Dwa sposoby na ferie (felieton Andrzeja Drobika)POLECAMY: Andrzej Drobik: Dobra prowincja Ale w sumie czemu się dziwić, bo ani imprez przyciągających turystów, ani programów ze stoków, ani nawet zwykłych reklam widać zbytnio nie było. Niestety, czasy kiedy Śląsk zjeżdżał tłumnie do Ustronia - pomnika gierkowsko-ziętkowskiej turystyki - się skończyły. Dzisiaj, żeby zdobyć turystę, trzeba się nagimnastykować. Mam wrażenie, że Ustroń tę gimnastykę odpuszcza i zadowala się kuracjuszami. Już sama strategia komunikacyjna Ustronia w ramach Beskidzkiej 5 (hasło promujące "Siła Zdrowia") wskazuje, że Ustroń jest bardziej zainteresowany kuracjuszami niż turystami. Tylko pytanie czy kuracjusze, z natury raczej oszczędni, utrzymają chociażby gastronomów w całym mieście, nie mówiąc już o pokojach do wynajęcia, czy dodatkowych atrakcjach turystycznych. Zadaniem wszystkich gmin jest zresztą dzisiaj doprowadzenie do sytuacji, w której śląscy turyści będą pojawiali się w Beskidach na więcej niż jeden dzień. Część z nich przyzwyczaiła się, że może wyjechać na narty wczesnym rankiem i wrócić wieczorem. POLECAMY: Andrzej Drobik: Warto marzyć Podczas ferii w Ustroniu wieść gminna niosła, że sąsiednia Wisła właściwie pęka w szwach. Faktycznie. W porównaniu do Ustronia, Wisła była właściwie pełna. Ale trudno się dziwić. Po pierwsze lepsza marka, przynajmniej jeśli chodzi o miejscowość zimową, po drugie - dość dobre działania marketingowe Wisły, a po trzecie - właściwie ich brak w Ustroniu. Program TVP ze stoków w Wiśle, czy mniejsze imprezy przy poszczególnych wyciągach sprawiły, że o Wiśle ciągle się mówi, myślę, że na równi ze Szczyrkiem. Istebna też nie pozostaje w tyle i jej promocja sprawia, że Trójwieś staje się w Polsce coraz bardziej popularna. A co do Ustronia to, powiem to ze smutkiem, bo jestem ustroniakiem, ale jeśli miasto nie zacznie sensownej promocji, to niedługo mieszkańcom zostanie tylko liczenie samochodów… jadących do Wisły i Istebnej.
|
reklama
|
Ustroń jakby nie było po prostu przegrywa swoją zimową ofertą z Wisłą (bo gdzie pojeździmy na nartach w Ustroniu? Wisła ma o wiele więcej wyciągów). Druga sprawa to warunki pogodowe jakie aktualnie widzimy za oknami - śniegu prawie brak. Pieniądze na reklamę z tytułu strat mniejsze (mówię o prywatnych przedsiębiorcach), poza tym okres bezwładności reklamy też robi swoje. To nie jest tak, że rzucisz reklamę i ludzie się zaczną zwalać drzwiami i oknami - muszą mieć czas na zaplanowanie urlopu i kierunku swojej podróży. A skorą wiedzą, że w Beskidach śniega nie ma, to obierają kierunek np. na Słowację. Nie czepiam się ale perspektywa autora jest nieco zawężona w tym temacie.
felieton, a tak naprawdę zwykłe bla bla bla bla....
nie podzielam tęsknoty pana Drobika za sprawnym marketingiem...z powodów romantycznych i wspomnień sentymentalnych...
proponuję autorowi zastanowić się nad tym co zimą turysta robi w górach. Jeździ na nartach? Tak. Ile km stoków jest w Ustroniu a ile w Wiśle. 3-4 razy więcej w Wiśle? Tak. To gdzie będzie więcej narciarzy? I to odpowiedź na kiepściutki tekst.
nie ma co się zbytnio martwić, że w Ustroniu nie jest tak tłoczno, jak w Wiśle, etc - zapomnieli ludzie na czym polega sens prawdziwej rekreacji i wypoczynku - marketing, to organizacja tzw "owczego pędu", intensyfikowanie przyjemności i konsumpcji, z poddaną, mało istotną przyrodą w tle, ziemią poddaną... warto i nad tym się zadumać, gdy wyruszamy na podbój atrakcyjnych miejsc...
Zgadza się Panie Drobik. Na zwykłe nartki jadę do Wisły, choć dalej, a jakoś tak z automatu obieram ten kierunek. Nigdy do głowy mi nie przyszło żeby się po Ustroniu posmykać.
Niechaj Ustroń muzeum komunistycznego PRL-u wybuduje najlepiej za unijne pieniądze :D ha ha ha :) . W domu Gierka wykłady o świetlistych latach 70-tych ;) Bajka. Wycieczki z Kuby, Ludowej Korei i Albanii będą walić drzwiami i oknami :) he he
Pan Drobik trafia samo sedno. Niestety prawda jest bolesna.
masz tylko takie skojarzenia w głowie? Głupota czy złośliwość?
Ten Drobik chyba jest w gospodzie po setce.
pan Andrzej ma rację, Ustroń nie robi nic by się promować, bazuje na kuracjuszach. Coraz więcej ludzi mija to miasto jadąc dalej. Wzorem dbania o promocję jest Istebna, pokazuje, że nie trzeba mieć Małysza, wyciągów jak w Szczyrku, tylko zapał i świadomość własnej wartości...
Atrakcje turystyczne to napewno te wszyskie markety
bezcenne
nie rozumiem zarzutu pt. zależy mu na promocji samego siebie. taka jego praca - ma komentować i to robi, nie każdy musi się z nim zgadzać, ważne że powstaje dyskusja. a co do krytyki, to moim zdaniem jest dość konstruktywna.
myślę, że p. drobik stworzył w ustroniu nową jakość. w końcu odbywa się jakakolwiek dyskusja na temat miasta. a jeśli chodzi o wisłę, to czas małysza powoli się skończył. teraz zaczęła się powolna praca nad umacnianiem wizerunku. moim zdaniem wisła robi to znacznie lepiej niż Ustroń. A zresztą jeśli uznamy, że Wisła ma łatwiej, to co powiedzieć o Istebnej - ona jest obecna w mediach cały czas. Ustroń niestety nie.
Myślę, że Panu Drobikowi zależy bardziej na promocji samego siebie. Wisła promuje się przez Małysza i zamek prezydencki. Gołębiewski też robi swoje. A właściwie Wisła sama nie robi nic, gdyż media same promują Wisłę. Pamiętam, jak podczas każdych transmisji skoków niejaka knajpa "U Bociana" dostawała darmową reklamę. I tak samo jest z Wisłą. Bez magii Małysza Wisła by nie istniała. Bo czym Wisła w porównaniu do Ustronia może bardziej ująć? Proponuję felietoniście mniej walić po urzędzie miasta a bardziej być obiektywny. Więcej konkretnych propozycji, mniej trollowania. Panie Drobik-miał Pan możliwość stworzenia w Ustroniu nowej jakości. Urzędowi miasta przyda się krytyka, ale opierająca się na merytorycznych spostrzeżeniach, propozycjach, a nie krzykactwie. Myślę, że tą szansę Pan zaprzepaścił.
To już Górnoślązacy Ustroniowi nie wadzą?
Molowane Lale - startujcie po Złamanego Szelonga, cieszyńskie książnice jak najbardziej się kwalifikują!
szkoda, że o niczym
Dodaj komentarz