, piątek 26 kwietnia 2024
Nowy Rok!  I co z tego? [FELIETON -  Huczne wejście w nowy rok przynajmniej w teorii stwarza nam nowe perspektywy, otwiera zaryglowane wcześniej drzwi, które do tej pory omijaliśmy szerokim łukiem. ]
Huczne wejście w nowy rok przynajmniej w teorii stwarza nam nowe perspektywy, otwiera zaryglowane wcześniej drzwi, które do tej pory omijaliśmy szerokim łukiem.  fot: ARC SPOT



Dodaj do Facebook

Nowy Rok! I co z tego? [FELIETON]

KAROL BOCHENEK
No to żeśmy przywitali Nowy Rok. Znowu. Pomału zaczynają napływać informacje o tym komu i gdzie tym razem urwało rękę, bo nie umiał odpalić petardy, a kto miał więcej szczęścia i tylko dostał w łeb butelką po szampanie. W powietrzu czuć jeszcze zapach (spalenizny) noworocznej euforii i wielkiego entuzjazmu, z którymi zamierzamy kroczyć ramię w ramię przez najbliższe 365 dni i które - o dziwo - nie uleciały z porannym kacem i pulsującym bólem głowy. Wzorem Leopolda Staffa śnimy o potędze, własnej rzecz jasna, i stawiamy sobie kolejne, coraz głupsze zresztą, postanowienia, których i tak nie zrealizujemy. Tak jest co roku, prawda?

Na kilka dni przed "sylwestrowym szaleństwem" (nazwa zapożyczono bodaj od Polsatu, gdzie faktycznie trwało szaleństwo- wiksę prowadziła Kasia Cichopek) w mediach, bardziej i mniej mainstreamowych, gęsto ścieliły się różnego rodzaju podsumowania i zestawienia. Wiecie, o tym, co wydarzyło się w mijającym roku, co było fajne, a co tragiczne jak Łowcy.B. W takich podsumowaniach nie ma nic interesującego, śmiem wręcz twierdzić, że są zwyczajnie bez sensu. Oglądanie się w przeszłość i rozpamiętywanie tego, co było albo być mogło jest kompletnie bezcelowe i bezideowe, ale to taka nasza cecha narodowa. Dlatego, kiedy inni przyjeżdżają na Wembley i tłuką Anglików, my ciągle mówi o "zwycięskim remisie" z 1973, wielkim sukcesie, bla, bla, bla. A przecież znacznie łatwiej i przyjemniej jest patrzeć przed siebie, na nowo zapisywać czystą jeszcze kartkę. W końcu nowy rok to nowe nadzieje. Czy jakoś tak.

W gruncie rzeczy dobrze się składa, że coś takiego jak Sylwester istnieje i jest kultywowane. Huczne wejście w nowy rok przynajmniej w teorii stwarza nam nowe perspektywy, otwiera zaryglowane wcześniej drzwi, które do tej pory omijaliśmy szerokim łukiem. Pozwala myśleć, łudzić się, że może od teraz będzie lepiej, właściwiej, normalniej. Kreuje, a czasem nawet urzeczywistnia, nowe nadzieje. Rozpakowuje i stawia na stole dodatkowe możliwości, nieznane wcześniej koncepcje, sposoby, pomysły. I właściwie tylko od nas samych zależy, co z tym zrobimy, jak, jeśli w ogóle, to wykorzystamy.

Tyle tylko, że nasze działania najczęściej ograniczają się do rzucania w eter komunałów i utartych sloganów. W praktyce robimy tyle, co nic. Nie chcę generalizować, bo byłoby to krzywdzące dla tych, którzy faktycznie wolą coś mieć od życia, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że grono tych, którzy jednak wolą nie mieć, jest znacznie szersze.

Inna sprawa, że te wszystkie nadzieje, możliwości i koncepcje są często utopijne i niepodparte żadnymi logicznymi przesłankami. Chyba nikt nie wierzy, że Antoni Macierewicz ni stąd, ni zowąd przestanie wygadywać bzdury na lewo i prawo, kredyty we frankach szwajcarskich znów staną się opłacalne piłkarska reprezentacja wygra z kimś, kto naprawdę się liczy, rząd zacznie normalnie traktować kibiców, anonimowi „wyjadacze” nie będą więcej pluć na wszystkich i wszystko, co przeczytają w internecie, a absztyfikanci ojca Rydzyka przestaną organizować protesty pod hasłem "TV Trwam na multikleksie!". Nie, to po prostu niemożliwe.

Niestety, pewnych rzeczy po prostu zmienić się nie da, choćby nawet Nowy Rok następował dzień po dniu. Z właściwego toru zboczyliśmy już dawno, teraz po prostu pogrążamy się w tej pomyłce i w cały czas podążamy nie w tym kierunku, co trzeba. Wina za taki stan rzeczy leży wyłącznie po naszej stronie, bo trasa wbrew pozorom wcale nie był źle oznakowana. Nie potrafimy wykorzystać w sposób twórczy tego, co mamy, nie umiemy zrobić z tego użytku. Zamiast cieszyć się z rzeczy małych, oczekujemy, a nawet żądamy tych największych, mimo że zasługujemy na nie tak, jak kierowca Grzegorza Laty na 100 tys. złotych premii. To klasyczna postawa roszczeniowa, czyli coś, co w dłuższej perspektywie ściąga na dno i obciąża do tego stopnia, że nie sposób się od tego dna odbić.

Niepoprawny optymizm nakazuje jednak wierzyć, że może w końcu komuś uda się przestawić zwrotnicę. Że w wyniku nowego rozdania do rękawa wpadnie kilka asów i przynajmniej ze dwa króle. Że w końcu uda się pojąć działanie pewnych mechanizmów, a nawet w to, że rok 2013 będzie dużo lepszy niż ubiegły, ale też wyraźnie gorszy niż następny. Pamiętajmy jednak, że to wciąż ujęcie stricte optymistyczne, czyli margines błędu jest w tym przypadku bardzo szeroki. Z drugiej strony, jak stwierdził kiedyś Tristan Bernard, jest tylko jedna rzecz głupsza od optymizmu - pesymizm. I tego się trzymajmy.

Komentarze: (13)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Byłem w ORMO, teraz jestem za PLATFORMĄ

Babelki... Wiecie, czemu mają służyć felietony? Dokładnie temu, żeby emocje kwitły ;> Najgłupszy felieton jest uznawany za zgodny ze sztuką, jeśli ludzie na punkcie jego treści lub formy zaczynają szaleć. Szalej, Mach. Pokaż, że zrobił co chciał, choć faktycznie do przekazania nie ma tu zupełnie nic, a i zresztą polot, umówmy się, całkiem przeciętny.

Co do polotu autora felietonu jesteśmy zgodni. Co do szaleństwa mojego w tym temacie -to wybacz ,korzystam z wolności wypowiedzi i świetnie się bawię. myślę ,że twój wpis też tego dowodzi. Zatem szalejmy -w myśl porzekadla przygadał kocioł garnkowi.

Ktoś , kto nie ma dokładnie nic do powiedzenia i stara się to dokładnie opisać to chyba grafoman?

Andrzeju vel Karolu B. Chcesz polemiki? To proszę bardzo. Zgadzam się tylko z Twoim pierwszym zdaniem cyt. "No to żeśmy przywitali Nowy Rok.Bo już następne zdanie nie jest prawdziwe cyt."Znowu" jako ,ze ci najmlodsi witali go poraz pierwszy a więc do nich "znowu" się nie odnosi ,podobnie jak i tych ,ktorym ze względu na wiek ocena uplywającego czasu lezy poza ich możliwosciami ,znalazły by się inne argumenty ,ze slowo "znowu" nie odnosi się do ogółu- stąd moje - pisz za siebie. Dalej -informacje jakie docierały do ciebie są zwykłym selektywnym marudzeniem -bo zauważ jakie to informacje docierały do ciebie(komuś urwało rękę,a inny mial więcej szczęścia bo dostał tylko butelka w łeb po szampanie",zapach spalenizny,kac i pulsujący ból głowy-czyste marudzenie i zwichrowane dekadenckie TWOJE spojrzenie na rzeczywistość ,które ja osobiście nie podzielam jak większość tu wypowiadających się -na 7 -6 nie podzielilo Twojego pogl ądu z wyjątkiem Andrzeja -czytaj Karola B. -Oczywiście nie imputuj mnie jak i pozostałym czytelnikom ,że wzorem Leopolda Staffa" śnimy o potędze" - ja nie snię o potedze ani wlasnej ani cudzej -więc nie pisz pierdół i daj spokój takiemu autorytetowi jakim jest Leopold Staff.
W sylwestra bawiłem się dobrze,odebrałem dużo życzliwych sms-ow od pozytywnie nastawionych przyjaciół, jednemu z nich urodziło się nawet dziecko z kolei inny dzień wcześniej się obronił i cieszy się z dyplomu.Bez szaleństwaale z optymizmem odbieram lepiej rzeczywistość niż ty. Dalej mi się już nie chce z Toba toczyć polemiki i już twój tekst posyłam do kosza -bo tam jego miejsce.

Coś Ci się popierniczyło, nie jestem Karolem B.
A co do reszyty Twoich wywodów - Twój komentarz, Twoja racja. Pozdrawiam.

Felieton mi się podoba. To, że autor używa liczby mnogiej, wcale mnie nie razi. Widać, że identyfukuje się z pewną - nazwijmy to - grupą etniczną i akceptuje zarówno jej dobre jak i złe strony. To, że usiłuje wskazać i naprawić te, które uważa za złe, też nie powinno nikogo dziwić. Tak, jak nie zdziwi nikogo zdanie: : "My, Naród światły i bogobojny, z czujnością śledzić musimy poczynania Szatana, by nie ulec jego rafinowanej mimikrze, by potrafić rozpoznać go bezbłędnie w przebraniu świętoszka albo dewotki.." Jak byśmy reagowali na podobne sformułowanie? Słowami "pisz za siebie, ty debilu".. ?
Ja również podpisuję się pod poglądami autora, słusznie więc robi pan Bochenek, używając liczby mnogiej. Myślę, że gdybym jednak nie zgadzał się z treścią felietonu, napisałby atykuł polemiczny. W którym starałby się użyć argumentów, unikałbym zaś inwektyw i "osobistych wycieczek". W przeciwnym bowiem razie byłbym zwyczajnym bolszewikiem zakamuflowanym w szacie demokraty, czyli czartem z ogonem ukrytym pod kiecką świętoszkowatości.

pewien popularny serial wypromowal haslo "narzekac to kazden jeden potrafi, a robic to ni ma komu". dokladnie takie wrazenie mam po przeczytaniu tego tekstu - kila kilogramow narzekan i opluwania bylo nie bylo tradycji, bez proponowania alternatywy, rozwiazan i wyciagania konstruktywnych wnioskow. jeszcze wiecej generalizowania, wrzucania do wora wszystkich przekazow mysli nie-malkontenckiej i stawianie kreski na jakby nie spojrzec pozytywnej, sylwestrowej tradycji.

na nowy rok zycze autorowi wiecej pracy nad warsztatem, szerszego spojrzenia na otaczajacy swiat i przede wszystkim wyrwania sie z tego na co sam autor tak narzeka - typowo polskiego marudzenia:)

panie Karolu więcej optymizmu na Nowy Rok i może troszkę większej pracy nad swoi tekstem, bicie piany z której tym razem zupełnie nic nie wynika...

coś o niczym

Pisz za siebie.To posługiwanie się liczbą mnogą sugeruje ,że Twój felieton to pogląd jakieś zbiorowości ,a to nadużycie. Poaz tym resztę to rzeczywiście Twoje bal,bla ,bla.Więc tak konkretnie -to czego się trzymasz?

tylko debil może wierzyć tezie że samolot przy lądowaniu może rozbić się na tysiąc części, nikt nie ma szans na przeżycie, a nawet brakuje hospitalizowanych.

Bochenek, trotyl jednak był, więc sugerując, że Macierewicz gada bzdury, wpisujesz się w chór dziennikarzy dominującej opcji politycznej.
Felieton jest formą publicystyki, w którym autor pisze WŁASNE przemyślenia, więc pisz własne a nie tamtych. To jest "Gazeta Codzienna" a nie "GW", więc chyba na zły mail nadesłałeś tekst.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama