, piątek 26 kwietnia 2024
Strzelał tak, żeby zabić
Ofiary desperata: Martin Balšán i Ivana Kabzanová. fot. ARC 



Dodaj do Facebook

Strzelał tak, żeby zabić

WOJCIECH TRZCIONKA
To morderstwo wstrząsnęło całymi Czechami, bo ofiara - Martin Balšán, wiceprezydent Hawierzowa na Zaolziu, jest pierwszym zabitym politykiem w historii Republiki Czeskiej.
Najpierw wpadł do ostrawskiej kancelarii Ivany Kabzanovej. Oddał w jej kierunku dwa strzały i wybiegł. Godzinę później pojawił się na sesji Rady Miejskiej w Hawierzowie, gdzie zastrzelił wiceprezydenta Martina Balšána. Na koniec przystawił lufę do skroni i nacisnął spust. Tak dokonał żywota Pavel Slíva, 48-letni urzędnik, który na bezrobociu stał się desperatem. Wszystko wydarzyło się rok temu, dokładnie 18 września. — Do dzisiaj nie jest jasne, czemu policji nie udało się zatrzymać napastnika — pisze „Denik".

***

Rok temu o tej porze 90-tysięczny Hawierzów wyglądał jak wymarły. Nie odbywały się żadne imprezy kulturalne i sportowe. Zamknięte były dyskoteki. Flagi zostały spuszczone do połowy masztów. Na wietrze łopotały czarne kiry. W westybulu Ratusza płonęły świece. Ścianę wokół portretu Martina Balšána przykrywało czarne sukno. Była też informacja, kim był wiceprezydent, kiedy się urodził i kiedy zmarł. Więcej pisać nie było trzeba. Wszyscy mieszkańcy i urzędnicy z Hawierzowa doskonale wiedzieli, jak zginął 32-letni „náměstek primátorky". Wszyscy zastanawiali się też, jak to się stało, że Pavel Slíva, kiedyś podobno dobry, pracowity człowiek i wzorowy ojciec, dopuścił się takiej strasznej zbrodni! Niektórzy usprawiedliwiali jego desperację, większość jednak potępiała człowieka: — Nie ma takiej rzeczy, za którą wolno zabić. A już na pewno nie dla pieniędzy!

Wiceprezydent Hawierzowa był pierwszym zamordowanym politykiem w historii Republiki Czeskiej, więc media komentowały to, co stało się w Ratuszu, na okrągło przez kilka tygodni. Martin Balšán miał dopiero 32 lata. Osierocił żonę i 7-letnią córkę. — To cios — ciężko wzdychał hawierzowski radny Edward Heczko.

***

Szalony plan podwójnego zabójstwa postał w głowie 48-letniego Pavela Slívy — na początku lat 90. dyrektora Służb Technicznych w Hawierzowie, a potem bezrobotnego, który procesował się z miastem o większe pieniądze za akcje pracownicze spółki. Gdy przegrał wszystkie sprawy w sądzie i został z długami, zaplanował zemstę na urzędnikach.

W poniedziałek 18 września 2006 roku przed południem Slíva odwiedził ostrawską kancelarię Ivany Kabzanovej — 55-letniej adwokatki, która prowadziła dla Hawierzowa sprawy majątkowe związane z akcjami. Wyjął z teczki pistolet i z zimną krwią zabił ją dwoma strzałami. Następnie spokojnie opuścił kamienicę, wsiadł do samochodu i pojechał do Urzędu Miejskiego w Hawierzowie, gdzie właśnie trwała ostatnia w tej kadencji sesja rady. Jak gdyby nigdy nic wszedł na salę obrad, rozejrzał się, przywitał z kilkoma dawnymi znajomymi i zajął miejsce przy jednym ze stołów. Gdy zobaczył, że wiceprezydent wychodzi na zaplecze porozmawiać przez komórkę, poszedł za nim. Tym razem oddał cztery strzały — trzy w 32-letniego wiceprezydenta i jeden w swoją skroń. Szaleniec zginął na miejscu, a Martin Balšán konał kilkanaście minut leżąc w kałuży krwi.

Gdy Petra Balšán odebrała komórkę i dowiedziała się, że jej mąż został postrzelony, od razu pojechała do Ratusza. Policjanci nie wpuścili jej jednak na salę. — Dajcie mi chociaż przez chwilę potrzymać go za rękę — szlochała pod drzwiami urzędu.

***

Pavel Slíva wszystko dokładnie zaplanował. Broń ČZ kaliber 9 mm posiadał legalnie. Strzelał tak, żeby zabić. Do kobiety oddał dwa strzały. Każdy z nich był śmiertelny. Do wiceprezydenta strzelał trzy razy, z czego dwa były śmiertelne.

Policja podejrzewała, że wiceprezydent Balšán zginął trochę przez przypadek, w „zastępstwie" nieobecnego na sesji szefa Służb Technicznych Vojtěcha Kozáka, który tego dnia wziął wolne, bo... bolał go ząb. — Wiceprezydent zajmował się co prawda sprawami ekonomicznymi, ale z problemami Pavela Slívy nie miał nic wspólnego — wyjaśnia policjant badający sprawę. Szef Służb Technicznych przyznaje, że gdyby poszedł na sesję, pewnie to on teraz leżałby w trumnie. Tym bardziej, że gdy zabójca pojawił się na sali obrad, pytał o niego. — Mogłem marnie skończyć — przekonuje Kozák.

— Balšán by przypadkowym celem — uważa też radny Karel Sachmerda, który znał i wiceprezydenta i jego zabójcę. Tego drugiego ostatni raz widział trzy miesiące temu. Skarżył mu się, że ma długi. — Nosił ze sobą grubą aktówkę, w której trzymał cały swój rzekomy majątek — wszystkie papiery związane z akcjami - wspomina radny.

***

— To była normalna rodzina — mówi Janina Byrtusová, sąsiadka desperata. — Gdy dowiedziałam się, co się stało zadzwoniłam do nich, bo nie mogłam uwierzyć. Żona już nie odbierała. Musiała wiedzieć, że Pavel nie żyje.

— Mąż strasznie przeżył to, jak się go pozbyli koledzy z technicznych służb. Miał wizję rozwoju firmy, pomysły, a oni nie dość, że nie dali mu korony, to jeszcze wyrzucili go z pracy. Zadręczał się tym — mówiła żona zabójcy.

— Po odejściu z firmy miał dużo czasu. Remontował stary domek. Cieszył się małą wnuczką. Ale też dręczyły go brak pracy i długi — dodaje sąsiadka. — Czekał aż zakończy się spór z miastem i wreszcie się odkuje. Liczył, że dostanie tyle pieniędzy z akcji, ile mu się należy.

Prezydent Hawierzowa Milada Halíková mówiła, że Slíva żył w nierealnym świecie. — Miał akcje warte 104 tys. koron, a chciał za nie 5-6 mln koron — przekonywała pani prezydent.

Do dzisiaj nie wyjaśniono, czemu ostrawska policja po morderstwie prawniczki nie zawiadomiła funkcjonariuszy z Hawierzowa, aby powstrzymali mordercę, który jechał na sesję, tylko sami udali się w pościg. Gdy dotarli do Ratusza, było już po wszystkim.
Komentarze: (3)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Szkoda tych ludzi, współczuję ich rodziną. Chciałbym jednak, by tę wiadomość przeczytał każdy "ważny" urzędniczyna w Polsce.

wypijmy za błędy.

po polskich urzędnikach nikt by nie płakał...

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama