Cieszyński KöpenickW lutym 1906 roku więzienie w Rixdorf koło Berlina opuścił 57-letni szewc Wilhelm Voigt. Nie mógł zdobyć stałego zameldowania, nie mówiąc już o pracy. Kupił więc mundur pruskiego kapitana. Tak przebrany spotkał 11 żołnierzy, którym kazał udać się z nim do miasteczka Köpenick. Tam aresztował burmistrza i kasjera. Początkowo chciał wziąć jedynie formularz paszportowy (planował wyjazd z Niemiec), ale widząc, jak wszystko dobrze idzie, zarekwirował pieniądze z miejskiej kasy. Żołnierzy odesłał z urzędnikami na przesłuchanie do Berlina, a sam ulotnił się z gotówką. Wprawdzie Voigta wkrótce potem złapano, ale cała Europa śmiała się z Niemiec, gdzie wszyscy na widok wojskowego munduru zatracali zdrowy rozsądek (nikt nie wylegitymował rzekomego kapitana). Minęło sześć lat i w Cieszynie objawił się oszust, którego nazwano "cieszyńskim Köpenickiem". Do oryginału brakowało mu przede wszystkim rozmachu w działaniu, lecz ograniczały go też czynniki zewnętrzne. Cieszyn leżał w monarchii austro-węgierskiej, gdzie podejście do wojskowych było, delikatnie mówiąc, nieco inne niż w Prusach. W numerze z 11 grudnia 1912 roku "Gwiazdka Cieszyńska" tak pisała o całej aferze: Przed kilkoma dniami włóczył się po Cieszynie jakiś mężczyzna w mundurze żołnierza obrony krajowej i wyłudzał w sprytny sposób od różnych ludzi pieniądze i inne przedmioty. Między innemi wyłudził od żony jednego feldwebla [podoficera] - pod pozorem, że mąż jej go przysyła – cały mundur i 3 K[orony]. Sprytnego oszusta przyłapał wreszcie patrol wojskowy. Cieszyński "Köpenick" nazywa się Gabryel Kruppa, liczy lat 24 i pochodzi z Zabłocia. Opuścił on co dopiero mury cieszyńskiego więzienia, gdy odsiadywał karę za kradzież. Niestety, w gazetach nie udało mi się odnaleźć żadnej informacji o dalszych losach Gabriela Kruppy. Można się domyślać, że po procesie wrócił za kraty cieszyńskiego więzienia.
|
reklama
|
Dodaj komentarz