Wisła: Pobiec jak najszybciej, wylać jak najmniej![]() Joanna Cieślar zajęła w sobotnich zawodach drugie miejsce. fot. Stela ![]() Uczennice Zespołu Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich w Wiśle przygotowują się do startu. fot. Stela ![]() Z uwagi na śmierć górników w Rudzie Śląskiej część rozrywkowa zawodów została odwołana. fot. UM Wisła — Najwięcej biegania jest przy weselach. Na tacach mamy napoje i półmiski z mięsem. Dzisiejszy bieg to bardzo trudna konkurencja. Ważne jest, żeby nie wylać napoju — mówił przed startem Grzegorz Kostka, uczeń szkoły gastronomicznej w Tychach. Z kolei uczennice Zespołu Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich w Wiśle do mistrzostw przygotowywały się biegając z tacą po schodach. — 1000 metrów do pokonania to nic w porównaniu z tym, co mamy podczas obsługi gości. Pamiętam jedną imprezę. Wieczorem nogi tak mnie bolały, że ledwo co nosiłam tace — mówiła Beata Wybraniec. Dziewczyny pobiegły na dystansie jednego kilometra, ich koledzy oraz profesjonaliści mieli do pokonania dwie pętle po 1000 metrów każda. Jednak ten, kto pierwszy dotarł na metę, nie mógł czuć się zwycięzcą. Równie ważne było to, w jakim stanie były napoje, ustawione na tacy. To, co się wylało, sędziowie zlewali do specjalnej menzurki, a następnie doliczali punkty karne. Dlatego zawody przypominały raczej szybki marsz, czy chód sportowy, a namiastkę biegu licznie zgromadzona publiczność mogła podziwiać dopiero, kiedy kelnerzy wpadali na metę. — Trasa była ciężka. Miałam trochę wprawę, bo ostatnio na weselu nosiłam ciężkie tace. Oprócz tego się nie przygotowywałam — mówiła na mecie Joanna Cieślar, pierwsza w grupie dziewcząt, która nie rozlała praktycznie ani kropli. Do drugiej rundy awansowało sześcioro zawodników. Uczestniczyli w quizie oraz slalomie z tacą między tyczkami, w finale wystąpiła najlepsza trójka. Ostateczna kolejność to: Krzysztof Ważny, Joanna Cieślar oraz Mateusz Dudek z Tychów. — O biegu myśleliśmy od czterech lat. Trzy razy się nie udało, bo brakowało nam pieniędzy na jego organizację. Dziś jest czwarta próba, mam nadzieję, że udana. Kontynuujemy tradycję zawodów z 1938 roku. Mamy nadzieję, że kolejne zawody odbędą się już za rok, a nie za 71 lat – powiedział Paweł Brągiel, organizator kelnerskiego pożegnania lata, szef Stowarzyszenia Przyjaciół Miasta Wisły Imko Wisełka. Z uwagi na śmierć górników w Rudzie Śląskiej część rozrywkowa zawodów została odwołana.
|
reklama
|
Bardzo fajna i oryginalna impreza.
Świetna zabawa :) mam nadzieje ze za rok powtórka :D
Dodaj komentarz