Sobotni koncert zespołu Zakopower w istebniańskim Amfiteatrze, był nie lada gratką dla miłośników folkloru i nie tylko. Podczas występu nie zabrakło starszych przebojów formacji, m.in. "Kiebyś Ty…", jak i tych nowszych, z piosenką "Boso" na czele. Zarówno publiczność, jak i sami artyści bawili się wyśmienicie. Muzyka zespołu Zakopower ze swoim góralskim zacięciem idealnie wpisała się w obchody 300-lecia Koniakowa. O tym, że nie bez znaczenia jest to przed kim się występuje, czy są zespołem góralskim oraz co mają wspólnego dziury w drogach z tekstami piosenek, rozmawiamy z członkami zespołu Zakopower.
Jak koncertuje się na Śląsku Cieszyńskim?
Piotr Rychlec: Bardzo przyjemnie. Występowaliśmy już tutaj wielokrotnie, zawsze bardzo nam się podobało.
Sebastian Karpiel-Bułecka: Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego koncertu. Istebną darzę szczególną sympatią, bo mamy tutaj dużo przyjaciół. Jest to dla mnie miejsce z którym wiąże się wiele wspomnień.
Ma dla Was znaczenie region w którym występujecie? Czy publika na południu Polski, z górskich terenów, różni się od tej z np. z północy?
P.R: Oczywiście, że tak. Występując przed swoimi "lokalnymi fanami", przyjaciółmi jest większa trema. Poza tym ludzie stąd maja inne zaplecze kulturowe, a co za tym idzie - inaczej odbierają to, co robimy.
Ilu członków liczy aktualnie zespół Zakopower? Czy wszyscy jesteście z Podhala i okolic?
P.R: Na scenie jest nas 9-ciu. Od początku zespół funkcjonuje w tym samym składzie. Front formacji stanowią rdzenni górale z Podhala, część pochodzi z Zakopanego, reszta rozsiana jest po całej Polsce: Częstochowa, Olsztyn, Stalowa Wola, Jelenia Góra. Bardzo dużo czasu spędzamy ze sobą. Rocznie gramy nawet do 100 koncertów.
S. K-B: Mimo, iż jest nas dużo dogadujemy się świetnie. Lubimy ze sobą przebywać zarówno na scenie jak i poza nią. Ogólnie wpływamy na siebie pozytywnie, co chyba zresztą widać na koncertach.
Jak można określić muzykę, która tworzycie? Wiele osób zamyka waszą twórczość artystyczną w szufladce "muzyka góralska", chyba nie do końca słusznie?
S. K–B & P.R: Nie jesteśmy góralskim zespołem ani nie gramy muzyki góralskiej. Nasza muzyka jest inspirowana folklorem. To są autorskie projekty, skupiamy się na własnej twórczości.
Uważacie, że folklor w dzisiejszych, skomercjalizowanych czasach ma szansę się obronić?
P.R: Myślę, że Zakopower jest tego najlepszym dowodem. Osiągnął sukces, co się rzadko zdarza jeśli chodzi o zespoły tego typu. To dowód na to, że jest popyt na muzykę folkową. Ludzie szukają czegoś, co jest im bliskie, co pomoże im zrozumieć siebie. Nierzadko znajdują to właśnie w kulturze ludowej.
Skąd czerpiecie inspiracje do tekstów piosenek?
S.K-B: Z życia. Żyjemy w tak inspirującym kraju, że nawet jazda samochodem z Katowic do Zakopanego drogą pełną dziur może skłaniać do refleksji.
Bartek Kudasik: Inspiracją może być wszystko - od lektury książki po jedno zasłyszane gdzieś słowo. Zdarza się, że tworzymy coś wspólnie. Na przykład piosenka "Boso" powstała w drodze do Częstochowy. Jechaliśmy do Mateusza Pospieszalskiego, Sebastian prowadził, ja siedziałem obok. Rozmawialiśmy. Tak powstała większość tekstu. Reszta to efekt wspólnych spacerów.
Teksty z Waszego ostatniego albumu "Boso" wydają się być dojrzalsze od poprzednich, poruszają niebłahą tematykę przemijania. Chodzi jedynie o artystyczną ekspresję czy jest w tym jakaś głębsza idea - chęć wpłynięcie na odbiorcę?
S. K-B: Z wiekiem zmieniamy się, dojrzewamy. Nie należy zatem dziwić się, że i nasza twórczość staje się bardziej dojrzała. Jednak nie traktujemy tego jak misji, nie chcemy nawracać ludzi. Śpiewamy o tym "co nam w duszy gra", czym żyjemy, co przeżywamy. Jest to raczej pewna forma uzewnętrzniania siebie.
Czy przymierzacie się już do nowej płyty?
S. K-B: Nie myślimy o tym. Żeby coś nowego nagrać trzeba nabrać dystansu do tego, co się dotychczas wydarzyło. A nam go jeszcze brakuje.
Dodaj komentarz