To nie był stracony sezonNowy trener Paradoksalnie jednak najsłabiej zaprezentował się w czasie ostatniego półrocza galowy zestaw graczy, którzy rywalizują w najwyższej lidze. Zajęcie ostatecznie 10. miejsca w lidze chluby klubowi nie przyniosło, a brak awansu do play-off okazał się już prawie katastrofą. Zawodnicy po odpadnięciu w barażach o fazę pucharową udali się na urlopy, natomiast wtedy swoją wzmożoną pracę rozpoczęli trzynieccy działacze. Na razie najważniejszą decyzją okazało się zaangażowanie nowego trenera - Vladimíra Kýhosa. Ten znakomity przed laty zawodnik (m.in. srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Sarajewie w 1984 roku) i doświadczony szkoleniowiec, dwukrotny medalista z Kometą Brno (srebro w 2014 i brąz w rok później) cieszy się ogromnym autorytetem wśród zawodników, z którymi pracuje, a ostatnio potrafił odmienić oblicze drużyny z Hradca Kralove. Tuż po przyjęciu oferty z Trzyńca zapowiedział, że żadnej kadrowej rewolucji nie przygotowuje. I właściwie wyartykułował to, o czym od dawna powtarzali hokejowi eksperci - w nieudanym sezonie u zawodników zawiodła przede wszystkim głowa i mentalne przygotowanie do sezonu. Nowy trener nie zapowiada drastycznych zmian kadrowych, ale zapewne kilka wydaje się nieuniknionych. W ciągu najbliższych dni zawodnicy powrócą do treningów i zapewne wtedy zaczną zapadać pierwsze personalne decyzje. Kýhos podkreśla także ważną rolę, jaką w jego zespole powinna odgrywać utalentowana młodzież. Złota młodzież A utalentowanych juniorów w Trzyńcu nie brakuje, czego najlepszym dowodem są finałowe występy młodych Stalowników w turnieju rozgrywanym w Litomierzycach. Oceláři przeszli go jak burza, pokonując kolejno Pilzno (6:2), praską Spartę (9:2) i Vitkovice Steel (7:4), by w wielkim finale nie pozostawić po raz drugi żadnych złudzeń juniorom z Pragi (4:2). Do dużego sukcesu przyczynili się gracze znani z ekstraligowych występów, jak Lukáš Jašek, Lukáš Doudera czy Marian Adamek, ale także spory zastęp graczy, z których dorosły team powinien wkrótce mieć wiele pociechy. Farma z awansem Niewiele brakowało, by ten sezon mógł zakończyć się podwójną klapą - nie tylko Stalownicy nie osiągnęli przedsezonowych zamierzeń, ale w trakcie rywalizacji o awans na zaplecze Ekstraligi chwilę słabości przeżyli gracze Frydek-Mistek, czyli farmerskiego klubu z Trzyńca. Na szczęście wszystko skończyło się happy endem, a zespół naszpikowany zawodnikami z Ekstraligi nie pozostawił nikomu złudzeń, kto w tym sezonie zasłużył na awans. Do tego sukcesu walnie przyczynił się reprezentant Polski Aron Chmielewski - w sezonie zasadniczym rozegrał w barwach HC Frydek-Mistek 28 spotkań, zdobywając w nich 23 gole i 18-krotnie asystując. Kolejne punkty dorzucił w fazie play off, grając w 9 meczach i 7-krotnie pokonując bramkarzy rywali. - Każdy mecz traktuję poważnie i nie ma znaczenia, czy rywalizuję w najwyższej klasie rozgrywkowej czy też w 2. lidze. Na pewno było to cenne doświadczenie, a jako jeden z liderów tej drużyny myślę, że dobrze wykonałem powierzone mi zadanie - mówi polski napastnik. Wielka feta kończąca sezon odbyła się we Frydku-Mistku w minioną niedzielę, gdy zawodnicy podziękowali kibicom za doping przez cały sezon. Było nie tylko przekonujące zwycięstwo z jabloneckimi Wilkami, ale także mnóstwo spotkań, wiwatów i gratulacji. W przyszłym sezonie więc klub z Trzyńca będzie mieć dwie ekipy w dwóch najwyższych klasach rozgrywkowych. Aron Chmielewski z kontraktem Reprezentant Polski zaliczył w tym sezonie kilkanaście spotkań w barwach Stalowników, i do końca wierzył w pomyślny obrót sprawy i awans do play-off. - Niestety ze względów regulaminowych nie mogłem od połowy lutego pomagać kolegom w Ekstralidze. Koncentrowałem się więc głównie na występach w 2. lidze. Zawsze wierzę z zwycięstwo i miałem nadzieję, że zespół Oceláři zagra w fazie pucharowej, stało się jednak inaczej - przyznaje napastnik. Wychowanek Stoczniowca Gdańsk postanowił związać się ze Stalownikami na kolejny sezon. - Chcę grać zdecydowanie więcej niż w minionym sezonie. Mam w kontrakcie klauzulę, która pozwoli mi na zmianę barw klubowych, jeśli przez miesiąc nie pojawię się w trzynieckich barwach w ligowym meczu. Mam jednak wrażenie, że trenerom wciąż zależy na moich występach w Trzyńcu - mówi nam Chmielewski. Na razie jednak napastnik przede wszystkim koncentruje się na występach kadry narodowej, która już 23 kwietnia rozpocznie rywalizację w mistrzostwach świata Dywizji 1A, czyli zaplecza elity. Turniej po raz drugi z rzędu odbędzie się w Polsce, tym razem hokeistów przez tydzień będzie gościć katowicki Spodek.
|
reklama
|
Dodaj komentarz