Żal mi tych zwierząt. Tyle stresu i niewygód dla katolicko-bożonarodzeniowego cyrku i plebsu, który najpierw sobie popatrzy z zachwytem jak zwierzęta trzęsą się z zimna i strachu, a potem pójdzie do kościoła, żeby pokazać sąsiadom jacy to jesteśmy uduchowiemi, bogobojni i w ogóle przekatoliccy...
Żal mi tych zwierząt. Tyle stresu i niewygód dla katolicko-bożonarodzeniowego cyrku i plebsu, który najpierw sobie popatrzy z zachwytem jak zwierzęta trzęsą się z zimna i strachu, a potem pójdzie do kościoła, żeby pokazać sąsiadom jacy to jesteśmy uduchowiemi, bogobojni i w ogóle przekatoliccy...