, sobota 27 lipca 2024
Fotograf z pola bitwy
Zbigniew Mikesz. fot. ARC 



Dodaj do Facebook

Fotograf z pola bitwy

Fotograf z pola bitwy

W dzień "bitwy", przed samą akcją, odbywa się odprawa dowódców wszystkich grup. Jest szczegółowy scenariusz. fot. Zbigniew Mikesz


Fotograf z pola bitwy

Wszyscy muszą trzymać się scenariusza. Oczywiście używa się tylko ślepej amunicji. fot. Zbigniew Mikesz


Fotograf z pola bitwy

Nie "bawimy się" w żołnierzy. To tylko mit - od bawienia się są grupy zajmujące się airsoftem czy paintballem. fot. Zbigniew Mikesz

- Nie \"bawimy się\" w żołnierzy. To tylko mit - od bawienia się są grupy zajmujące się airsoftem czy paintballem - mówi Zbigniew Mikesz, którego największym zamiłowaniem jest historia wojskowa. Na czeskim portalu valka.cz. popularyzuje historię Wojska Polskiego i jego rolę w II wojnie światowej. Wraz z Grupą Rekonstrukcji Historycznej 4. Pułku Strzelców Podhalańskich z Cieszyna bierze udział w rekonstrukcjach walk. Wziął na siebie rolę „pułkowego fotografa”.
Skąd się u pana wzięło zamiłowanie do historii wojskowej? Czy to ma jakiś związek z pana zawodem?
- Nie, pracuję w branży energetycznej, w elektrowni w Dziećmorowicach (Zaolzie - przyp. red.). Nie studiowałem nigdy historii. Będąc w wieku szkolnym, przeglądałem biblioteczkę ojca. Ojciec czytał literaturę wojenną. Kiedy więc zaliczyłem wszystkie książki Szklarskiego o Tomku, przerzuciłem się na książki o wojnie. W bibliotece pożyczałem tomiki z serii "z Tygrysem". Było to ściśle powiązane z moim zamiłowaniem do modelarstwa. Gdy chciałem zbudować czołg czy samolot, musiałem przecież coś o nim wiedzieć.

A później zaczął pan pisać...
- Szukałem w internecie nowych informacji na interesujące mnie tematy i trafiłem na forum valka.cz. Ten portal to dziś największa czeska baza danych faktograficznych o historii wojskowej. Dodam, że jest oficjalnym partnerem wydawnictwa Naše vojsko, niedawno koledzy z redakcji nawiązali współpracę z Telewizją Czeską, pomagają przy tłumaczeniach filmów dokumentalnych. Stwierdziłem, że na valce.cz mało jest informacji o historii Wojska Polskiego i zacząłem uzupełniać te luki. Po jakimś czasie nawiązałem osobiste kontakty z Radkiem Havelką z Pragi, pomysłodawcą projektu. Zaproponował mi, bym wszedł do redakcji i stał się jednym z moderatorów. To oznacza, że codziennie muszę sprawdzić dziesiątki nowych postów, czy są zgodne z naszymi regułami. Przede wszystkim dbamy o przestrzeganie praw autorskich. Każdy, pisząc artykuł, musi podać źródła. Pochłania mi to sporo czasu i mało go już zostaje na pisanie własnych tekstów. Dodam, że to praca nie honorowana, po prostu hobby...

Portal valka.cz odwiedza bardzo dużo ludzi, ze statystyki wynika, że każdy artykuł czyta kilka, a nawet kilkanaście tysięcy osób. Z pana tekstów największym zainteresowaniem cieszyły się artykuły o Zbrodni Katyńskiej i o akcji Kutschera...
- Temat "Katyń" stał się szalenie popularny w Czechach po tragedii smoleńskiej. Ale artykuł pisałem już wcześniej, chyba z półtora roku temu. Na czeskich stronach internetowych nie było prawie żadnych informacji o Katyniu, spisałem więc chronologię wydarzeń. Natomiast akcja Kutschera była porównywalna z zamachem na Heidricha w czeskim protektoracie.

Pana teksty pojawiają się też na polskim portalu dobroni.pl. Jest pan również jego redaktorem?
- Mam tam swój blog. Jestem członkiem Grupy Rekonstrukcji Historycznej 4. Pułku Strzelców Podhalańskich, działającej przy Sekcji Miłośników Militariów w Cieszynie. Prowadzi ją Krzysztof Neścior - pomysłodawca, dusza i mózg całej grupy. W Cieszynie mamy Muzeum 4. Pułku. Na swym blogu staram się popularyzować działalność naszej Grupy.

Jak wyglądają przygotowania do rekonstrukcji bitwy? O co trzeba zadbać?
- Każdy, pytając o to, sugeruje, że "bawimy się" w żołnierzy. To tylko mit - od bawienia się są grupy zajmujące się airsoftem czy paintballem. Grupy rekonstrukcji tworzą zapaleńcy, którzy chcą ożywić historię i pokazać ją zwłaszcza młodzieży. Nasza grupa przedstawia Wojsko Polskie w 1939 roku, bierzemy więc udział w rekonstrukcjach bitw Kampanii Wrześniowej. Przygotowanie do rekonstrukcji to przede wszystkim dużo pracy organizacyjnej. Należy zapewnić zaplecze sanitarne, musi być straż ogniowa, karetki pogotowia.

Skąd macie mundury, broń?
- Mundur każdy załatwia sobie sam, na własny koszt. Są specjalne firmy, które szyją repliki historycznych mundurów. Pełne wyposażenie kosztuje na pewno ok. 10 tys. koron. Ja nie mam własnego munduru, ponieważ moim drugim hobby jest fotografia, robię więc dokumentację. To wciąga mnie bardziej niż bezpośredni udział w bitwach. Poszczególne grupy odtwarzają różne wojska z różnych okresów. Wzajemnie zapraszają się na akcje, głównie przez portal dobroni.pl. Broń, którą posiadają, to głównie okazy muzealne z prywatnych zbiorów. Niektóre grupy mają nawet czołgi. Koledzy z Bielska-Białej budują na współczesnych podwoziach repliki historycznych czołgów. Grupy rekonstrukcji na własny koszt udają się na miejsce bitwy, lecz czołg jadący przez pół Polski to już poważny wydatek. Dlatego trzeba, by takie imprezy wsparli sponsorzy lub samorządy miast. To samo dotyczy udziału pirotechników, bo bez efektów pirotechnicznych, bez ognia i wybuchów, rekonstrukcja nie byłaby atrakcyjna dla widzów. W dzień "bitwy", przed samą akcją, odbywa się odprawa dowódców wszystkich grup. Jest szczegółowy scenariusz. Bo jeżeli pirotechnicy włożą do ziemi ładunki wybuchowe, to - ze względu na własne bezpieczeństwo - wszyscy uczestnicy rekonstrukcji muszą znać dokładny jej przebieg - kto z której strony wchodzi, gdzie zostanie zniszczony czołg itp. Wszyscy muszą trzymać się scenariusza. Oczywiście używa się tylko ślepej amunicji, a eksplozje muszą być dokładnie obliczone.

Rozmawiała: DANUTA CHLUP
Komentarze: (11)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Komorowski nie ufa dwóm fotografom, którzy robili zdjęcia L. Kaczyńskiemu. Dlatego nowy prezio ściągnął do Pałacu Prezydenckiego dwoje nowych specjalistów od robienia zdjęć. Cóż, tanie państwo - inaczej.

po Niemcach...?

?

na widok takich pierdoł !

tańsze państwo, tańsze - prezydent Komorowski zwolnił już 80 pozorantów zatrudnionych przez brata Jarosława K.

i do Afganistanu, dożywotnio...

mówcie co chcecie, i tak widać że bawicie sie w żołnierzyków. Ciekawe, czy który z was służył w prawdziwym wojsku.

tak dalej żeby mieli co pisać twardziele !

jak starzika kupa po bigosie i maślance

Ty chyba nie masz żony. A jak masz to już nie długo. Przy gościu z takim poczuciem humoru to nikt nie wytrzyma

do piwnicy po ziemniaki z III piętra wyłącznie czołganiem przez pełzanie. A co, mam militarne poczucie humoru i jestem hobbystą, zbieram nieśmiertelniki.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama