fot. Robert Kania
W piątkowy wieczór meczem w Ołomuńcu trzynieccy hokeiści zakończą pierwszą rundę spotkań w sezonie zasadniczym. Na razie grają w kratkę - dobre spotkania przeplatają słabszymi występami, stąd też dopiero 8. pozycja w tabeli.
Na pewno miejsce w środku ligowej tabeli to nie szczyt oczekiwań zarówno kibiców, jak i zawodników, działaczy i trenerów Stalowników. Po udanym starcie ligowych zmagań kolejne spotkania zaczęły coraz mniej układać się po myśli śląskiego klubu, a HC Oceláři z twierdzy niemal nie do zdobycia przeistoczył się w drużynę, która przegrywa także we własnej hali. Trzyńczanie jak dotąd rozegrali 6 meczów przed własną publicznością, dwa spośród nich okazały się zwycięskie dla rywali - punkty z Trzyńca wywiozły drużyny ze Zlina i Brna. Na szczęście pomału wszystko zaczyna wracać na właściwe tory. W dwóch minionych kolejkach Stalownicy gościli dwie drużyny z górnej części tabeli. Najpierw w imponującym stylu rozprawili się z ówczesnym liderem HC Pilzno, by w kolejnej potyczce zaserwować swoim kibicom prawdziwy horror, na szczęście z happy endem. Gdy po pierwszej tercji Stalownicy prowadzili dwoma bramkami z BK Mlada Boleslav i prezentowali bardzo dojrzałą grę mało kto przypuszczał, że losy tego spotkania nie są rozstrzygnięte. A jednak. W dwóch kolejnych tercjach to goście wyszli na prowadzenie 3:2 i tylko niezwykła przytomność umysłu Jiříego Polanskiego oraz wielki błąd rywali sprawiły, że na kilkanaście sekund przed końcem meczu, grając w dodatku w osłabienie, trzyńczanie zdołali doprowadzić do wyrównania. Dogrywka nie przyniosła zmiany rezultatu, dopiero w rzutach karnych Stalownicy przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. - Pierwszą tercję zagraliśmy świetnie, w szatni powiedzieliśmy sobie że chcemy tak grać dalej. A potem zaczęliśmy grać okropnie. Dlatego cieszymy się z tych punktów, bo do końca nie opuściło nas szczęście - przyznał bohater spotkania Jiří Polanský, który w serii rzutów karnych dołożył także celne trafienie.
Czy dobra passa dwóch zwycięstw z rzędu zostanie podtrzymana okaże się w piątek w Ołomuńcu.
Sztab trenerski po kilku słabszych spotkaniach dokonał kilku roszad w składzie. Do pierwszej drużyny dołączyli zawodnicy występujący wcześniej w satelickim klubie z Frydka-Mistka. Odkryciem ostatniego tygodnia bez wątpienia jest Radek Meidl, znany wcześniej także z występów w polskiej Ekstralidze w barwach Polonii Bytom, który w debiucie w trzynieckich barwach zaliczył asystę, w drugim spotkania zaś strzelił swojego pierwszego gola. Tym trafieniem ucieszył on nie tylko trzyniecką publiczność ale także tenisistkę Petrę Kvitovą, dwukrotną triumfatorkę Wimbledonu, której Meidl jest życiowym partnerem i która dwa ostatnie spotkania w Trzyńcu oglądała z perspektywy trybun.
Trzyńczanie ostatnio wzmocnili też linię defensywną - po kilkumiesięcznej przygodzie z KHL w drużynie Nowosybirska do swojej rodzimej ligi powrócił Vladimír Roth i zgodnie z obietnicą, że w swoim kraju zagra jedynie w trzynieckich barwach, słowa dotrzymał.
Dodaj komentarz