Tydzień po zatrzymaniu rodziców Szymona z BędzinaDo zatrzymania rodziców Szymona, bo tak nazywał się chłopczyk, doszło w sobotę, 23 czerwca, w Będzinie. Po tym jak do miejscowego Ośrodka Pomocy Społecznej zadzwoniła kobieta, która twierdziła, że od dawna nie widziała syna swoich sąsiadów, byli oni poszukiwani przez policję. Już podczas pierwszego przesłuchania w Prokuraturze Okręgowej w Bielsku-Białej przyznali, że są rodzicami chłopczyka. Jeszcze przed zatrzymaniem mieli ustalić wspólną wersję wydarzeń. Chłopczyk miał zginąć wskutek nieszczęśliwego wypadku. Już pierwsze przesłuchanie tego nie potwierdziło. Prokuratur zarzucił Beacie Ch. zabójstwo. Grozi jej od 8 do 25 lat więzienia lub dożywocie. Kobieta nie przyznała się do winy. Jarosławowi R. prokurator zarzucił nieudzielenie pomocy dziecku, które znajdowało się w położeniu zagrażającym życiu oraz nieumyślne doprowadzenie do jego śmierci. Mężczyzna przyznał się do winy. Grozi mu kara do 5 lat więzienia. W poniedziałek, 25 czerwca, Sąd Rejonowy w Bielsku-Białej zdecydował o ich tymczasowym aresztowaniu. Przesłuchana została również 20-letnia córka podejrzanej z pierwszego małżeństwa. Według relacji niektórych mediów to jej dziecko miała pokazać matka Szymona podczas wizyty dzielnicowego oraz wizyty w przychodni. Dzięki temu odsunęła ona od siebie podejrzenia. - Była przesłuchana w charakterze świadka na policji w Będzinie. Wszystkie okoliczności, o których donoszą media, będą weryfikowane - powiedziała w poniedziałek Małgorzata Borkowska, rzeczniczka prasowy Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej. W śledztwie cały czas badane są różne wątki. Śledczy sprawdzą między innymi, czy ktoś pomagała w zatajaniu sprawy. - Według biegłych przyczyną śmierci Szymona z Będzina był rozległy uraz czynny, co oznacza, że śmierć nastąpiła w wyniku uderzenia lub ciosu, a nie na przykład przewrócenia się dziecka na jakiś przedmiot. Dziecko doznało urazów brzucha i jelita. Wydaje się uzasadnione, przyjęcie, że chłopiec umierając, długo cierpiał - mówił we wtorek, 26 czerwca, na antenie RMF FM Andrzej Seremet, prokurator generalny. - Rodzice Szymona przez ponad dwa lata podjęli różne kroki, prowadzące do zatarcia śladów nieobecności chłopca. W zacieraniu śladów zdarzenia prokuratura podejrzewa udział innych osób, osób z rodziny - dodał. Śledczy przyjrzą się też działaniom policji, której funkcjonariusze odwiedzali wszystkie rodziny w województwie śląskim z chłopcami w podobnym wieku co Szymon. Rodziny z Będzina nie powiązano wówczas z dzieckiem. W piątek, 29 czerwca, zakończyła się kontrola w będzińskim ośrodku pomocy społecznej. Z pierwszych ustaleń wynika, że rodzice Szymona aż do czasu ich zatrzymania pobierali świadczenie rodzinne. Również na swojego nieżyjącego syna. Komisja wykryła w dokumentacji też inne nieprawidłowości. Jak jednak zaznaczyła Agnieszka Siemińska, rzeczniczka będzińskiego magistratu, którą cytuje Polska Agencja Prasowa, szczegóły związane z wynikami przeprowadzonej kontroli nie będą ujawniane. - Cały raport zostanie przekazany do prokuratury (...). Musimy kierować się dobrem śledztwa - powiedziała rzeczniczka. Sąd zdecydował również, że dwie siostry Szymona, które po zatrzymaniu Beaty Ch. i Jarosława R. przebywały u babci, do czasu zakończenia postępowania przebywać będą w rodzinie zastępczej.
|
reklama
|
Powiedzieć, że jestem wstrząśniety, to zbyt mało... Coraz częściej dowiadujemy się o rodzicach zabijających lub godzących sie na śmierć własnych dzieci... Wiem, że to emocjonalny stosunek do problemu, ale tych i tym podobnych ludzi (?) powinno się trwale izolować od społeczności... Im trwalej, tym lepiej....
Dodaj komentarz