał. Padło również pytanie na temat przyszłości Polaków na Zaolziu. - Zależy to tylko od nas, bo nikt nam niczego dziś nie zakazuje - podkreślał. W październiku odbędzie się ostatnie spotkanie w ramach cyklu "Zaolzie teraz". Jego bohaterem będzie dr Józef Szymeczek, historyk, przewodniczący Kongresu Polaków w Republice Czeskiej.
|
reklama
|
Na Szymeczke sie ciesze, to bedzie prosto bomba.
Dodaj komentarz