Polska konstrukcja, recenzja "Żelaznej konstrukcji""Śmiejemy się, ale nie złośliwie - z zaskoczeń, jakie nowa rzeczywistość przyniosła polskiej inteligencji, ludziom kultury" - to słowa Macieja Wojtyszki wypowiedziane w 1998 roku po premierze "Żelaznej Konstrukcji" w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Rzeczona "nowa rzeczywistość" jest w dalszym ciągu naszą rzeczywistością. Przez scenę czeskiego teatru przewija się współczesna Polska i jej mieszkańcy uosabiający najgorsze i najzabawniejsze cechy takie, jak pazerność, wygórowane ambicje, polskie "zastaw się a postaw się" i "Polak potrafi", a także nieokrzesanie i ksenofobia. Wojtyszko opowiada nam o Polsce, która w tym spektaklu jest starym pałacem w Koborowie. Powraca do niego dawna dziedziczka. Kobieta, dzięki pomocy zaprzyjaźnionej prawniczki i "metafizyczno-ezoterycznej" poetki pragnie odzyskać od gminy posiadłość. Akcja zawiązuje się w momencie, gdy na scenie pojawiają się scenarzyści Paweł i Zofia Regulscy chcący w pałacu zorganizować przyjęcie dla gości z Ameryki. Wydarzenia wymykają się spod kontroli, gdy na jaw wychodzi, że jest jeszcze kilka innych osób, które mają odmienne plany wobec posiadłości. Pozwólcie państwo, ze nie zdradzając szczegółów, dodam, ze finał przedstawienia świetnie puentuje cytat "a to Polska właśnie". Zresztą aluzji do "Wesela" Wyspiańskiego w spektaklu jest wiele. To miłe iść do teatru na polską komedię, gdzie główni bohaterowie nie nazywają się John, Mary i Susan tylko Paweł, Karina i Jadzia. I właśnie o nich chcę napisać więcej. To te postacie kradną innym aktorom uwagę i sympatię widzów. Paweł to polski inteligent, scenarzysta, pantoflarz - w tej roli przezabawny i urzekający Bogdan Kokotek. W rolę Kariny, światowej sławy scenografki, znakomicie wcieliła się Małgorzata Pikus, która przez 90 minut biega po scenie ze złotym sfinksem i harfą wykrzykując jednocześnie dowcipne, z pozoru bezsensowne kwestie. Jest jeszcze Jadzia, śliczna dziewczyna ze wsi. Ta postać zagrana przez Joannę Gruszkę zapadła mi w pamięć najbardziej. Tą rolą Gruszka udowodniła talent i duży warsztat aktorski. Jadzia wypowiada w przedstawieniu tylko jedno zdanie, ale oderwać od niej oczu nie potrafiłam przez całe dwa akty. Drodzy Czytelnicy "Żelazną Konstrukcję" w wykonaniu aktorów Sceny Polskiej trzeba zobaczyć. Zwłaszcza teraz, gdy polska rzeczywistość bardziej zasmuca niż przysparza powodów do śmiechu. Będziecie śmiać się głośno i szczerze, a po wyjściu z teatru długo jeszcze będziecie cytowali teksty Macieja Wojtyszki. I jeszcze jedno. Przedstawienie to pomoże Państwu przygotować się na Euro 2012. Zapewniam, że po obejrzeniu spektaklu w Czeskim Cieszynie polscy organizatorzy Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej niczym was nie zaskoczą i nie zdziwią. Bo Euro "żelazną konstrukcją" stoi!
|
reklama
|
Dodaj komentarz