, piątek 17 maja 2024
Żyliśmy na dwóch poziomach
Bogusław Słupczyński jest felietonistą Gazetycodziennej.pl. 



Dodaj do Facebook

Żyliśmy na dwóch poziomach

BOGUSŁAW SŁUPCZYŃSKI, felietonista Gazetycodziennej.pl
Nie jestem jakimś sentymentalnym bywalcem lokali cieszyńskich, ale wiadomość o likwidacji restauracji „Targowa” przy Głębokiej wstrząsnęła mną. Mimowolnie, przywiązujemy się do istnienia pewnych miejsc, bez których trudno sobie wyobrazić nasze miasto. Dla wielu takim miejscem była „Targowa”, na którą patrzyło się nie tylko przez pryzmat „michy”, ale także, a może przede wszystkim, postrzegano ją jako miejsce spotkań.
A przebywali tu, pojadali, popijali przedstawiciele różnych środowisk, bo był to lokal uniwersalny. Tutaj nie tylko dobrze jedzono, bawiono się, ale prowadzono spotkania i zebrania, więcej lub mniej oficjalne. To było miejsce na trakcie. Lokalizacja przy głównym cieszyńskim trakcie idącym w kierunku niedalekiego Zamku, bliskie sąsiedztwo teatru, bliskość Rynku, powodowały, że był to ważny punkt w geografii kulturalno-towarzyskiej miasta. Właściciele zawsze byli otwarci na wszelkie propozycje, nawet te niekomercyjne. Piwnica pod „Targową” była miejscem koncertów, zabaw, recitali i spektakli. Chyba najbardziej pamiętne imprezy to koncerty Cieszyńskiego Festiwalu Jazzowego i słynny „Pogrzeb basów” animowany przez Kazimierza Urbasia i jego „Torkę”. Życie toczyło się tu na dwóch poziomach – sali górnej i piwnicy. Gości, którzy tu przebywali, występowali, stołowali się, może pozazdrościć wiele lokali. O takim miejscu mawia się, że to „lokal z duszą”.

Organizowałem kiedyś w „Targowej” jeden z punktów projektu „Ukraina bliska czy daleka?”- dzień kuchni ukraińskiej. Pani Ala Bańczyk przygotowała część kulinarną imprezy. Nie wiem, czy gdzie indziej byłoby to możliwe? Takie wyjście naprzeciw, bez, choćby niewielkiego, zysku. Bo nie tylko to było w tym lokalu priorytetem. Niestety, w dzisiejszych czasach postrzega się to raczej jako objaw słabości i braku tzw. przedsiębiorczości.

Po wszystkich premierach, ważnych koncertach Teatru CST, przeważnie zmierzaliśmy do „Targowej”, bo mieliśmy przeświadczenie, że to lokal dla artystów, w którym obsługa nie dziwi się, kiedy zaczyna się śpiewać czy recytować choćby najgłupsze teksty, a dodatkowo jest długo otwarty. Po jednej z premier, przyszliśmy tam z zaskoczenia tuż przed zamknięciem i zostaliśmy ugoszczeni do późna w nocy. Obsługiwał tam jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy z cieszyńskich kelnerów – Arek. Do wszystkich podchodził z niezwykłą uprzejmością. Jednocześnie, niepostrzeżenie i błyskawicznie, potrafił wynieść w powietrzu, mocno zawianego i uprzykrzonego klienta. Teraz pan Arek prowadzi samodzielnie lokal pod dawną „Targową”. To dobry znak.

Oczywiście pani Ala sobie poradzi, bo jest świetnym przedsiębiorcą i organizatorem. Stworzy nowe miejsce. Ale „tamtego miejsca” już nie będzie. Powstała wyrwa w krajobrazie miasta. Jeżeli teraz ulokuje się tam np. Mc`Donalds, to „Targowa” zostanie unicestwiona podwójnie. Właściciel budynku, który podjął decyzję o rozwiązaniu umowy najmu, musi mieć tego świadomość. Tak jak ma świadomość swoich praw z tytułu własności budynku, w którym ów lokal się znajdował.

Dużą popularnością cieszą się w Cieszynie albumy fotograficzne ( zresztą znakomite) opiewające przeszłość naszego miasta i regionu. Obawiam się, że zbyt łatwo przyzwyczajamy się do umieszczania ważnych dla kultury i jakości życia społecznego miejsc, budynków, w albumach – skansenach pamięci. Czy nie warto, idąc tropem innych miast, pomimo wszystko utrwalać to, co stare, dobre i piękne? Nie przewartościowywać radykalnie takich miejsc czy obiektów, nie wymazywać ich z mapy miasta, bo one mogą z powodzeniem służyć dalej mieszkańcom, bo one tworzą miasto z atmosferą?

Wyobraźmy sobie np. że w Krakowie przenoszą „Wierzynka” do Nowej Huty lub w Warszawie „Fukiera” sytuują na... Mokotowie. Myślę, że to uprawnione porównanie, choć proporcje są nieco inne.

Sytuacja „Targowej”, dworku przy ulicy Bielskiej, to sygnały, że coś nam wymyka się z rąk, że tracimy rozeznanie w naszej sytuacji, że nie widzimy problemu, że tak naprawdę wystarczą nam... tylko „albumy”.

I pozostaje jałowa dyskusja anonimowych internautów.

***
Restauracja „Targowa" ponownie otworzy swoje podwoje w nowym miejscu przy ulicy Śrutarskiej 24 w Cieszynie w sobotę 21 marca.

***
Powyższy artykuł wyraża osobiste poglądy jego autora. W dziale Opinie Gazetycodziennej.pl prezentujemy różne stanowiska na tematy społeczne, gospodarcze, polityczne, kulturalne, religijne i sportowe Śląska Cieszyńskiego ludzi różnych opcji, wyznań, zainteresowań... Zapraszamy chętnych do przesyłania nam felietonów, dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami oraz bieżącego komentowania artykułów.
Komentarze: (67)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

twój „kulturalny” bełkocik tylko potwierdza trafność satyry

twój „kulturalny” bełkocik tylko potwierdza trafność satyry autora. Mosz chłopie racje, tu nie idzie se dać rady, bo mózg sie kurczy od tępoty steloków

szykownie się zwrocosz do mnie: "do poprzednika" i mosz chłopie racyje.

tyś przełocył jednóm rzeć my se na ty góry co mómy wychodzymy i widzymy wszyćko i wszyćkich naokoło. Młotków tyż.

zapewne Ci Cieszyniocy z dziada pradziada mieli horyzonty o wiela bardziej szerokie skoro zbudowali takie piękne miasto

zapewne Ci Cieszyniocy z dziada pradziada mieli horyzonty o wiela bardziej szerokie skoro zbudowali takie piękne miasto

neistety mamona i głupota przysłoniła niektórym coś bardzo ważnego-są rzeczy wazniejsze niż kasa.Zgadzam się z p.Bogdanem, a innym to pewnie przeszkadza że niektórzy coś w tym cieszynie robią a nie tylko pierdzą w stołki i piszą obrażliwe komentarze.

takie jest prawo właściciela ... i basta.

art. bardzo stronniczy. szkoda tylko szyldu "targowa" nic więcej. i dziwię się, że zezwala się na użycie nazwy w odniesieniu do lokalu na śrutarskiej. Z JAKIEJ RACJI???!!!

Panie, nie przesadzaj pan...

Nie jestem stela, ale się wypowiem, co mi tam. Chociaż zaraz dostanę po głowie od tych stela, ze nie mam prawa się odzywać. Tak sądzę po przeczytaniu tych postów. Często bywam w Cieszynie i w Targowej też bywałem. Dziwią mnie komentarze mieszkańców, ze jedzenie niedobre. Mieszkam w dużym mieście, gdzie knajp zatrzęsienie, i porównując tu i tam, stwierdzam, ze jedzenie w Targowej było ok. Ale może mieszkańcy bardziej wysublimowany gust kulinarny mają...de gustibus... a druga sprawa. Przeskoczyłem sobie na inne dyskusje. Nie wiem, czy są jałowe, bo nie mieszkając tu, a tylko bywając, nie mogę stwierdzić, czy cokolwiek pozytywnego z nich wynika. Ale jedno stwierdzić można - rzadko spotyka się mieszkańców tak drażliwych na swoim punkcie i takim jadem zalatujących. Może to i dobrze, bo bronicie swego do upadłego, ale z drugiej strony... smrodek swój, ale pachnie, bo swój..hm...nie zawsze, co nasze, dobre, bo nasze.

nie wiem jakie jedzenie jest w Targowej ale może ludzie Stela (ja też jestem Stela od pokoleń) mają wydelikacone podniebienie. Cieszyn jest małym miastem, w pobliżu którego i w nim samym uprawia się swoje warzywka, swoje drzewa i krzewy owocowe, hoduje się jakąś trzodę chlewna i tu muszę dodać rosół z domowej kury czy też kotlet z hodowanego we własnym zakresie babućka smakuje nieporównywalnie lepiej niż z tej nafaszerowanej chemią i wodą, którą można kupić w sklepach. Wielu ludzi robi tutaj własnej produkcji kiełbasę i wiecie jak to smakuje: mniam aż mi ślina cieknie jak to piszę:-). Może dlatego ludzie tutaj tak wiele narzekają na restauracje bo trudno nadążyć za tak wymagającym społeczeństwem. Ja sam rzadko chodzę do restauracji bo jak ugotujemy z moją ukochaną obiad to lepszego w żadnej tutejszej restauracji nie dostanę. Ale czasami trzeba się wyrwać i odpocząć od codzienności i dać innym zarobić.
pozdrawiam

jestem trochę stela, a trochę ze Skoczowa. Jedzenie to jest dobre w czeskocieszyńskich knajpach, jak Dzik, Zameczek czy Da Cappo. Po naszej stronie - same porażki, z ex-Targowa włącznie. Czemu - nie wiem. Ale wiem, że jak dobrze i niedrogo zjeść - to za Olzę. A jak chodzi o "wrażliwość na swoim punkcie"... Hmmm... myślę, że powiedzenia takie jak o Kielcach i scyzorykach zadają temu poglądowi kłam.

Owszem jałowa, pozwala się wyżyć impotentom i zawistnikom.

To było charakterystyczne miejsce, cenne dla niektórych środowisk (turyści, artyści,cykliści...) lecz sytuacja była mniej wesoła, gdy na oczach zdumionej publiczności restauracyjnej "męskie szefostwo" obiło mordę któremuś z muzyków zbliżonych do "Torki", gdy ten pupularny zespół chciał grać dalej. Zniesmaczeni widzowie tego spektaklu, w niemym proteście opuścili ten historyczny ( teraz histeryczny...) przybytek. A czy, gdy z pochowanymi basami, szła ferajna na rynek, Kazo Urbaś musiał pociągać wódę z butelki? Taki był folklor czy, żargonowo, jazz...? Ten prawdziwy był w początkach Targowej, kiedy Bańczykowie chcieli przychylić atmosferę Krakowa Cieszynowi (patrz: "Puls Cieszyna"). Jedzenie w Targowej owszem, smaczne, ale często zbyt syte i obfite... I te lokalne "zaklęte rewiry", z bardzo uprzejmym kelnerem, który cały w pląsach, próbował mnie kiwać na drobne kwoty... Z przedsiębiorcami trzeba postepować trochę tak jak z miesem, rozbierać ich cierpliwie na części. Mówi się, że spółki wymyślił diabeł...ale może ten gastronomiczno-biznesowy tryumwirat - dwie przyjaciółki, pasują do spółki? Ostatecznie diabelnie drogie Espresso, to kiepska recepta na czasy kryzysu i lepiej podeprzeć się teraz nową Targową... Swoją drogą te Trzcionki, to nie byle jakie pionki - umieją wić gniazdka pod zamkową strzechą...Etc,etc... No i zgadnij koteczku (pamiętacie, starsi..., tego klasycznego, uroczego śp felietonistę, któremu nawet broniący Księstwa również śp Andrzej Żurek, do pięt nie dorastał?), kto to pisze? Słucham, słucham...wciąż nie słyszę.

Brawo, aleś uzupełnił "kronikę" Gallu-sralu.
Finezja tajemniczości. Coś cię boli stary mistrzu.
Co? Zostaw kronikę, odpocznij. Uśmiechnij się i pomyśl, że życie jest jednak piękne, że nie każda kałuża, w którą przypadkiem wpadniesz jest potopem, że nie każde przekleństwo słyszane na ulicy jest niewidzialną kupą rzuconą w twoją twarz. Odpocznij mistrzu. Nie rozpinaj wszystkim wzrokiem rozporka i wyjdź spod tego stołu, zamiast obwąchiwać wszystkim stopy. Wyprostuj się. Więcej zobaczysz.

mam to w dupie- tak jak ten lokal- zatrułam się tam kiedyś.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama