Cieszyn: Scena Polska wciąż ignorowana przez władze teatru w CieszynieDyrektor Teatru Cieszyńskiego, Karol Suszka jest otwarty na współpracę z Teatrem w Cieszynie. Nie widzi żadnych przeszkód, by jego spektakle były wystawiane po tej stronie Olzy. Skąd jednak taka, a nie inna sytuacja? Niestety nie jest w stanie powiedzieć. - W zasadzie żaden teatr nie pozwoli sobie na odmowę współpracy. Granie jest jego zadaniem podstawowym. Uważam, iż kilka realizacji scenicznych Sceny Polskiej np. "Dziady", "Makbet", "Mistrz i Małgorzata", "Słodkie rodzynki, gorzkie migdały", "Kaleka z Inishmaan", w pełni zasługiwało na prezentację w Cieszynie. Nie mówiąc już o fakcie pomocy w promocji dorobku tego jedynego profesjonalnego teatru polskiego za granicą w Rzeczypospolitej. Ta prezentacja powinna być w działalności włodarzy miasta priorytetowa – komentuje Karol Suszka. Z kolei dyrektor teatru im. A. Mickiewicza Andrzej Łyżbicki, lakoniczny w swej wypowiedzi podkreśla jednak, że "był pomysł, aby na naszej scenie odbywały się także premiery spektakli Sceny Polskiej i próbowaliśmy zorganizować grupę abonamentową, ale zainteresowanych tym pomysłem było… 12 osób. Oczywiście od lat współpracujmy z artystami zza Olzy, ale w przewadze są to jednak spektakle dla dzieci i młodzieży". 16 czerwca na deskach cieszyńskiego teatru wystawiono "Śnieżkę". Sala pękała w szwach. Wydaje się, że przyszło więcej niż wspomniane 12 osób. Czy naprawdę nie opłaca się ściągać rodzimego teatru do Cieszyna. Czy trzeba inwestować spore sumy pieniędzy na teatry z Warszawy, kiedy do dyspozycji ma się docenianą w Polsce grupę teatralną? A może Scena Polska stanowi zbyt dużą konkurencję dla Mickiewicza? Dziwi jednak fakt, że obie strony, będąc nastawione na współpracę nie mogą dojść do porozumienia w tej kwestii. - Nie widzę, żadnych przeszkód, by teatr czeski grał u nas, pozostaje tylko pytanie jak Scena Polska chce do tego podejść. Są dwa sposoby realizacji spektaklu w Cieszynie. Pierwszy, kiedy teatr sam zaprasza grupę teatralną, wtedy pan Łyżbicki zajmuje się sprzedażą biletów i ewentualne zyski obciążają jego budżet, albo kwestia wynajęcia teatru, każdy ma taką możliwość - komentuje burmistrz miasta, Mieczysław Szczurek. - Myślę, że możemy spróbować nawiązać współpracę z teatrem pana Suszki - dodaje. Karol Suszka ma nadzieję, że nie pokutuje przekonanie, o tym, że to co zagraniczne, w tym wypadku zaolziańskie, jest mniej wartościowe czy niepatriotyczne. – Chociaż trudno nam się porównywać do teatru Krystyny Jandy, Teatru Ateneum, czy Narodowego Teatru Starego z Krakowa, to nasza Scena Polska Teatru Cieszyńskiego uważana jest przez niektórych polskich teatrologów za teatr narodowy. Cieszymy się, że widzowie z polskiego Cieszyna i okolic coraz częściej odwiedzają nas w Czeskim Cieszynie - dodaje. - Zdecydowanie wolę chodzić na premiery za Olzę. Jak dla mnie, tamtejsi aktorzy reprezentują całkiem niezły poziom. Ich spektakle wcale nie są gorsze od zespołów teatralnych, które przyjeżdżają do Cieszyna na specjalne zaproszenie. Istotnym jest dla mnie także czynnik ekonomiczny. Ceny biletów w Czechach są znacznie mniejsze od tych w Polsce. Każda rodzina jest w stanie pozwolić sobie na jedno wyjście do teatru, bez uszczerbku w budżecie rodzinnym. Wyjście do Mickiewicza natomiast wiąże się z dużo większymi kosztami - mówi Michał Gwiazda, sympatyk Cieszyńskiego Teatru. Dopóki jednak władze miasta i dyrektor Teatru im. Adama Mickiewicza nie dojdą do porozumienia z Teatrem Cieszyńskim, nie uzmysłowią sobie, że warto promować to, co rodzime, sympatykom Sceny Polskiej pozostają wyprawy na spektakle do Czeskiego Cieszyna.
|
reklama
|
Aktorzy sceny polskiej w czeskim Cieszynie ,wpletli się w życie społeczności polskiej na Zaolziu. Mozna powiedzieć ,że pomiedzy potencjalnym widzem a aktorem oprócz standardowych relacji są relacje osobiste. Aktorzy znają widza i odwrotnie- spotykają się ze soba przy róznych okazjach- i o tym rozmawiają. Oprócz tego ta społeczność ma trzy- razy w tygodniu ukazującą się polską gazetę Głos ludu, oraz ewenement -miesięcznik społeczno -kulturalny -Zwrot. Teatr, owe pisma, Polski Związek Kulturalno Oswiatowy oraz domy PZKO ,ktore prawie w każdej miejscowości skupiają grono polskich działaczy ,oraz szereg polskich spolecznych organizacji, zbudowały wyjątkowo aktywną społeczność, ktora ja osobiście nazywam Rzeczpospolitą Zaolziańską.c.d.n.
No proszę
jak nie wiadomo o co chodzi to znaczy, że chodzi o pieniądze. Szkoda, że w naszym kraju trudno komukolwiek z kimkolwiek się porozumieć, to już normą zaczyna być. A naród płaci, płaci i coraz więcej płaci na ich pensje. W podnoszeniu, swoich i kolegów, pensji oraz w wydawaniu na swoje przyjemności dogadują się niesłychanie łatwo i szybko, można powiedzieć, że od urodzenia są jednomyślni.
Dodaj komentarz