były drukarz (niezweryfikowany)
20 kwietnia 2009 - 10:26
W czasach PRL-u w okresie istania cenzury (urzędu kontrolującego m.in. co się drukuje) na porzadku dziennym było wzywanie przez ten urząd (teraz to widac że przez SB) odpowiedzialnych pracowników zwłaszcza pomniejszych a i prywatnych drukarń na rozmowy służbowe na temat tego co będzie się drukowało jacy wydawcy i co zlecają do druku, a potem przy okazji co tam w rodzienie, u znajomych, co się myśli nt. jakiegoś znajomego, lub zgoła o jakieś sytuacji politycznej.... Niby słuzbowe rozmowy, ale z dzisiejszej perspektywy zapewne dwuznaczne politycznie. Ale wówczas inne były czasy i ci ludzie nie mieli pojęcia o celu takich niby zwyczajnych rozmów. Nie zdziwiłbym się teraz, gdyby okazło się, że ci ludzie maja opasłe teczki w IPN....
W czasach PRL-u w okresie istania cenzury (urzędu kontrolującego m.in. co się drukuje) na porzadku dziennym było wzywanie przez ten urząd (teraz to widac że przez SB) odpowiedzialnych pracowników zwłaszcza pomniejszych a i prywatnych drukarń na rozmowy służbowe na temat tego co będzie się drukowało jacy wydawcy i co zlecają do druku, a potem przy okazji co tam w rodzienie, u znajomych, co się myśli nt. jakiegoś znajomego, lub zgoła o jakieś sytuacji politycznej.... Niby słuzbowe rozmowy, ale z dzisiejszej perspektywy zapewne dwuznaczne politycznie. Ale wówczas inne były czasy i ci ludzie nie mieli pojęcia o celu takich niby zwyczajnych rozmów. Nie zdziwiłbym się teraz, gdyby okazło się, że ci ludzie maja opasłe teczki w IPN....