Jak księgarz stela chciał wydać Pana TadeuszaMilikowski urodził się w Oldrzychowicach, przez pewien czas był nauczycielem w Końskiej (też na dzisiejszym Zaolziu), a ostatecznie karierę zrobił jako księgarz. Dorobił się księgarni we Lwowie oraz dwóch filii w Tarnowie i Stanisłowicach. W 1833 roku 52-letni Milikowski przebywał w interesach w Paryżu. Starał się przy okazji podpisać umowę z Adamem Mickiewiczem na wydanie jego powstającego poematu. Jak wspominał poeta, Józef Bohdan Zaleski, Mickiewicz zjawił się u znanego działacza emigracyjnego Aleksandra Jełowickiego. Opowiadał, jak Milikowski, księgarz ze Lwowa, nie daje mu spokoju w domu i na ulicy, dobijając targu o poemat, który nie jest jeszcze napisany ani w połowie, że mu za niego ofiaruje dwa tysiące franków. Aleksander Jełowicki odrzekł wtedy poecie "skoro ci, panie Adamie, Milikowski daje za twój poemat dwa tysiące franków, ja dam z przyjemnością i chlubą cztery tysiące". W ten sposób pierwszym wydawcą Pana Tadeusza został Aleksander Jełowicki. O decyzji Adama Mickiewicza mogły zdecydować się nie tylko względy finansowe. Milikowski, stwierdziwszy, że narodowy wieszcz jest "blady i słabowity", miał postawić jakieś dodatkowe warunki na wypadek śmierci poety. Zdaniem niektórych Mickiewicz mógł mieć pretensje do lwowskiego księgarza o wydanie bez jego przedruku Sonetów w 1827 roku. Nie wszyscy polscy emigranci we Francji lubili Milikowskiego. Walerian Pietkiewicz, działacz narodowy, w 1834 roku pisał w jednym z listów: Milikowski, kutwa Żyd, d…, straszy piszących tu przepisami swojego rządu austriackiego i od pisania odstręcza, zapowiadając, iż nic nie kupi, a to po części dla wyłudzenia za bezcen, a po części dla trwożenia emulujących z nim wydawców paryskich, jak np. Jełowickiego. Opinia ta była niesprawiedliwa, bo obawy Milikowskiego były jak najbardziej słuszne. Jeszcze w tym samym roku za kolportaż zakazanych druków został aresztowany przez Austriaków i oskarżony o zdradę stanu. Wprawdzie trzy lata później śledztwo umorzono, ale jeszcze przez wiele lat był z tego powodu inwigilowany. Nie przeszkodziło mu to sprzedawać rosyjskiego tłumaczenia "Dziadów" rosyjskim żołnierzom, którzy w 1849 roku maszerowali przez Lwów w kierunku Węgier, gdzie mieli stłumić miejscowe powstanie. Milikowski, mimo, że większość dorosłego życia spędził we Lwowie, utrzymywał związki z rodzinnym regionem. Wspomagał książkami cieszyńskie biblioteki i czytelnie, a wśród jego uczniów byli znani później księgarze: Jan Peller, urodzony w Bobrku koło Cieszyna, oraz pochodzący z Cisownicy bracia Jan i Paweł Jeleniowie.
|
reklama
|
Dodaj komentarz