Bajki dobre na kwarantannęKwarantanna to czas zamknięcia, sztucznych warunków życia, do których nie przywykliśmy. To sytuacja, która z dużym prawdopodobieństwem może wywołać reakcję kryzysową, z całym wachlarzem trudnych emocji i stanów – uczuciem porzucenia i samotności, uczuciem smutku, złości, rozdrażnienia i frustracji, poczuciem bezsilności i utraty kontroli, wznowieniem zachowań kompulsywnych i uzależniających, paniką, poczuciem przytłoczenia, zmęczeniem za współodczuwanie i troskę za siebie i innych. To normalna reakcja na globalną pandemię, tym bardziej zrozumiała, jeśli weźmiemy pod uwagę natłok informacji, które zwłaszcza w początkowej fazie niosły widmo katastrofy, a w ocenie wielu były zapowiedzią Apokalipsy. W tym wszystkim musiała i musi odnaleźć się młodzież. Młodzież, która w okresie dorastania stawia na relacje z rówieśnikami, dąży do spotkań w bezpośrednim kontakcie i nagle została odcięta od tego. Zadaniem dorosłych jest wesprzeć młodych ludzi w tym czasie, pomóc oswoić temat pandemii, obniżyć poziom lęku. Ogromna w tym rola nauczycieli i wychowawców, których zadaniem było znalezienie i wręczenie ich podopiecznym „klucza do zaworu”, który pozwoli spuścić nadmiar napięcia i negatywnych emocji. Dać do ręki narzędzie, które sprawi, że młodzi zajmą się czymś konstruktywnym, co pozwoli nabrać dystansu do nowej rzeczywistości i nabrać głębokiego oddechu pomimo uczucia duszenia się w domu. Tym narzędziem miało być pisanie wierszy, bajek terapeutycznych zaproponowane przez panią Aleksandrę Trędę uczniom Katolickiego Liceum w Cieszynie. „Słowo” zawsze miało kojący wpływ na emocje, pozwala uporządkować doświadczenia, nadać im znaczenie, pozwala stabilizować poczucie „ja” w intensywnie zmieniających się stanach emocjonalnych i wahaniach nastroju. Na tym przeświadczeniu opierało się zadanie zlecone uczniom przez polonistkę cieszyńskiej szkoły średniej. Mówi się, że dopóki nie wypuścimy z dłoni sznurków latawca i nie obdarzymy go wolnością, to wciąż i latawiec, i jego właściciel będą ze sobą związani. Młodzież Katolickiego Liceum w Cieszynie wypuściła latawce swoich obaw, pytań, złości, osamotnienia, poczucia niezrozumienia. Powstało wiele tekstów. I wtedy zrodził się pomysł, aby te „latawce” puścić jeszcze dalej w świat, jako wyraz wsparcia i akceptacji młodych ludzi, nie tylko na poziomie deklaratywnym. Przyszła myśl, że docenienie pracy uczniów na forum da wyraźny sygnał, że dorośli rozumieją emocje młodych i są gotowi pomóc im nieść ich bagaż przeżyć. Jak to zrobić? Powstała inicjatywa, aby teksty młodzieży przeczytali aktorzy Sceny Polskiej i wieloletni przyjaciele teatru z Czeskiego Cieszyna. Uczniowie do tej pory znali aktorów ze sceny, podziwiali ich, niektórzy otwarcie mówili, że marzą o tym, by kiedyś stanąć z nimi na scenie, czy przynajmniej spotkać się prywatnie i porozmawiać. Poniekąd marzenia się spełniły. Aktorzy Cieszyńskiego Teatru zaprosili do swoich domów młodych ludzi i czytając ich teksty „oswoili” w swoich domach „strachy na lachy” (tytuł jednej z bajek) uczniów cieszyńskiej szkoły. Piękny gest solidarności, bezinteresowności, wzajemnego wsparcia. - Z tego miejsca pragnę podziękować moim Kolegom i Koleżankom za wielkie serce i życzliwość, za czas, który poświęcili, aby dowieść, że są z młodymi ludźmi w tych trudnych chwilach. Wielkie ukłony ślę w stronę Haliny Pasekovej, Anny Paprzycy, Lidii Chrzanówny, Barbary Szotek-Stonawski, Małgorzaty Pikus, Patrycji Sikory, Dagmary Foniok, Zbyska Radka, Grzegorza Widery, Dariusza Waraksy, Łukasza Kaczmarka, Kamila Mularza oraz wieloletnich przyjaciół i współpracowników teatru- pani Krystyny Pryszczyk oraz panu Rudolfowi Molińskiemu. Wspólnie udowodniliśmy, że „żywe słowo”, „słowo” w ogóle nie ma granic. Tak jak i teatr. Symbolicznie połączyliście pokolenia, instytucje a nawet zamknięte obecnie granicami nasze dwa państwa. Wielkie brawa.
|
reklama
|
Dodaj komentarz