Gęsia skórka? A co to takiego!?Wystarczy jeden telefon Amatorzy kąpieli w zimnej wodzie są w swoim żywiole, gdy panuje tęgi mróz i napada dużo śniegu. Tarzanie się w nim, bieganie na golasa, to najlepsza rozgrzewka przed kąpielą. — Wszystko dzieje się w głowie. Jeżeli nie przygotujemy się mentalnie, to nie mamy nawet co się rozbierać. Dopiero potem rozgrzewka, gimnastyka i chlup do wody — instruuje mnie Andrzej Jarek, mors z Jastrzębia-Zdroju. Spotykamy się na brzegu potoku Leśnica w Brennej, tuż przy karczmie "Pod Przyłazem". To miejsce to nieoficjalna baza śląskich morsów. Spotykają się tu co niedziela, przez całą zimę. Pod warunkiem, że mrozi. — Jak termometr wskazuje dodatnią temperaturę to nie ma co się kąpać. Wchodzi się z ciepłego do zimnej wody i jest nieprzyjemnie. A jak jest mróz, to wtedy po wejściu do wody robi się cieplutko — przekonuje pan Andrzej, a mnie skóra cierpnie już od samego słuchania. Witold Kuś, emerytowany pracownik górnictwa, pierwszą zimową kąpiel zaliczył w 1972 roku. Był wtedy w wojsku nad morzem. — Coś nam strzeliło do głowy, chyba młodzieńcza fantazja i urządziliśmy sobie nielegalne kąpielisko na plaży w jednostce. Kąpaliśmy się całą zimę. Gdyby nas przyłapali, dostalibyśmy tydzień aresztu — wspomina stare dzieje. Miłość do zimnej wody została mu do dzisiaj. — To weszło w krew — mówi. Kąpie się zazwyczaj ze znajomymi z Jastrzębia Zdroju, gdzie tworzą nieformalną grupę morsów. — Zwołujemy się na telefon, wsiadamy do auta i jedziemy do Brennej. Nie potrzebujemy żadnego oficjalnego klubu — przekonuje mors. Z kuligu do wody Gdy Kuś opowiada mi na brzegu Leśnicy o swojej miłości do kąpieli z dreszczykiem, jego koleżanki z Jastrzębia już wbiegają do wody. Lucyna Jankowicz jest morsem od pięciu lat. — Przyjechałam do Brennej na kulig, a zostałam morsem. Strasznie się zaraziłam — mówi mieszkanka Jastrzębia Zdroju. Eugenia Herman pierwszą lodowatą kąpiel zaliczyła przed 21 laty. — Byłam zimą nad morzem ze znajomymi i pewnego dnia na plaży natrafiliśmy na kąpiących się morsów. Jeden zrobił nam prelekcję, jakie to przyjemne i zdrowe. Ja akurat miałam katar, więc pomyślałam: „raz się żyje!". Namówiłam dwie koleżanki i weszłyśmy do tej lodowatej wody. Poczułam, jakbym miała większe płuca. Na drugi dzień nos był suchy, po katarze! — opowiada 63-latka. Dzięki zimnym kąpielom wyleczyła też reumatyzm — przeszedł już po roku! Prysznic też lodowaty — Choroby omijają morsy, to prawda. Nam grypa czy angina niestraszne! Jesteśmy zahartowani i uodpornieni lepiej niż osoby, które szczepią się przeciwko różnym choróbskom. Mój szwagier w zeszłym roku zaszczepił się przeciwko grypie i o mało co nie zszedł. Wolę się kąpać — przekonuje Jan Holeksa. 53-latek jest prezesem Regionalnego Klubu Morsów Śląska Cieszyńskiego i właścicielem karczmy „Pod Przyłazem", gdzie w niedziele na lodowate kąpiele zjeżdżają morsy z Cieszyna, Ustronia, Skoczowa, Wodzisławia Śląskiego i Jastrzębia Zdroju. Sam morsem jest od ponad 10 lat. — Robiłem dwudziestodniową kurację oczyszczającą organizm, której elementem była kąpiel w strumieniu. Dzisiaj nawet jak biorę prysznic to na koniec chlapię się lodowatą wodą — opowiada. Róż to oznaka zdrowia Anatol Jasionowicz właśnie wyszedł z wody. Jest cały różowy. Tak wygląda każdy mors po kąpieli. — Ten kolor to oznaka, że mamy znakomite krążenie — przekonuje dumnie prężąc klatę. Lata przepracował w kopalni Moszczenica (dzisiaj Jas-Mos). Gdy przed siedmioma laty odszedł z górnictwa postanowił pójść na zupełny luz. Wiosną, latem i jesienią jest wędkarzem, a w zimie schodzi do wody zamieniając się w morsa. — To świetny sposób na życie! — uważa 49-latek. Latem kąpie się dla relaksu, a zimą dla zdrowia. — Od kiedy zostałem morsem, nawet kataru nie mam — zapewnia były górnik. Kiedyś przyszło mu kąpać się przy 22-stopniowym mrozie. — Czysta przyjemność — wspomina. — Jak wszedłem do wody to tak mi się cieplutko zrobiło... — 10 czy 20 stopni poniżej zera - wszystko jedno. Mróz to mróz. Ważne żeby był. Inaczej kąpiel nie jest miła — dodaje Witold Kuś. Zdaniem Holeksy, bycie morsem to nie tylko świetny sposób na życie i bycie zdrowym. To również sposób terapii. — Morsami zostaje wielu alkoholików. Mają co robić i przestają zaglądać do kieliszka — tłumaczy prezes Regionalnego Klubu Morsów Śląska Cieszyńskiego.
|
reklama
|
lepiej się Pan zainteresuj kto będzie nowym starostą,bo jeżeli to będzie ten pan o którym
mowa poprzednio to na ten płyn,którego on używa
to czsem nawet bardzo zimna woda nie pomaga.
Francek już kucko ,bo mówi ,ze woda tym razym była za ciepło.
popieram i pozdrawiam ze samiuśkiego wrocławia
Dodaj komentarz