Nasi przeciwko NapoleonowiW latach 1799-1802 w czasie wojny Francji z koalicją, w skład której wchodziła Austria, arcyksiążę Karol Ludwik Habsburg miał za zadnie wystawić ochotniczy oddział strzelców. Do oddziału, zwanego legionem morawsko-śląskim, zgłosiło się kilkunastu uczniów cieszyńskiego gimnazjum. Od 1801 roku w Cieszynie mieścił się sztab pułku piechoty hrabiego Colloredo (oficjalnie był to 56. Pułk Piechoty, w 1806 roku zmieniono mu numeracją na 55. Pułk Piechoty). Początkowo Austriakom wystarczył zaciąg ochotników, ale wojny napoleońskie były niezwykle krwawe i z czasem zaczęto brać do wojska jak leci. - Roku 1809 była sie zaś woyna tak rozmogła, zaś tu niedaleko, a braczka tu była tak wielko, że się zdało, że tu żaden chłop niedostonie - wspominał Jura Gajdzica, chłop z Cisownicy. Jak w praktyce wyglądała "braczka"? Walenty Krząszcz (ur. 1886), nauczyciel rodem z Górek Małych, spisał rodzinną opowieść: Pradziad zawsze to opowiadali, jak to wtedy zbierali ludzi na wojnę. Nie było ci tam wtedy tych oddowek na rekurtów, jako dziśka. Chycili kaj jakigo sucego pachołka w polu lebo doma, czy przy pługu lebo przy obiedzie, związali go i buch ś nim na wóz. Tak to kiesi hańdowni brali do wojska. Pradziada też akurat chycili, jak jechoł orać, bo to było na wiosne. Nachytali tego chłopstwa kupe, fojt musioł dać wóz i wjo z powiązanymi rekrutami ku Skoczowu. Jak przyjechali do Pogorzo ku harendzie, to pradziad pytoł na smiłowani tych wojoków, żeby mu dozwolili se aspoń kwaretke jaki gorski u żyda wypić i obiecoł wojokom, że ich poczęstuje, bo mioł w nogawicy kierysi grejcar. Odwiązali miłego holca i wzieni do szynku. Tu sie doł pradziad wojom dobrze natrąbić, a jak już mieli porządnie pod mycką, skoczył ku oknu, buch do szyby i wjo w pola, prosto ku lasom na Borku. Wojocy w ty pięty za nim, ale że byli pijani, a nogi sie im szmatłały, tuż go nie dogonoli. A jak sie ku haendzie wrócili, to już żodnego rekruta na wozie nie było, wszyscy pouciekali. Długo potem łowiło wojsko po Górkach i Grojcu [tj. Grodźcu] tych rekrutów, ale im to wszycko zderzyło do gór, lebo do lasów. I pradziad tułoł sie długi czasy. Inni nie mieli tyle szczęścia. Jeszcze w 1809 roku pułk hrabiego Colloredo walczył w bitwie pod Wagram, gdzie zwyciężył Napoleon, m.in. dzięki postawie polskich szwoleżerów (tych od Samosierry). W tym starciu zginęło 26, zostało rannych 95, a do niewoli dostało się lub zaginęło kolejnych 195 żołnierzy z 55. Pułku Piechoty. Wśród nich musieli być rekruci ze Śląska Cieszyńskiego. Ilu w sumie cieszyniaków zginęło w czasie wojen napoleońskich? Możliwe, że częściowo listę ofiar uda się zestawić w oparciu o zasoby wiedeńskiego Kriegsarchiv. W kolejnych dziesięciolecia mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego w austriackich mundurach walczyli m.in. z Piemontem (1859), Prusami (1866), a już w czasach powszechnego poboru na frontach I wojny światowej (1914-1918). Służyli jako mięso armatnie w krwawej partii szachów, jaką rozgrywali europejscy politycy, syci i bezpieczni w swoich pałacach.
|
reklama
|
Dodaj komentarz