, wtorek 30 kwietnia 2024
Żyliśmy na dwóch poziomach
Bogusław Słupczyński jest felietonistą Gazetycodziennej.pl. 



Dodaj do Facebook

Żyliśmy na dwóch poziomach

BOGUSŁAW SŁUPCZYŃSKI, felietonista Gazetycodziennej.pl
Nie jestem jakimś sentymentalnym bywalcem lokali cieszyńskich, ale wiadomość o likwidacji restauracji „Targowa” przy Głębokiej wstrząsnęła mną. Mimowolnie, przywiązujemy się do istnienia pewnych miejsc, bez których trudno sobie wyobrazić nasze miasto. Dla wielu takim miejscem była „Targowa”, na którą patrzyło się nie tylko przez pryzmat „michy”, ale także, a może przede wszystkim, postrzegano ją jako miejsce spotkań.
A przebywali tu, pojadali, popijali przedstawiciele różnych środowisk, bo był to lokal uniwersalny. Tutaj nie tylko dobrze jedzono, bawiono się, ale prowadzono spotkania i zebrania, więcej lub mniej oficjalne. To było miejsce na trakcie. Lokalizacja przy głównym cieszyńskim trakcie idącym w kierunku niedalekiego Zamku, bliskie sąsiedztwo teatru, bliskość Rynku, powodowały, że był to ważny punkt w geografii kulturalno-towarzyskiej miasta. Właściciele zawsze byli otwarci na wszelkie propozycje, nawet te niekomercyjne. Piwnica pod „Targową” była miejscem koncertów, zabaw, recitali i spektakli. Chyba najbardziej pamiętne imprezy to koncerty Cieszyńskiego Festiwalu Jazzowego i słynny „Pogrzeb basów” animowany przez Kazimierza Urbasia i jego „Torkę”. Życie toczyło się tu na dwóch poziomach – sali górnej i piwnicy. Gości, którzy tu przebywali, występowali, stołowali się, może pozazdrościć wiele lokali. O takim miejscu mawia się, że to „lokal z duszą”.

Organizowałem kiedyś w „Targowej” jeden z punktów projektu „Ukraina bliska czy daleka?”- dzień kuchni ukraińskiej. Pani Ala Bańczyk przygotowała część kulinarną imprezy. Nie wiem, czy gdzie indziej byłoby to możliwe? Takie wyjście naprzeciw, bez, choćby niewielkiego, zysku. Bo nie tylko to było w tym lokalu priorytetem. Niestety, w dzisiejszych czasach postrzega się to raczej jako objaw słabości i braku tzw. przedsiębiorczości.

Po wszystkich premierach, ważnych koncertach Teatru CST, przeważnie zmierzaliśmy do „Targowej”, bo mieliśmy przeświadczenie, że to lokal dla artystów, w którym obsługa nie dziwi się, kiedy zaczyna się śpiewać czy recytować choćby najgłupsze teksty, a dodatkowo jest długo otwarty. Po jednej z premier, przyszliśmy tam z zaskoczenia tuż przed zamknięciem i zostaliśmy ugoszczeni do późna w nocy. Obsługiwał tam jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy z cieszyńskich kelnerów – Arek. Do wszystkich podchodził z niezwykłą uprzejmością. Jednocześnie, niepostrzeżenie i błyskawicznie, potrafił wynieść w powietrzu, mocno zawianego i uprzykrzonego klienta. Teraz pan Arek prowadzi samodzielnie lokal pod dawną „Targową”. To dobry znak.

Oczywiście pani Ala sobie poradzi, bo jest świetnym przedsiębiorcą i organizatorem. Stworzy nowe miejsce. Ale „tamtego miejsca” już nie będzie. Powstała wyrwa w krajobrazie miasta. Jeżeli teraz ulokuje się tam np. Mc`Donalds, to „Targowa” zostanie unicestwiona podwójnie. Właściciel budynku, który podjął decyzję o rozwiązaniu umowy najmu, musi mieć tego świadomość. Tak jak ma świadomość swoich praw z tytułu własności budynku, w którym ów lokal się znajdował.

Dużą popularnością cieszą się w Cieszynie albumy fotograficzne ( zresztą znakomite) opiewające przeszłość naszego miasta i regionu. Obawiam się, że zbyt łatwo przyzwyczajamy się do umieszczania ważnych dla kultury i jakości życia społecznego miejsc, budynków, w albumach – skansenach pamięci. Czy nie warto, idąc tropem innych miast, pomimo wszystko utrwalać to, co stare, dobre i piękne? Nie przewartościowywać radykalnie takich miejsc czy obiektów, nie wymazywać ich z mapy miasta, bo one mogą z powodzeniem służyć dalej mieszkańcom, bo one tworzą miasto z atmosferą?

Wyobraźmy sobie np. że w Krakowie przenoszą „Wierzynka” do Nowej Huty lub w Warszawie „Fukiera” sytuują na... Mokotowie. Myślę, że to uprawnione porównanie, choć proporcje są nieco inne.

Sytuacja „Targowej”, dworku przy ulicy Bielskiej, to sygnały, że coś nam wymyka się z rąk, że tracimy rozeznanie w naszej sytuacji, że nie widzimy problemu, że tak naprawdę wystarczą nam... tylko „albumy”.

I pozostaje jałowa dyskusja anonimowych internautów.

***
Restauracja „Targowa" ponownie otworzy swoje podwoje w nowym miejscu przy ulicy Śrutarskiej 24 w Cieszynie w sobotę 21 marca.

***
Powyższy artykuł wyraża osobiste poglądy jego autora. W dziale Opinie Gazetycodziennej.pl prezentujemy różne stanowiska na tematy społeczne, gospodarcze, polityczne, kulturalne, religijne i sportowe Śląska Cieszyńskiego ludzi różnych opcji, wyznań, zainteresowań... Zapraszamy chętnych do przesyłania nam felietonów, dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami oraz bieżącego komentowania artykułów.
Komentarze: (67)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

A czyż to pierwszy cieszyński, "kultowy" lokal którego już nie ma? Vide artykuł: "Spacer sentymentalny" w ostatnim numrze Znad Olzy.

Nie róbcie ludzie tragedi z powodu targowej,zlikwidowano CENTRALKE,ZAMKOWĄ,POD JELEWNIEM,wyburzono na rogu W.Bramy i Bielskiej kamiennice gdzie była GOSPODA POD SŁOŃCEM,zamknieto WIDOK i wiele innych.Nikt nie protestował nie lamentował a tu takie wielkie halo.

A dlaczego uważa pan, że dyskusja internautów jest/będzie jałowa? Czyż nie dlatego, że nie wszyscy podzielaja pana zdanie na temat tej knajpy? Popełnił pan panegiryk, pewnie z powodu zawodowych kontaktów z naczelnym GC (Bogusław Słupczyński jest felietonistą Gazetycodziennej.pl), ale z pewnością nie zapoznał się pan z odmiennymi opiniami internatów z tego prostego powodu, że są przez redakcję natychmiast usuwane.

Pomimo, że w Targowej byłem tylko raz, muszę przyznać, że ten lokal miał coś w sobie. Ostatnio chciałem go odwiedzić, ale dowiedziałem się, że został zamknięty. Przeniesienie lokalu w nowe miejsce nie musi wcale oznaczać, że lokal nie będzie ten sam. W myśl zasady: Ludzie tworzą miejsca.

Jałowe to są jęki autora nad kiepską knajpą lub ruderą-dworkiem. Jak aktorom starcza na balangi,to nie widzę powodu, żeby ich miasto dotowało

Felietonistą wstrząsnęło ze znacznym opóźnieniem.Wstrząsy powinny nadejść już w czasie likwidacji Centralnej, Zamkowej lub Jelenia.

Człowiek należący do świata napisze -wszystkie miasta są nasze. Cieszyniok z urodzenia napisze moje miasto.Cieszyniok,nie stela napisze nasze miasto i przy tym pouczy wszystkich pozostałych cieszynioków jak to miasto powinni widzieć -a przy tym jak to nim wstrząsnęło jak Targową zamknęli. I tu jest Panie Słupczyński pies pogrzebany ,Pana niewiedzy o cieszyniokach. Nas nauczono konsekwencji w życiu.Robisz restaurację pilnuj tego co robisz i rób to profesjonalnie. Gotuj dobrze i za godziwą cenę, płać pracowników godziwie i na czas, pilnuj estetyki wnętrza,dbaj o wizerunek,czystość ,płać za czynsz regularnie ,nie rządaj obniżki gdy wszystko inne drożeje, szanuj właściciela i zawartych z nim umów.Slowem bądź profesjonalistom ,nie amatorem. CST ,może sobie pozwolić na amatorską scenę bo nie potrzebuje zarabiać. Restauracja i teatr zawodowy musi. Musi by zapłascić czynsz, by utrzymać pomieszczenie, by dać zarobić obsłudze,zadowolić klientów i właściciela budynku.Kto o tym zapomina skończy jak Pani Ala. Boi miała dobre serce dla artystów ,którzy nigdy grosza przy duszy nie mają ,a za hesbatki czynszu się nie da zapłacić, dać godziwie zarobić personelowi itd.Więc kiedy już napisze Pan ,że cieszyn to Pana Miasto proszę się zastanowić też mentalnie, dlaczego nie żałujemy,bo właściciel tego obiektu to też cieszyniok i nie chce aby budynek Targowej podzielił los Dworku ,ktorego tak bezskutecznie istnienia Pan bronił.

byłeś Pan kiedy w Wierzynku, nawet za komuny
nie byłoby Cie tam stać na kawę a co dopiero
poimprezować. Dlatego Wierzynek egzystuje i będzie nadal, a lokale gdzie przychodzą gołodupcy
prędzej czy pózniej upadają ,dlaczego, bo muszą,
z braku środków na ich utrzymanie.

umieją jedynie obrażać i ujadać, a najbardziej kogoś kto ich przerasta. Patrz dwa posty poniżej.

Na samych spotkaniach ,restauracji nie da się utrzymać. Restauracja to głównie micha. Jak restaurator o tym zapomina ,to efekt wiadomy.

nigdzie na świecie nie ma lokali niszowych jakim jest lokal dla artystów przy głównej ulicy miasta
wiadomo że czynsze są tam najwyższe
powinien tam być obiekt który zarabia a tym samym jest ogólne zapotrzebowanie na jego obecność
a jeśli to będzie fast food to znaczy żę takie są czasy

Zastanawia mnie jeszcze jedno.Internauci, zobaczcie wszystkie teksty wstecz z udziałem "felietonisty" no i oczywiście kierownika CST. Zawsze kiedy wokół niego się temat obraca ,wszyscy jego antagoniści to debilontka.Taki kompleks,czy taki mały zasób słów.

śmieszne są te żale autora świat się zmienia i nie mamy na to wpływu
moja babcia też mówiła że przed wojną szynka lepiej smakowała
jest kapitalizm i jak się coś nie opłaca to na pewno nikt tego nie zmieni

ciekawe jak by to była kamienica autora i by mógł dostać kilka razy więcej za czynsz to czy był by taki sentymentalny

rozumie że trzeba utrzymywać szkoły teatry no ale nie knajpy tu niech panuje wolny rynek

Jak tam będzieMc Donalds to gwarantuję wam, że będzie tak każdy dzień pełno ludzi a conieco wtedy padnie. Takie czasy.

Cyt.:
Nas nauczono konsekwencji w życiu.Robisz restaurację pilnuj tego co robisz i rób to profesjonalnie...
No cóż Panie Warsie, zamknął Szanowny Pan wieko cieszyńskiej "trówły" albo, jak Kto woli, trumny, bo to pobliskie urządzenie. To podobnie jak z ową "konsekwecją", bo tak właśnie powinien Pan ją napisać. Znam paru konsekwentnych, no może... tylko paru. Znacznie więcej Osobników którzy posługują się Pana maksymą "szukania obniżki" w trybie niegodnym nominalnego "cieszynioka". Rynek, acz nie tylko, pełen takich dykteryjek. Serdecznie proszę aby Pan raczył Ich zauważyć a nie rozgrzeszać i to w możliwie najgorszym stylu. Chętnie jeszcze jednak posłucham (-y?!) co zacz owa "konsekwencja". Co rusz idąc uliczkami "ją" widuję. Czmycha w ciemne sienie, chowa się przed słoneczkiem. Czy to godzi... legendzie? A co do knajpy. Są miejsca gdzie się bywa i gdzie się pije. Szkoda. Jednak rozumiem i Tych co tylko... piją.

I że wpadłbym w niedzielę 15 marca na Śrutarską 24?

zatrudniła dwóch felietonistów w wieku powyżej 27 lat, wbrew wymaganiom stawianym w niedawnym ogłoszeniu zamieszczonym na tych stronach ....

Czemu jeszcze nie zatrudniono tam Ficka? Też ma więcej niż 27 lat. A pisze nieźle. Więc Panie Wojciech, może by tak następny Boguś?

Miasto C...
Miasto C.. leżało w dolinie między wzgórzami, które wyznaczały horyzont widziany z rynku. Było dość ciekawym architektonicznie miejscem z wieloma zabytkowymi budowlami, ale największą jego osobliwość stanowili mieszkańcy.
Można by ich podzielić na dwie grupy, mało zresztą się różniące między sobą. Konserwatyści, tak ich nazwijmy, różnili się od grupy, nazwijmy ją postępowej tym, że nosili beretki z "antenką”, podczas gdy drudzy nosili beretki "sztrykowane", jak tu mówiono.
Dla pierwszych świat kończył się za rogatkami miasta i kręcił się wokół centrum, czyli figury św. Floriana stojącej na rynku. Dla drugich, których horyzonty, także myślowe, były nieco szersze świat kończył się na przełęczy Jabłonkowskiej, a kręcił się wokół innego pomnika: Stalmacha.
Najistotniejszym a może i jedynym wyznacznikiem wartości, kwalifikacji, mądrości i wszelkich cnót moralnych było magiczne słowo "stela". Zresztą tych stela rozpoznać można było nie tylko po beretkach, w czasie upałów na przykład noszone były rzadko, a po gorliwości, z jaką wywieszali flagi z okazji przeróżnych świąt państwowych. Najbardziej zasiedziali, na wszelki wypadek nawet dwie, naszą i zaprzyjaźnionego mocarstwa.
Szczytem szczęścia dla mieszkańca C... było znaleźć się na zdjęciu, a przynajmniej zostać wymienionym z nazwiska i pierwszej litery imienia w tutejszej gazecie " Głos C.." ukazującej się raz w tygodniu. Nieistotne przy tym było, przy jakiej okazji jest się wymienionym, istotne było znaleźć się na szpaltach. Mogła to być notatka pt. "Trwają remonty szkół", "Remiza dla wsi ", "Zasłużeni kombatanci", "Wzorowe małżeństwa", "Ćwiczenia strażackie", "Czyny społeczne", "Handel pod lupą", "Spóźnione żniwa", " Pokazy kulturystów", " Wystawa filatelistyczna", "Jubileuszowe święto", " Odznaczenia dla ORMO”, dla działkowiczów, działaczy kultury, sportu, towarzystwa opieki nad zwierzętami, esperantystów, klubu tańca, akordeonistów, poetów amatorów, itd. Itd.
W gazecie tej poza tytułem były także inne stałe działy, a to na pierwszej i na drugiej stronie: zdjęcia dekorowanych, wręczanie sztandarów, otwieranie remiz, zamykanie obrad. Pod zdjęciami cieszyła oko długa lista (uwaga: kolejność ważna!) odznaczających, odznaczanych, i uczestników ceremonii na trzecim miejscu. Lista ta rozrastała się przy kolejnych miejscach. Z upływem lat przesuwały się też nazwiska z pozycji dalszych na bliższe, uzupełniane przez nowe na miejscach ostatnich. Dużo większym jednak szczęściem było zmieścić się na zdjęciu. Tutaj też istniała wyraźna hierarchia. Przecież stać przy sztandarze to nie to samo, co wystawiać głowę z tyłu ponad innymi, stojąc na palcach, lub też wstawiać ją z boku, półleżąc oparty na łokciu. Pomińmy jednak szczegóły techniczne. Istotne było to, że te same osoby pojawiały się na zdjęciach i notatkach o różnych wydarzeniach. Po prostu rasowy mieszkaniec C... należał do wielu organizacji istniejących w mieście równocześnie.
Najgłośniejszy działacz tutejszej opozycji, po 13 grudnia chodził w mundurze, w końcu to on najlepiej wiedział, co trzeba było teraz zwalczać. Tempora mutantur et nos mutamur in illis - czasy się zmieniają i my zmieniamy się razem z nimi.
Wydarzenia na świecie, co zresztą znajdywało odbicie w tutejszej prasie były o tyle istotne o ile brał w nich udział jakiś mieszkaniec czy emigrant z M....
O swoim mieście i współmieszkańcach właściciele beretek byli zresztą najlepiej poinformowani pod słońcem, był to ich żywioł, sens życia, potwierdzanie nieustanne swojej wyjątkowości, przewagi nad innymi, dumy bycia stela. Wystarczyło w rozmowie zapytać o kogoś a w odpowiedzi usłyszeć można było cały jego życiorys, koligacje rodzinne, sumę osiągnięć a najczęściej upadków, wraz ze szczegółami życia intymnego. Największym cierpieniem dla mieszkańca C.. było nie wiedzieć nic o nowym sąsiedzie czy koledze z pracy. Używano wtedy różnych forteli; wypytywanie dzieci o rodziców, innych pracowników o nowego, a czasem nawet zaczepianie wprost na ulicy pod pozorem zwrócenia uwagi na niedopięty płaszczyk dziecka czy zapytania o zawartość niesionej menażki.
Istniało też w mieście kilka instytucji statutowo niejako zajmujących się samym miastem czyli sobą: Towarzystwo wiedzy o regionie, Centrum kultury regionu, a na uniwersyteciku prowadzono studia nad regionem i pisano na jego temat prace naukowe.
Od czasu do czasu w prasie toczyły się zażarte i wielomiesięczne dyskusje na temat wyższości nad nimi. My to ci stela.
Ktoś z zewnątrz, a nawet ktoś stela, kto pomieszkał już w różnych innych miejscach, czuł się tu jak na przyjęciu u okropnych starych ciotek, które patrzą na niego z góry i w drodze łaski, bo wypada, pozwalają mu przysiąść się do stołu, a on wcale tego nie chce i po otwarciu drzwi do pokoju chciałby od razu uciec ze stypy w tym pięknym starym grobowcu.

Jest pan niczym nadęty Intelektualnie Naryz. Probem że nie obrażanie ludzi jest sztuką a dialog. Tegoż Pan nie posiadasz. Jedynie co to pseudointelektulany bełkot. To nie pierwsza taka wać Pana wypowiedz.

Ciekawe to ale do mnie nie pasuje choć żech Cieszyniok z dziada pradziada.

TEN FELIETON TO DARMOWA KRYPTOREKLAMA DLA TARGOWEJ...

"Targowej" szkoda. Nie ma mojej zgody na Mc Donalda czy bank w tym miejscu. Z drugiej strony nie porównywałbym rozwalającej się rudery przy ulicy Bielskiej z dość dobrze (przynajmniej tak mi się wydaje) prosperującą restauracją. Takie jest życie - jedne restauracje powstają, a inne upadają. W tej był klimat, ale jak się to mówi - nie ma rzeczy i ludzi niezastąpionych. Ciągle zdaję pytanie, dlaczego tak długo nikt nie zwracał uwagi na niszczejący budynek? Jednak najbardziej boli mnie, a zarazem denerwuje podejście Pana felietonisty. Jakim prawem ten Pan obraża internautów? Od kiedy wyrażanie swojej opinii, dyskutowanie i spieranie się na różne tematy nazywa się "jałową dyskusją anonimowych internautów"? Przecież chyba o to walczyli przez lata komunizmu nasi rodzice/dziadkowie, żeby można było wyrazić swoją opinię. To, że ktoś ma odmienne zdanie i ma odwagę je wygłosić, jest jak najbardziej na miejscu. Zresztą takie przywileje są zagwarantowane w I generacji praw człowiek - Prawa i wolności osobiste polityczne oraz w konstytucji RP z 1997 roku. Odsyłam Pana Słupczyńskiego do przestudiowania powyższych dokumentów. Nie ma mojego przyzwolenia na obrażanie innych ludzi. Każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania i choćby było ono głupie, to należy je szanować.

Felietonista na manowcach. Panu Słupczyńskiemu od jakiegoś czasu wydaje się ,że teraz to On będzie przemawiał mentorsko do "cieszyńskich debilontek" i kiedy jego antagoniści wykażą mu slabe punkty felietonu to wtedy; napisze w komentarzach długi kolejny felieton by nikt nie czytał, czy też nie miał ochoty czytać komentarzy ,ktore w większości nie podzieliły tez jego felietonu. Nie umie przyjąć rzeczowej krytyki ale udając obrażonego zaczyna kopać i gryżć- jak to zawsze bywa ;"tonący brzytwy się chwyta". Dodam ,że każdy kto grosza przy duszy nie ma rząci mieniem prywatnym jakby komunizm nadal miał się dobrze - bo jak rozumieć np. taką jego argumentację ... "nie wymazywać ich z mapy/mowa o obiektach/miasta bo one mogą z powodzeniem służyć mieszkańcom, bo one tworzą miasto z atmosferą"... Dla Pana Słupczyńskiego ta atmosfera to kwestia 17 lat od kiedy się tu przyprowadził - i on lepiej wie /felietonista Śłupczyński/ co Pan Podzorski ma zrobić ze swoją własnością. W tej argumentacji posuwa się dalej, wie co Pani Bańczyk zrobi na nowym miejscu- jest taki "obiektywny"że aż chciało by się rzec usłużny felietonista. Amatorszczyzna i w grze aktorskiej i w felietonie.

Opis Cieszyna smakowity, mnie wywyższanie się niektórych stela śmieszy. Stelanie w niczym nie są lepsi, czyste mitomaństwo. Z drugiej strony
niestela też czasem mają muchy w nosie. Obie grupy kłócą się w grajdołku, od czasu do czasu atakując obcy świat, ten poza grajdołkiem. Np. celem ataku staje się McDonald,a twierdzą grajdoła Targowa

Felieton ma to do siebie, ze moze być nieobiektywny. Prawo autora. Ciesze sie ze w GC znalazlo sie miejsce dla tak coraz bardziej zapomnianego gatunku.

Dziekuję.... pisałem to ponad 20 lat temu, a jest chyba ponadczasowe

Ok. Felieton jest subiektywny, ale nie można w nim obrażać ludzi. "Inga" !!! Pan Słupczyński też obraża Twoją osobę, gdyż według niego każda "dyskusja internautów jest jałowa", a Ty właśnie zabrałaś głos w dyskusji.

Lecho, zauważ ,że Pan Słupczyński ,stwierdził coś innego a mianowicie to ,że ...anonimowi ... internauci prowadzą jałową dyskusję. On prawdobodobnie chciałby byśmy się nie podpisywali nickami. Co zresztą sam czyni komentując własny felieton. I kto tu jest "debilontkiem"

Mogę popwiedzieć tylko jedno - Centralka, Zamkowa i Targowa miały ten sam koniec - codzinne użeranie się o klienta spadek jakości usługi i powlolne konanie. Czy ktoś z dyskuntantów był ostatnio w Targowej?? Menu kiepskie, jedzenie nie zjadliwe. Niestety , to jest restauracja a nie klubokawiarnia RSW Prasa - Książka - Ruch i jeśli tam się spotykam ze znajomymi to chcę się spotkać w miłej atmosferze,a więc pobiesiadować. A co to za biesiada, jak nie ma porządnej "michy" ??? Ile można chlac piwo??? To można robić w byle putyce..... Targowa upadła bo na codzień była kiepska i taka jest prawda.

nasi dziadowie to jednak byli głupcy, ale domyślam
się dlaczego , nie było wśród nich żadnego
Słupczyńskiego, bo dam tylko jeden przykład
zamiast teatru mielibyśmy do dziś koszary,budynek
Elżbietanek czyli teraz poczty,Dom Narodowy,przecież tam stały jeszcze starsze zabytki.
A kto w/g Pana S. miałby łożyc na remont tej
rudery na Bielskiej, z czego właściciel kamienicy
ma robić remont jeśli najemcy nie płacą czynszu.
Latwo rozdzierać szaty i wołać nad upadkiem atmosfery
kiedy w sumie nie ponosi się za nic odpowiedzialności a tylko upomina innych.

Dyskusja internautów jest oczywiscie jałowa - dokładnie jak felieton pana Słupczyńskiego. Proponuje Panu udać się do własciciela kamienicy i go przekonać do swoich racji - a potem odreagować w swoim teatrze ostrą satyrą na ksiedza-kamienicznika.

10/10 :)

Chamstwo, chamstwo, chamstwo.

Moim zdaniem przymiotnik "anonimowych" nie zmienia faktu, że według tego Pana internauci prowadzą jałową dyskusję. Nick "Lecho" używam zamiennie. Zresztą wypowiadałem się już pod tym artykułem, a całość podpisałem swoim imieniem i nazwiskiem. Taka jest chyba charakterystyka różnych for internetowych, że ludzie zamiast imienia i nazwiska używają "nicków".

Zgadzam się jałowa...

problemem nie jest to czy targowa będzie tu czy na innej ulicy "Oczywiście pani Ala sobie poradzi, bo jest świetnym przedsiębiorcą i organizatorem." dla mnie problemem jest Mc`Donalds. Ponieważ smaży te swoje potrawki na twardym tłuszczu, które jest zabójcą społeczeństwa, polecam adres: http://serwisy.gazeta.pl/zdrowie/0,0.html . jak eile innych, które znajdziecie w internecie. Właściciel lokalu, a raczej kamienicy ma prawo wynająć komu chce i nikomu nic do tego. Nie rządźmy się nie swoim.

"Właściciel budynku, który podjął decyzję o rozwiązaniu umowy najmu, musi mieć tego świadomość. Tak jak ma świadomość swoich praw z tytułu własności budynku, w którym ów lokal się znajdował." To już jest manipulacja na bardzo niskim poziomie:-)

Bardzo trafne, kto jest autorem i gdzie to było opublikowane??

No cóż pozostały tylko podziemia. Jedyny poziom dla filozoficzno felietonistycznych i artystycznych ciągot Pana Słupczyńskiego.

Napisane zostało "do szuflady", publikowane było bodajże w Konfederacie Ziemi Cieszyńskiej pod pseudonimem Piotr Wendelin.

Jeżeli Targowa "odnowi się" na Śrutarskiej to dla stałych bywalców żadna różnica ale obawiam się,że jeżeli właścicielem obiektu na Śrutarskiej jest nadal dr J.to nie wróżę Targowej dlugiego tam pobytu.Zostanie wykończona tak jak poprzednie!!!

Piotrze Wendelinie, zechciej nam się ujawnić...

Nie wiem jak chodzili ubrani w Cieszynie w 1984 roku ale 1920 chodzili już w kapeluszach:-). Polecam film archiwalny z tamtego okresu: http://www.youtube.com/watch?v=ke451ZwTCZU

Proszę zajrzeć go Książnicy Cieszyńskiej, czy biblioteki na Głębokiej i poszukać "Znad Olzy". Szukajcie, a znajdziecie (:)

Proszę zajrzeć go Książnicy Cieszyńskiej, czy biblioteki na Głębokiej i poszukać "Znad Olzy". Szukajcie, a znajdziecie (:)

To ja Pietroszek

tyś chłopie napewno nima stela jak taki gupoty piszesz
jo myślym, że ty werbus jesteś i se tu rady dać ni mógłeś. a jo pamiętóm jak werbusy przyjechały do Cieszyna i jak piły i rzigały i wulgarnie się zachowywały. a tero by sie o kulutrze wypowiadać chciały.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama