Susza zaczyna się zimąW lutym i marcu przynajmniej połowa naszego kraju powinna być pokryta śniegiem. Zimowe opady są istotnym źródłem wody w przyrodzie. Zarówno w ubiegłym roku, jak i w bieżącym obserwujemy niewielkie opady śniegu, co oznacza, że już wiosną możemy mieć suszę, w dalszej konsekwencji nieurodzaj i podwyżkę cen na produkty rolne, oraz liczne pożary lasów i łąk. Od wielu lat meteorolodzy obserwują również zmianę charakteru opadów. W naszym kraju coraz częściej pojawiają się gwałtowne deszcze, na ogół występujące wiosną i latem. Sytuacja ta nie dziwi specjalistów w dziedzinie hydrologii. - Susza to nie jest epizod, który ma początek, chwilę występuje, a potem gwałtownie znika. To, co teraz obserwujemy, to pokłosie występowania sporych niedoborów opadów w okresie poprzednich kilku, a nawet kilkunastu lat. Susza jest zjawiskiem ekstremalnym, bardzo podstępnym, który mimo, że nie jest tak spektakularny i gwałtowny jak powodzie, nastręcza wielu problemów i generuje olbrzymie straty w gospodarce - wyjaśnia dr Radosław Stodolak z Instytutu Inżynierii Środowiska UPWr (GazetaWrocławska). W 2019 roku sytuacja wyglądała podobnie jak dzisiaj. W zimie opady były niewielkie. W ciągu roku okresowo pojawiły się nawalne deszcze, jednak roczna suma opadów w 2019 roku nie odbiegała znacząco od średniej z poprzednich lat (która wynosi 650 mm). Co indywidualnie możemy zrobić dla gospodarki? Co możemy zrobić dla przyrody? Dbajmy o przyrodę, na łonie, której tak bardzo pragniemy przebywać, czego wyraz daliśmy walcząc z obostrzeniami z powodu pandemii koronawirusa. Kochajmy mądrze zieleń lasów i łąk, nie szkodźmy, nie palmy ognisk, nie rozrzucajmy butelek i innych szklanych przedmiotów. Przykładem na niefrasobliwość ludzi były niedawne pożary w Australii. Kamery na terenach piknikowych, parkingach pozwoliły wyłapać i postawić w stan oskarżenia osoby odpowiedzialne za powstanie ognia w wielu miejscach. Fakt ten nie zwróci ofiarom pożarów życia, niemniej może działać zapobiegawczo w przyszłości. W Polsce nie możemy liczyć na tak rozbudowany system kontroli i ochrony przyrody, wiele zależy od nas, dlatego BĄDŹMY OSTROŻNI. Dotyczy to również celowego wypalania łąk, które w świadomości ludzi wsi jest metodą na użyźnianie gleby i ułatwieniem w kiełkowaniu roślin. Nic bardziej mylnego. Niszczymy w ten sposób cały cykl służący rozkładowi gnilnemu roślin, będącym najlepszym naturalnym sposobem nawożenia gleby. Zabijamy dużą ilość mniejszych i większych stworzeń odgrywających ważną rolę w łąkowym ekosystemie. "Wypalanie traw, poza tym, że to niechlubna praktyka, jest również prawnie zakazane. W ustawie z 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody wprowadzono zakaz wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów. Za łamanie tego zakazu grożą sankcje karne w postaci grzywny albo aresztu. Zakaz wypalania traw jest również jednym z wymogów dobrej kultury rolnej. Ich przestrzeganie jest konieczne między innymi w ramach systemu dopłat bezpośrednich i stanowi jedną z tzw. zasad wzajemnej zgodności – katalogu wymogów i ograniczeń, jakim podlegają rolnicy korzystający z tych dopłat. Za wypalanie traw Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa może nałożyć na rolników karę finansową w postaci zmniejszenia (od 5 do 25%), a w skrajnych przypadkach nawet odebrania wszystkich rodzajów dopłat bezpośrednich za dany rok." Bądźmy czujni i odpowiedzialni nie tylko tego lata, ponieważ sporo niepowodzeń jest i będzie wypadkową naszej aktywności. Patrzmy dalej i działajmy mądrze. W razie pożaru dzwoń pod nr 998 i 112.
|
reklama
|
Dodaj komentarz