Czy po 17 stycznia ruszą stoki w Beskidach? Górale mówią „dość” zamknięciu!Tłumy turystów widać, nie tylko w Szczyrku, ale w Wiśle czy Istebnej i w każdym innej miejscowości górskiej. Niestety nie przekłada się to na zyski. Skumulowanie ferii w jednym czasie i surowe obostrzenia są powodem finansowego kryzysu w beskidzkiej turystyce. Przedsiębiorców poparli włodarze. - Mówimy dość przede wszystkim temu, że stoki są zamknięte dla narciarzy, a są otwarte dla saneczkarzy, którzy nie zachowują żadnych norm sanitarnych. W momencie, kiedy stoki zostały otwarte dla narciarzy i snowboardzistów, dostaliśmy gotowy protokół sanitarny, który musieliśmy wypełnić. Musieliśmy przestrzegać zasłaniania ust i nosa, oraz tego, by na obiekcie znajdowała się określona liczba osób. I z tym sobie poradziliśmy. Przez cały czas, kiedy byliśmy otwarci, byliśmy kontrolowani przez policję i sanepid i te kontrole nie przyniosły nawet żadnego pouczenia. W tym momencie stoki są otwarte, ale nie są otwarte dla klientów – mówił na poniedziałkowej konferencji Arkadiusz Matuszyński, pełnomocnik zarządu Wiślańskiego Skipasu. W ferie w normalnych warunkach przeciętna stacja narciarska ma około 70 tys. zł przychodu dziennie. Zatem dwa tygodnie ferii dla stacji to blisko milion zł przychodu. Właściciel ośrodka Soszów przyznał, że samo naśnieżanie tras kosztuje około 10 tys. zł dziennie. - Rozważamy otwarcie się 18 stycznia, bo nas nie stać na dalsze utrzymywanie ośrodków, na pensje, na spłacanie kredytów obrotowych, na leasingi, zaciągnięte zobowiązania. My musimy pracować, bo inaczej tarcza, która się szykuje, to nie wiadomo, czy na cokolwiek pomoże. Może na waciki, patrząc na to, że w marcu 2020 nas zamknięto i do dziś nie dostaliśmy żadnej pomocy finansowej – mówi Waldemar Wiewióra, właściciel stacji Soszów. Beata Rakszawski ze Szczyrkowskiej Izby Gospodarczej, zarazem dyrektor zarządzająca w Centrum Kongresów i Rekreacji Orle Gniazdo Szczyrk powiedziała, że do dzisiaj nikt z rządu nie przyjechał w Beskidy, żeby rozmawiać z przedsiębiorcami. - Decyzje podejmowane są bez nas. Rządzący mówią, że płyną do nas 2 mld zł. Tylko do kogo? Chcemy zorganizować wideokonferencję z wojewodą - powiedziała Beata Rakszawski.
|
reklama
|
Dodaj komentarz