Toronaga (niezweryfikowany)
28 kwietnia 2010 - 14:16
Towarzysz Stalin nauczał, że walka klas zaostrza się w miarę postępów socjalizmu . Mówiąc innym słowy: że wróg klasowy tym liczniejszy i groźniejszy, im bardziej pokonany.
Kto by pomyślał, że zasada ta sprawdzi się w wiele lat po śmierci Stalina i to dodatkowo w krainie miłości? Ale sprawdza się. Trzeba tylko "wroga klasowego" zastąpić "pisowcem". Im mniej realny wydaje się powrót PiS do władzy, tym bardziej pisowcy się mnożą. Ostatnio po 10.04.2010 r. mnożą się wręcz zastraszająco.
Na szczęście, podobnie jak niegdyś wrogów klasowych, łatwo ich poznać. I to po tym samym: po ogólnie wrogim stosunku do jedynie słusznej władzy. Potrzeba stałej czujności, aby ich znaleźć i napiętnować, uspokajając społeczeństwo - to tylko pisowcy, wrogi element, którego gadanie z założenia nie ma żadnej wartości. Przodujący w pracy operacyjnej oraz wyszkoleniu bojowym i politycznym pan redaktor , rzucany w „GC” na najtrudniejsze odcinki frontu ideologicznego i ze stalinowską pryncypialnością, bez wahania zdemaskował wrogie działania wobec mieszkańców Wisły. Pisowcem okazał się przedstawiciel kleru, którzy ośmielił się zburzyć sielankowy spokój miasta Wisła proponując nazwać ulicę imieniem tragicznie zmarłego Prezydenta. To właśnie dotknęło do żywego pana redaktora do tego stopnia, że swoim czytelnikom przekazał instrukcję, iż wszyscy powinniśmy poczuć się tym obrażeni i winnego napiętnować.
Towarzysz Stalin nauczał, że walka klas zaostrza się w miarę postępów socjalizmu . Mówiąc innym słowy: że wróg klasowy tym liczniejszy i groźniejszy, im bardziej pokonany.
Kto by pomyślał, że zasada ta sprawdzi się w wiele lat po śmierci Stalina i to dodatkowo w krainie miłości? Ale sprawdza się. Trzeba tylko "wroga klasowego" zastąpić "pisowcem". Im mniej realny wydaje się powrót PiS do władzy, tym bardziej pisowcy się mnożą. Ostatnio po 10.04.2010 r. mnożą się wręcz zastraszająco.
Na szczęście, podobnie jak niegdyś wrogów klasowych, łatwo ich poznać. I to po tym samym: po ogólnie wrogim stosunku do jedynie słusznej władzy. Potrzeba stałej czujności, aby ich znaleźć i napiętnować, uspokajając społeczeństwo - to tylko pisowcy, wrogi element, którego gadanie z założenia nie ma żadnej wartości. Przodujący w pracy operacyjnej oraz wyszkoleniu bojowym i politycznym pan redaktor , rzucany w „GC” na najtrudniejsze odcinki frontu ideologicznego i ze stalinowską pryncypialnością, bez wahania zdemaskował wrogie działania wobec mieszkańców Wisły. Pisowcem okazał się przedstawiciel kleru, którzy ośmielił się zburzyć sielankowy spokój miasta Wisła proponując nazwać ulicę imieniem tragicznie zmarłego Prezydenta. To właśnie dotknęło do żywego pana redaktora do tego stopnia, że swoim czytelnikom przekazał instrukcję, iż wszyscy powinniśmy poczuć się tym obrażeni i winnego napiętnować.