, wtorek 30 kwietnia 2024
Dogorywa rytuał śledziowej kanapki
Bogusław Słupczyński jest felietonistą Gazetycodziennej.pl. 



Dodaj do Facebook

Dogorywa rytuał śledziowej kanapki

BOGUSŁAW SŁUPCZYŃSKI, felietonista Gazetycodziennej.pl
Jest coś niezwykłego w różnych urzędach, instytucjach najczęściej nie prywatnych lecz „budżetowych”. To przerwa śniadaniowa, a w ogóle jedzenie czy też podjadanie podczas pracy. Niektórzy na to się krzywią lub pod nosem się uśmiechają, a ja dostrzegam w tym pewien rytuał.
Rytualne śniadania - kawy, herbaty, ciastka, kołocze. Rytualne wyjścia na obiad. Dzielenie się najświeższymi informacjami co do zawartości menu. Przedłużeniem tegoż rytuału może być „śledzik” wigilijny i „jajeczko” wielkanocne. Oprócz tego imieniny, awanse, pożegnania. Bo w pracy przede wszystkim ma być przyjemnie. A przyjemnie to znaczy wtedy, kiedy coś… pojadamy, przekąszamy, tak subtelnie siorbiemy np. „fusiastą kawkę”. Tak nas to przyjemnie rozpiera, łagodzi napięcie związane z wykonywaną pracą.

Kilka lat temu wszedłem do działu kadr pewnej wielkiej, państwowej firmy. Od razu wpadłem na biurko z urzędniczką, która w nienaturalny sposób trzymała głowę nad blatem biurka;

— Dzień dobry — ukłoniłem się jak należy.
— Słucham… — z napięciem w głosie odpowiedziała urzędniczka nie podnosząc głowy znad blatu.

Dziwnie się poczułem, bo pomyślałem, że ją coś boli i tak w napięciu pochylona, jakby za brzuch się trzymała… jakby jakieś sensacje, bóle miała… I wtedy zobaczyłem wiaderko pod burkiem, nad którym obierała ogórki. Zbliżała się bowiem przerwa śniadaniowa i pewnie była jej kolej i musiała przygotować sałatkę. Cała masa obierania i krojenia przed nią była. Ale ze mną elegancko sobie poradziła. Miała podzielną uwagę. Profesjonalizm. Bo wszystko da się załatwić, tylko trzeba po ludzku.

Prym wśród zakładowych kącików kulinarnych wiodą portiernie, w których mieszają się zapachy papierosów i jedzenia. Jest coś co jednoczy portierki i portierów, a mianowicie smażona kiełbasa. Najlepiej z cebulką. Ale do tego potrzebna jest kuchenka elektryczna, deska do krojenia, talerze, sztućce, musztarda lub keczup, chrzanik, masełko, chlebek i herbatka oraz portiernia „z zamykanym okienkiem” – bo zapach - a takich niestety już coraz mniej. Teraz stosuje się tylko takie blaty co portierowi właściwie żadnej intymności nie zapewniają.

Całkiem niedawno przypomniały mi się stare, dobre czasy, kiedy wszedłem do pewnej instytucji o godzinie trzynastej. Z rozpędu złapałem za klamkę. Zamknięte. No to za drugą. Też zamknięte. Potem za trzecią, czwartą. Pukam. Cisza. Do drugich drzwi… Cisza. Aż jakaś sympatyczna dusza z końca korytarza zawołała łagodnie: — Proszę zaczekać, jest przerwa obiadowa.
— Oczywiście — odpowiedziałem i usiadłem. — A przepraszam, a panie gdzieś wyszły na obiad?
— Nie, są w środku.
— Są w środku i nie odzywają się? — nieśmiało chciałem podrążyć tajemnicę rytuału.
— Nie.
— Dziękuję…
Pani była oszczędna w informacjach. Zrozumiałem, że panie mają swoją intymną chwilę konsumpcyjną. Zagwarantowaną. Odczekałem niecałe 10 minut i już klucze w drzwiach zaczęły się radośnie przekręcać.

Bardzo ważnym elementem uczestnictwa w rytuale jest posiadanie własnej, podkreślam własnej kawy i herbaty, także kubeczka, łyżeczki i …cukru. To wszystko bywa często zamknięte na osobisty klucz w biurku. A każdy ma inną herbatę lub kawę i wtedy zawsze jest okazja do sympatycznego zagajenia:
— Co tu tak wspaniale pachnie..?
— To chyba mój… erl grej…
— Naprawdę? Ale ja czuję… jaśmin…
— Tak, bo to erl grej jaśminowy!
— Coś ty… a gdzie kupiłaś?

I za chwilę następuje wymiana przeczytanych, kolorowych czasopism, pokaz kosmetyków, wymiana relacji z różnych dziedzin. Najwięcej chyba o zdrowiu i rodzinie, która jest wspaniała jak kumple z wojska.

Ale wróćmy na portiernię. Kiedyś łatwo rozróżniało się męską od żeńskiej. Wiadomo, w męskiej były „gołe baby”, a w żeńskiej „Jan Paweł II”. A w „koedukacyjnych” było jedno i drugie. Ja nie twierdzę, że wszędzie tak było i , że jakoś tak jawnie, ale bywało.

Czasy się zmieniają obyczaje upadają albo zmieniają się. W biurach stawia się różne automaty do kawy i herbaty. Wystarczy tylko rzucić kilka zetów i już masz. Stawiają zdrowotne automaty na darmową wodę „oligoceńską”. Poza tym, w dzisiejszych czasach „obżerać” się w pracy nie wypada bo…linię się trzyma, aerobik trenuje, fitness i pilates…

Dogorywają codzienne rytuały kanapki śledziowej. Minęła już era papuci w pracy.

Co czas potrafi zrobić z porządną portiernią można zobaczyć w teatrze w Czeskim Cieszynie, gdzie portiernia wygląda teraz lepiej niż gabinet dyrektora. Na pewno nowocześniej. Ale jakby co, to dyrektor może przyjść na portiernię i na eleganckiej, komfortowej kanapie obejrzeć, razem z portierem, program na telewizorze HD. A może i „klimę” można włączyć? Ech…

Jest jednak jeszcze jeden stały element wspólnotowego rytuału. Nie jest on jadalny i dlatego może właśnie nikt go nam nie zabierze - długopis na sznurku w liście obecności.

***
Powyższy artykuł wyraża osobiste poglądy jego autora. W dziale Opinie Gazetycodziennej.pl prezentujemy różne stanowiska na tematy społeczne, gospodarcze, polityczne, kulturalne, religijne i sportowe Śląska Cieszyńskiego ludzi różnych opcji, wyznań, zainteresowań... Zapraszamy chętnych do przesyłania nam felietonów, dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami oraz bieżącego komentowania artykułów.
Komentarze: (39)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Czy się to panu podoba, czy nie, każdy pracownik ma gwaratnowaną przepisami k.p. piętnastominutową przerwę w pracy. Tyle, że celebruje się ją jakoś bardziej w budżetówce, bo dbający prywatny pracodawca ma w tym celu pomieszczenia socjalne i nikt nie jada za biurkiem czy maszyną.

Podoba mi się. Naprawdę.

czyli bez zmian, z PIS-em czy Tuskiem wsio równo!

a może prześwietli Pan remonty dróg, np.ul.Bielska Strasse!

ZBMy, MOSiRy, MZDy, Teatry i Zamczyska dokładnie tak działają.

pani Zosia, panna Krysia, z panem Mietkiem, który się cokolwiek przysiadł...na wczasach (kiedyś był Fundusz Wczasów Pracowniczych): wypindrzone panie na wieczorkach zapoznawczych brały na "wczasowych playboyów", ci z kolei wybierali młode laski do kolaski... i ...bara-bara, la paloma, ko-wiec prawie jak z "Rejsu" Marka Piwowskiego - gdzie te dancingi z podrygującymi i rozkrzyczanymi w ferworze zabawy do rytmu "kaczuszki" - to kolejny temat, Bogusławie na felieton...

panie starszy, pan Bogus to nie rentgen, żeby prześwietlał,sam pan pochodź, rozpytaj, pójdź do jakiejś redakcji i zrób raban,skoro leży to panu na wątrobie...

Oczywiście nie mogło zabraknąć choć jednego oszołoma płaczącego o jakąś drogę.

Przeczytałem ten felieton i dopiero teraz tak naprawdę poczułem bolesną prawdę jak poważną stratę doznała polska publicystyka w momencie śmierci Macieja Rybińskiego - Ryby. Jego teksty zawierały zawsze to drugie, mądre dno.

J.O! To temat dla Ciebie.

Oj nostalgia się wylewa z tego felietonu, bo powoli opisany tutaj swiat zamiera. Trzeba takie jedno biuro lub portiernię zataszczyć do muzeum, aby potomni mogli sobie pooglądac. Ale ten 'konsumpcyjny' rytuał dobrze miewa się zaaa Olzą. Tam są dłuższe przerwy śniadaniowe (a raczej obiadowe bo to przed 12,00) w czasie których rytuał jest celebrowany za pomoca kuchenek mikrofalowych i innych kuchennych urządzeń bowiem tam obiad w pracy to coś normalnego, a przerwa jest rzeczą świętą. Część pracowników udaje się na obiad do gospody lub baru, gdzie także się celebruje obrzędy. Pracodawcy dopłacają do tych uroczystości dając pracownikom 'stravenky', takie bony żywnościowe. Dlatego wszystkim celebrytom życzę smacznego ;-)

orłosęp : nie trzeba sie zalamywac, wszak Rybinski pisze teraz dla Faktu, gazety odkrywajacej drugie, madre dno :)

Rybiński zmarł 22 pażdziernika. Troche szacunku!
A felietony Słupczynskiego...no cóż, dla mnie to najlepsze teksty na "Codziennej", bo mają wlaśnie to drugie dno.

Sęk w tym, że to drugie mądre dno jest tutaj wirtualne.

Pamiętam jak u schyłku komuny bezpośrednio po stanie wojennym w prasie ukazywało się dużo takich artykułów w których publicyści ostrym biczem satyry chłostali powolnych urzędników, spóźnialskich kolejarzy, sprzedawców chowających towar pod ladę, nieuczciwych taksówkarzy itp. Autorzy wykazywali się chwalebną odwagą, a jednocześnie nie narażali się władzy podejmowaniem drażliwych tematów. Wilk syty i owca cała.

masz dziadku spiskową teorię dziejów za przewodnila. Obudź swoje stare poczucie humoru i nie zrzędź. Z Panem Bogiem.

Dziadkowi jest wiadomo, że spiskowa teoria dziejów jest surowo zabroniona, w związku z czym nawet najbardziej spostrzegawczy i inteligentni obserwatorzy i komentatorzy w trosce o swoją reputację, starają się nie zauważać słoni w menażerii. W rezultacie upodabniają się do tzw. „strasznych mieszczan” ze znanego wiersza Juliana Tuwima, co to widzieli „wszystko oddzielnie”, niczego z niczym nie mogąc skojarzyć.

i nie ma to nic wspólnego ze spiskiem - ci, którzy piszą o śledziowych kanapkach zamiast o sprawach poważnych, stosują autocenzurę. W obawie przed im tylko znanymi zagrożeniami ich interesów. BS nie ruszy tematów aferalnych jak Zamek za milion rocznie z darmowym garażem dla pracowników, MOSir bez sportu ale z olbrzymim budżetem administracyjnym, MOPS który przejada wielokrotnie więcej niż udziela pomocy itd. Boguś wchodzi między wrony, ot co.

Czy temat dotyczy Mieczyslawa? Pytam staroste.

Zamek, MOSIR i MOPS - aferalne?, niech chłopcy i dziewczęta radni-władni, utworzą komisje śledcze...

ja bym dorzucił jeszcze niepotrzebne Starostwo...

Kochani forumowicze, to bierzcie za pióro, organizujcie spotkania, idźcie do radia, udzielajcie wywiadów prasie, organizujcie się, twórzcie opozycję obywatelską, to wasze prawo, żeby nie powiedzieć obowiązek powiedzieć, wykrzyczeć pyblicznie co wam na wątrobie leży i w czym widziecie zagrożenie.
Kiedy ja z grupką kilku ochotników chciałem wyjaśnić sposób ochrony zabytków w mieście, ratować dworek przy ulicy Bielskiej, prawie wszyscy pochowali głowy w piasek, a mnie traktowano ze zrozumieniem i poklepywano po ramieniu, ale broń boże publicznie i z imenia.
A ja nie mam ochoty być ubranym w szaty zadymiarza, warchoła i karierowicza. I więcej podobnego błędu nie popełnię reagując obywatelsko na dziejące się zło, a posiadając tylko świętą rację i puste powietrze za sobą.
Tak samo jak i wy chodzę po tym mieście i "kraczę". A co mam zrobić, oblać się benzyną?
W Waszym imieniu?
Pozostał mi tylko dystans i uśmiech. Rewolucję zostawiam Wam, a Robespierem nie będę.
Serdecznie pozdrawiam.

czyli kra, kra.

tak, niech młodzi idą na barykady, trzeba przejść te uniesienia i okresy buntu, żeby później złapać tzw. środek (nie mylić z oportunizmem)...

Inteligencja nakłada kagańce na własne języki. Idzie w awangardzie politycznej poprawności. Odczuwa kompulsywną potrzebę poklasku.

Ja moge miec przerw ile chce, ale za zadna mi pracodawca grosza nie placi. Juz wiecie, do czego tesknicie?

pan chciał "ratować" prywatny dworek? przed właścicielem pewnie?... a cóż to za humbug?! To właśnie jeden z objawów syndromu budżetowej aktywności - prywatna własność jako cel ataku. A może uratuje pan nasze wspólne - a wiec i pańskie, stąd prawo moralne i obowiązek - podatki, w milionach marnotrawione przez ratuszowe Zamki, Mosiry, i Mopsy? Może - z pańskiej działki stricte - weźmie się pan za uzdrowienie sytuacji w cieszyńskim teatrze? Za trudne czy niebezpieczne?

zastanawiam skąd tyle złości do pana Bogusława.

czasami, a raczej bardzo często brakuje mi u nas Polaków pojednania i współpracy. Tylko wojenki tu widzę, a raczej czytam. Takie małe tygrysiątka, które pokazują pazury ale w zasadzie mogą tylko trochę podrapać i nic więcej:-), i bzdurą jest mówienie, że to tylko u nas, Ci "stela". Tak jest w całej Polsce.

w tym wypadku, to nie złośliwość do B.Sł., tylko przenoszenie frustracji na jego osobę, a tu radni mało władni, w teatrze samozwaniec niereformowalny, to ciekawe, że Zamek, który obok Cieszyńskiego Studia Teatralnego, przynosi miastu największą chwałę, jest najbardziej krytykowany...zazdrość, czy nawet zawiść, to bardzo destrukcyjne uczucia, rodzące złość i nienawiść - wszystko zaś bierze się z niewiedzy, koleżanki i koledzy...

To dziwne, ale ja w poniższych postach nie widzę przejawów ani nienawiści, złości. To chyba przemożny wpływ ukochanego wicemarszałka Niesiołowskiego, który za każdym razem swoim interlokutorom zarzuca w słownych ripostach sianie nienawiści i pogardy.

sorry, miałem na myśli ogólnie stosunek do felietonów pana Słupczyńskiego. Jak się je poczyta, to ma się takie dziwne odczucia. Akurat teksty poniższe są wyjątkowo spokojne:-)

Niesiołowski to sympatyczny jegomość, tylko boleśnie w życiu doświadczony "upartą walką o wolność", teraz to mu się odbija czkawką...gdyż tak odreagowywuje "czerwoną traumę", której się już do końca życia się nie pozbędzie, chyba że pojedzie od razu na trzy przymusowe turnusy do sanatorium i tam porządnie odetchnie, wypuszczając "antykomunistyczne morowe powietrze"...ale lubi przekomarzać się ten nasz koleżka i bywa przy tym złośliwy i tendencyjny - dla niego byłoby lepiej gdyby podglądał robaki, tępił komary i gonił motyle...swoich niedościgłych idei -sorry, że tyle dygresyjnych myśli...

turnusy do jakiegoś porządnego

fajnie, ale nie na temat; było o tym, że polemika z BS jest przez niektórych widziana jako przejaw nienawiści. Prosze uzasadnić. Jeśli sie nie da, wypada przeprosić.

o przepraszam, ja rozróżniam złość od nienawiści:-)

być na kogoś zły, wcale nie znaczy, że tego kogoś się nienawidzi.

kolego, itd, wyjaśniałem wcześniej tą kwestię a doradzanie, jak mam się zachowywać, przenieś na swoje dzieci, ew. wnuki a najlepiej sam świeć przykładem

Skąd autorowi wiadomo co kobiety wieszają w damskich toaletach? Na zdjęciu wygląda na faceta. Podglądał?

Przypominam Panie Bogusławie, że listę obecności należy podpisywać. Pana to również dotyczy !

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama