Studencki Klub Teatralny: Ostra krytyka lokalnych mediówJeszcze zanim przedstawienie rozpoczęło się, poczuliśmy się nieswojo z racji tego, że na krzesłach przygotowanych dla widzów tuż koło nas zasiedli tajemniczy osobnicy ubrani na czarno. I podczas gdy my-widzowie niecierpliwie czekaliśmy na spektakl, oni w najlepsze czytali gazety. A kiedy przedstawienie wreszcie rozpoczęło się, postanowili nam opowiedzieć, czego dowiedzieli się z tych misternie zapisanych stron dzienników. Z racji mniejszej lub większej dozy ironii, która przebijała się w trakcie tego spektaklu, można przypuszczać, że licealiści nie tylko chcieli nam opowiedzieć, czego się naczytali, ale też krytycznie odnieść się do niestety nie zawsze merytorycznych wypocin dziennikarskich. Twórców widocznie zbulwersowały recenzje-peany na cześć artystycznych gniotów, wyssane z palca problemy, reportaże bez ładu i składu, krypto-sponsorowane artykuły, w których wójt x czy burmistrz y może pochwalić inwestycyjnym niewypałem i tak dalej. Z wydźwięku przedstawienia można też odczuć, że wykonawców drażnią wszędzie wpychane nachalne reklamy czy idiotyczne horoskopy i wróżby. Racja, w gazetach często więcej miejsca zajmuje reklama niż treść artykułu, którego autor dwoi się i troi, aby zawrzeć recenzję filmu, książki czy koncertu w trzech zdaniach, by zmieściło się wielkie zdjęcie kostki margaryny, z którą w kuchni wszystko się uda. Wiadomo. Każdy zna to z autopsji. W te i jeszcze inne absurdy celują twórcy "Na językach”. I dobrze, że to robią, bo w świecie, w którym każdy chce być na językach i trafić na tę mityczną pierwszą stronę, trzeba znać umiar. Dotyczy to zarówno tych opisywanych, jak i tych, którzy piszą. Przedstawienie jest proste kompozycyjnie. To właściwie zestaw następujących po sobie scenek-skeczy, w których twórcy bezwzględnie punktują przywary dziennikarzy i wyśmiewają kaczki dziennikarskie. Aktorzy grają przy minimum środków scenograficznych czy rekwizytów. Głównym i ekonomicznym budulcem są wszechobecne gazety. To nimi zostało obklejone pianino (na którym jeden z wykonawców wygrywa wstawki dźwiękowe między scenami), a także słup ogłoszeń. Z gazet została zrobiona także opaska i kamizelka topornej sprzątaczki, która zawsze pojawia się nieproszona i nie odróżnia obrazu od brudu. Choć stres dał się we znaki niektórym wykonawcom i zdarzyły się potknięcia, całość została zagrana z urokiem, a momentami rozbawiła publiczność. "Na językach” Teatru LO Emilii Plater z Sosnowca to kolejne przedstawienie odbywające się w ramach Studenckiego Klubu Teatralnego, który organizują studenci Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie. Działalność SKT opiera się na wspieraniu wszelkich teatralnych inicjatyw w środowisku studenckim, i nie tylko - organizatorom zależy na rozszerzeniu działalności. SKT organizuje wyjazdy do teatrów na terenie całej Polski, a także zaprasza do Cieszyna interesujące teatry amatorskie. Wszystkie wydarzenia tej cennej inicjatywy można śledzić na bieżąco na stronie SKT, tutaj.
|
reklama
|
Dodaj komentarz