, środa 1 maja 2024
Ruszył ponowny proces czterech żołnierzy ws. Nangar Khel
Incydent w wiosce Nangar Khel miał miejsce 16 sierpnia 2007, 28 km na północ od miasta Wazi-Khwa w Afganistanie. fot: Jakub Czermiński, Ministerstwo Obrony Narodowej



Dodaj do Facebook

Ruszył ponowny proces czterech żołnierzy ws. Nangar Khel

PAP/INTERIA.PL
Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoczął w środę ponowny proces czterech żołnierzy oskarżonych ws. zbrodni wojennej w Nangar Khel w Afganistanie. Prokurator odczytał akt oskarżenia. Sąd odroczył proces, bo uznał sprzeczność linii obrony dwóch żołnierzy.

Prokurator płk Jakub Mytych odczytał ponownie akt oskarżenia z zarzutami zbrodni wojennej - zabójstwa ludności cywilnej oraz ataku na niebroniony cywilny obiekt. Sąd przesłuchał dwóch oskarżonych: chor. Andrzeja Osieckiego i plut. Tomasza Borysiewicza (zgadzają się na podawanie swych danych). Obaj, podobnie jak poprzednio, nie przyznali się do winy. Odmówili też składania wyjaśnień. Sąd odczytał więc ich słowa zaprotokołowane w śledztwie i w czasie poprzedniego procesu.

Pod koniec rozprawy sąd uznał, że między wyjaśnieniami Borysiewicza i Osieckiego jest sprzeczność: w śledztwie Borysiewicz mówił, że to Osiecki wydał rozkaz strzelania z moździerza do afgańskich wiosek; Osiecki zaprzecza zaś, by takie polecenie wydawał. Konsekwencją tej sprzeczności jest - według sądu - konieczność zmiany obrońcy chor. Osieckiego, którego reprezentują obecnie adwokaci Andrzej Reichelt, Piotr Dewiński i Jacek Gutowski. Rzecz w tym - uzasadniał przewodniczący rozprawie sędzia ppłk Rafał Korkus - że w poprzednim procesie ci adwokaci byli także obrońcami plut. Borysiewicza, który dopiero od środy ma nowego adwokata.

W konsekwencji - uznał sąd - Osiecki do lutego musi mieć nowego obrońcę, bo mecenasi Reichelt, Dewiński i Gutowski nie mogą go już obiektywnie bronić, jako że byli wcześniej obrońcami obu podsądnych, których "procesowe interesy pozostają w sprzeczności". Proces odroczono do 7 marca. "Wolą mojego klienta jest zaskarżenie tego postanowienia do Izby Wojskowej Sądu Najwyższego" - powiedział PAP po rozprawie mec. Dewiński. Dalszych komentarzy odmówił.

Sprawa Nangar Khel wróciła do WSO po wyroku Izby Wojskowej Sądu Najwyższego, który część orzeczenia (uniewinnienie kapitana i dwóch starszych szeregowych) utrzymał w mocy, a uchylił do ponownego rozpoznania sprawy ppor. Łukasza Bywalca, chor. Andrzeja Osieckiego, plut. rezerwy Tomasza Borysiewicza i st. szer. rezerwy Damiana Ligockiego (zgadzają się na podawanie nazwisk).

Oni także byli uniewinnieni, ale SN uznał, że ich sprawy należy ponownie przebadać. Trzem pierwszym za zbrodnię zabójstwa cywilów na wojnie grozi dożywocie; Ligockiemu - do 15 lat więzienia. On jako jedyny nie ma zarzutu zabójstwa, lecz "ostrzelania niebronionego obiektu". Żaden nie przyznaje się do winy.

Już raz ich uniewinniono

16 sierpnia 2007 r. w wyniku ostrzału z broni maszynowej i moździerza wioski Nangar Khel na miejscu zginęło sześć osób: dwie kobiety i mężczyzna - pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej oraz troje dzieci; dwie kolejne osoby zmarły w szpitalu. We wrześniu 2007 r. dowództwo zawarło porozumienie ze starszyzną wioski. Poszkodowanej rodzinie wypłacono odszkodowania, a ranne kobiety trafiły na leczenie do Polski.

W listopadzie 2007 r. prokuratura wojskowa wystąpiła o areszt wobec siedmiu podejrzanych. Proces zaczął się przed wojskowym sądem okręgowym w lutym 2009 r. Z braku dowodów w czerwcu 2011 r. WSO uniewinnił wszystkich oskarżonych. Prokuratura skierowała do SN apelację, w której wnosiła o uchylenie wyroku WSO i o zwrot całej sprawy do ponownego rozpoznania. Obrona chciała oddalenia apelacji i utrzymania wyroku WSO.

Sąd Najwyższy w marcu 2012 r. zmienił wyrok WSO. Utrzymał uniewinnienie trzech oskarżonych (kapitana oraz dwóch szeregowych), a wyroki uniewinniające pozostałą czwórkę uchylił i nakazał ponowne rozpatrzenie ich sprawy.

Komentarze: (7)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Dlaczego ktoś się ma nie wypowiadać kto nie był na misji , czarne jest czarne , a morderca zostanie mordercą . Moralność jest jedna , gdyby zostali zaatakowani i zginęli by cywile , trudno wypadki się zdarzają . Ale chodzi o morderstwo , zabili zwykłych ludzi tak do draki super zabawa. I skoro są niewinni to czemu mataczą czy niewinna osoba ma coś do ukrycia , tłumaczą i kręcą tylko się winni. "Mordercy"

Kto nie byl na misji niech się nie wypowiada bo nie wie co się tam dzieje i jak to wpływa na psychike czlowieka . Tyle na ten temat. Trzymam za was kciuki 18bdsz.

Siostrzeniec służył w tej samej jednostce co tzw." Borys " jak również był w tym samym czasie na misji w Afganistanie i właśnie parę lat temu opowiadał jak to było, bo zresztą każdy na jednostce w Bielsku wiedział, a sąd ich uniewinnił z powodu braku dowodów .Dziwne 6 trupów to brak dowodów nasza amunicja to brak dowodów itd. Procedura w czasie patrolu wyglądała tak że w razie ataku pierw zgłaszają do bazy atak i odpowiadają ogniem, a oni stanęli samochodami wyciągnęli moździerze i zaczęli naparzać w wioskę z której nikt ich nie atakował , dopiero potem zgłosili to do dowództwa. Na miejscu była z tego co pamiętam jeszcze jedna drużyna z cięższym moździerzem która jednak odmówiła wykonania rozkazu ostrzału,bo wtedy by zginęło 30 osób. Siostrzeniec opowiadał że to co przeżył i widział na misji to koszmar ale oskarżonych kolegów nazwał mordercami i zresztą nie tylko on. Mam nadzieję że teraz sąd się zreflektuję i wsadzi ich do więzienia.

Wojna polega na likwidacji siły żywej przeciwnika czyli na: rzeziach, masakrach, zbrodniach, ludobójstwie, gwałtach, pacyfikacjach, rozbojach, czyli na uśmiercaniu tych, których wskaże pracodawca tzn ten kto płaci.

Grobelny.Sam sobie honorowo,wiesz co.W du....pe szczel baranie jeden.Jak nie byłeś we wojsku,a tym bardziej na misji to się nie wypowiadaj.Ja nadal trzymam kciuki za Naszych,a szczególnie za D.Ligockiego.

jaka misja, to była wojna.

Dawniej istniał wojskowy honor i jeśli żołnierz popełnił błąd wskutek, czego zginął ktoś niewinny, to sam - bez sądu wojskowego - strzelał sobie w głowę.
Teraz, w obliczu tak oczywistej zbrodni wojennej, w której zabito całą rodzinę cywilów (w tym troje dzieci), ci ludzie zmawiają się na zeznania, mataczą i jeden drugiego kryją.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama