, sobota 22 czerwca 2024
Tu uczymy się pokory
W domach wspólnoty nie wolno pić. Za samo posiadanie alkoholu się wylatuje. fot. Joanna Urbańska 



Dodaj do Facebook

Tu uczymy się pokory

JUR
Tu uczymy się pokory

W centrum działają m.in. warsztaty rzemieślnicze. fot. Joanna Urbańska


Tu uczymy się pokory

Mariusz Andrukiewicz, dyrektor biura Stowarzyszenia Pomocy Wzajemnej „Być Razem”. fot. Wojciech Trzcionka

— Pomysł na stworzenie takiego miejsca zrodził się z potrzeby realnej pomocy osobom, które po prostu nie mają się gdzie podziać. Nie wystarczy dać komuś talerz ciepłej zupy i dach nad głową. Chodzi o to, by w życiu bezdomnych nastąpiła konkretna zmiana, by się zaangażowały, wyszły na prostą. Naszym celem jest edukacja społeczna i zawodowa — mówi Anna Kot, kierowniczka cieszyńskiego Centrum Edukacji Socjalnej.
Placówka, która ma na celu pomoc bezdomnym i bezrobotnym działa od 2001 roku. Powstała z inicjatywy Stowarzyszenia Pomocy Wzajemnej „Być Razem” i Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Cieszynie, które współpracując z samorządem i Fundacją „Barka” z Poznania uruchomiły pierwszy dom dla osób bezdomnych przy ul. Błogockiej. Staraniem Mariusza Andrukiewicza, dyrektora biura Stowarzyszenia, zagospodarowano wolne magazyny oraz zamieniono je na Dom Wspólnoty i warsztaty treningu pracy, pozyskując na ten cel środki miasta, Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej a także darczyńców. Co ważne, przyszli mieszkańcy sami budowali sobie ten dom i stwarzali warunki do życia oraz pracy. Tak jest zresztą do dziś – wszystkie prace remontowe mieszkańcy wykonują sami.

Pijesz? Wylatujesz!
Zasady domu są proste: zero alkoholu, narkotyków, zero przemocy i wzajemny szacunek. Złamanie którejkolwiek z tych zasad wiąże się z opuszczeniem tego miejsca. — Otrzymujemy nie tylko możliwość schronienia, pracy i zdobywania nowych umiejętności zawodowych. Nauczyłem się tu pokory i właściwych relacji z innymi. Człowiek dostaje drugą szansę. Musi tylko chcieć z niej skorzystać i dostosować się do obowiązujących zasad. Niektórzy to potrafią, inni nie — zaznacza Krzysztof Cieślar, mieszkaniec domu.

CES ma pod sobą trzy domy wspólnotowe (jeden czasowego pobytu przy ul. Błogockiej oraz dwa docelowe przy Frysztackiej i Kasztanowej), warsztaty treningu pracy (m.in. ślusarnia, stolarnia, warsztat rękodzieła artystycznego, remontowo-budowlany i pracownia krawiecka) oraz Gminne Centrum Informacji Zawodowej.

Próbny miesiąc
O przyjęciu do domu decydują głównie mieszkańcy. Oni współuczestniczą w jego tworzeniu, każdy z nich ma konkretne funkcje i zadania do wykonania. Warsztaty są dobierane w zależności od predyspozycji i umiejętności każdej osoby. Gminne Centrum Informacji Zawodowej ma za zadanie pomagać w pisaniu dokumentów aplikacyjnych i szukaniu ofert pracy, kursów oraz szkoleń. — Korzystają z niego głównie mieszkańcy domów, ale mogą to zrobić również osoby z zewnątrz — podkreśla Natalia Krasucka, doradca zawodowy w centrum.

Domy utrzymują się z wpłacanych do wspólnej kasy pieniędzy mieszkańców, środków stowarzyszenia i dotacji, m.in. magistratu, Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Sytuacja każdej nowej osoby podlega dokładnej weryfikacji. Po przyjęciu następuje miesiąc próbny. Jeśli uwidacznia się problem alkoholowy, warunkiem pozostania jest leczenie w ośrodku terapii uzależnień. Przez cztery miesiące osoba ta ma czas na uregulowanie swoich spraw osobistych - pracuje wówczas w warsztatach CES. Potem istnieje możliwość zatrudnienia w stowarzyszeniu np. w ramach robót publicznych lub - co zdarza się coraz częściej - na wolnym rynku.

— Jestem tu prawie od początku istnienia domu. Widziałem wiele takich miejsc, ale to jest wyjątkowe chociażby z powodu równorzędnych relacji między mieszkańcami a pracownikami. Oni są w pierwszej kolejności naszymi przyjaciółmi. W centrum tych działań jest człowiek i jego dobro — zaznacza Marek Masalski, mieszkaniec domu.

Zaczynają od zera
Popołudniami odbywają się spotkania edukacyjne, poświęcone umiejętnościom psychospołecznym, szkolenia, wykłady. Wspólnie omawiane są też sprawy związane z funkcjonowaniem domów oraz przyjęciem nowych osób. — Mieszkańcy uczą się tu dyscypliny pracy i odpowiedzialności za zlecone zadania. Zostawiają za sobą to, co było i zaczynają od zera. To nie noclegownia, ogrzewalnia, schronisko czy przechowalnia choć spełnia czasami i taką funkcję. Przychodzą do nas osoby, które czasem spędziły wiele lat na dworcu, często są schorowane, nie mają dokumentów. Przychodzą bez nadziei na to, że jeszcze coś dobrego może ich spotkać Dostają szansę, otrzymują pomoc, ale sami muszą wiele z siebie dać. Człowiekowi bezdomnemu potrzeba domu a nie schroniska. Warunkiem pozostania jest autentyczne zaangażowanie w zmianę swojego życia, a to nie jest łatwe — dodaje Anna Kot.

W 2008 roku z pomocy CES, który co roku odwiedzają wycieczki pracowników socjalnych z całej Polski, aby tu czerpać dobre wzory, skorzystało 1037 osób, w tym 44 stałych mieszkańców. Osób przyjmowanych interwencyjnie w ubiegłym roku było 169. Pozostałe 868 osób korzystało z różnych form wsparcia (schronienie, żywienie, odzież, kąpiel, doradztwo zawodowe, pomoc psychologiczna, kierowanie do innych placówek w Polsce).
Komentarze: (28)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Brawo dla pana Andrukiewicza i jego współpracowników!!! Robicie dla Cieszyna coś wspaniałego!!!

to po co tych 555-ciu podłów PE głosowało,
skoro Bóg wybrał Buzka ??

Jeśli takie miejsce pomoże choć kilku osobom wyjść na prostą, uświadomi im problem, to już ma to sens. Gratulacja dla wszystkich, którzy się do tego przyczyniają i angażują w tą pracę!

Można mieć do Pana Burmistrza sporo zastrzeżeń, i ja też nieraz je mam i nie będę ich tu i teraz wymieniał. Teraz jest okazja Burmistrza pochwalić! To on był motorem wielu takich inicjatyw, dzięki którym ośrodek powstał. Wspierał go czynem i słusznymi decyzjami. Odwiedza mieszkańców, na co dzień oraz od święta. W tych działaniach sprawdził się i czapki z głów!!! Szkoda, że autor artykułu tego obiektywnie nie powiedział, szkoda, że sam pan Andrukiewicz tego nie powiedział, lub mógł do wyjaśnić swoim skromnym dopiskiem teraz i tu… Kierownik Andrukiewicz i jego współpracownice i współpracownicy odegrali tu najważniejsze role. To, co robią to nie jest zwykłą pracą. Oni są niezwykłymi ludźmi, bardzo zaangażowanymi. Są życzliwi dla bliźnich, ale i bardzo konsekwentni. Kiedyś widziałem jak rodzina nieprzestrzegająca zasad opuszczała dom w Wigilię Bożego Narodzenia… Mieszkańcy byli smutni z tego powodu, ale wiedzieli, że decyzja jest słuszna.

Potwierdzenie tezy że Kościół Katolicki nie ma monopolu na pomaganie potrzebującym. Chciałby mieć ale nie ma. Już widzę oczami wyobraźni jak nie jeden klecha nie może przeżyć że kasiorka z dotacji przechodzi koło nosa.

Dlaczego na Śląsku Cieszyńskim tak wiele jest nienawiści dla katolików?
Przecież chrześcijaństwo to miłość, również protestancka!!!

ciężko pracuje na opinię o kościele...

Drodzy Pracownicy, Wolontariusze, Dobrodzieje, Mieszkańcy „Przystani”.
Tak się składa, że przed wielu laty miałem możliwość uczestniczyć w pionierskim szkoleniu zorganizowanym przez Wasze Stowarzyszenie, później krótko u Was pracowałem. To co stworzyliście w Cieszynie (praktycznie z niczego) jest dowodem na to, że „wystarczy” determinacja kilku ludzi nie liczących swojego czasu, nie licząc na apanaże, ryzykujących życie rodzinne i własne pieniądze, dla idei POMAGANIA BLIŹNIM. Miałem okazję doświadczyć w trakcie tzw. „wizyt studyjnych” oraz organizując międzynarodowe wymiany młodzieży wiele miejsc i poznać zasady i koszty funkcjonowania różnych (podobnych) organizacji w Polsce i Europie. Wiem, że podejmowane przez Was przedsięwzięcia mogą być wzorem dla wielu (w każdym aspekcie). Osobiście dziękuję Panu Mariuszowi Andrukiewiczowi, za pokazanie kiedyś mnie, a teraz Innym, że jak się bardzo chce, to można „z niczego” zrobić dużo dobrego. Życzę Wszystkim dalszego, tak skutecznego działania z pożytkiem dla nas wszystkich. Pozdrawiam serdecznie Andrzej Bacza

...

Bezapelacyjnie robią dobrą robotę, tak trzymać

Tak trzymać, mało komu się chce działać po"po godzinach" a co dopiero w tak trudnej sferze pomocowej. Jesteście zespołem, który to robi bardzo dobrze. A Mariusz Andrukiewicz - inicjator całego przedsięwzięcia to gość godny szacunku, pozdrawiam i życzę wszystkim jak najlepiej !

Ciężka praca pomagać takim ludziom ponieważ uważają często (nie zawsze) że los ich pokarał i teraz się im wszystko należy. Biorą całymi garściami i nawet dziękuję nie potrafią powiedzieć. Znam takie przypadki. Dlatego uważam za bardzo trudną taką pracę bo trzeba mimo wszystko często zaciskać zęby ale dalej tworzyć i pomagać bo po prostu trzeba. Bo taka jest rola człowieka - być blisko drugiego człowieka. Gratuluję i życzę dalszej owocnej i wytrwałej pracy. Pozdrawiam

Dobry artykuł o bardzo dobrej idei. Jak widać po komentarzach, jest wielu, którzy tę idęę rozumieją i doceniają. Na szczęście, ona broni się "sama przez się" - przez to że jest. Mimo to, takie teksty są potrzebne, bo co nie istnieje w obiegu medialnym - nie istnieje w świadomości społecznej. Dziękuję za artykuł!

chrześcijaństwo to religia monoteistyczna, a nie jak ktoś tu napisał, że to miłość. Bóg, w którego wierzą jest Miłością. Nie uważam, żeby w na Śląsku Cieszyńskim nienawidzono Katolików. Ja myślę, że problem jest, jeżeli chodzi o władze Kościoła, które zamiast nauczać, chętnie chciałyby władzę i pieniążki. Wymagają, żeby ludzie żyli skromnie i nie dążyli za luksusami tego świata ale sami uwielbiają bogactwo, świetne samochody etc. Miałem okazję w Niemczech widzieć czym Biskupi przyjeżdżali na zjazd - same luksusowe limuzyny, które kosztują kilkaset tys.zł. Poniżej A6 nie udało mi się zobaczyć autka. To wszystko za pieniążki wiernych. Budowa Kościoła chrześcijańskiego nie polega na finansowaniu luksusów ale na budowaniu licznej rzeszy wierzących w Boga. pozdrawiam

Cieszyskie domy dla osób bezdomnych to wspaniała inicjatywa! Sensowny sposób pomagagania ludziom, którzy gdzieś się w życiu pogubili. Stowarzysznenie odwala kawał dobrej roboty!!! Podziwiam pracowników CES-u na Błogockiej za zaangażowanie jakie wkładają w swoją pracę! Pozdrawiam Panią Anię Kot;)

To prawda, że takie miejsca są bardzo potrzebne, dają nadzieję na lepsze jutro, światełko w tunelu :) Popieram jak najbardziej!!!!!!

Bez komentarza - obserwuję od lat te przedsięwzięcia i po prostu bez komentarza. Szacunek!

Bardzo cieszą mnie takie artykuły. Mariuszu Aniu, Marku M. i wszystkim mieszkańców życzę powodzenia. Wciąż myślę o tym miejscu, ono jest dla mnie bardzo ważne. Dużo dla mnie znaczy, dużo wyniosłem z tego miejsca. Powodzenia

Mariusz - dzięki!

Przeczytałem teraz artykuł, świetny! No, ale pewnie dlatego, że jego twórca prezentuje wysoki poziom.Gratulacje.

Nie wierzę! Nikt nie narzeka? Nikt nie krytykuje? Czy coś się stało? Wakacje od cieszyńskiego malkontenctwa? I to w jakim temacie?!
Panie Mariuszu - odniósł Pan niebywały sukces już choćby przez to milczenie dyżurnych krytykantów na tym portalu. Gratuluję!

no cóż , życie jest nieprzewidywalne i nikt nie wie w jakiej sytuacji może sie znależć, dlatego takie miejsca sa potrzebne. Ci ludzie pomagają ludziom , którym w życiu cos nie wyszło, prostuja ich drogi. Nie jest sztuką zamknąć oczy dać pieniądze alkoholikowi (MOPS)i udawać ,że udzielono pomocy.

Do Foki: MOPS w Cieszynie współpracuje ściśle ze Stowarzyszeniem "Być Razem" od wielu lat. Był swego czasu jednym z inicjatorów powstania Stowarzyszenia, a następnie - powstania Domów wspólnotowych (Błogocka, Kasztanowa, Frysztacka). W dalszym ciągu, wspieramy funkcjonowanie tych placówek poważnymi (w skali Cieszyna), choć niewystarczającymi dotacjami.
Jesteśmy dumni i chwalimy się tym, że to w Cieszynie działa Stowarzyszenie, które jest podziwiane w całej Polsce i poza jej granicami. Stowarzyszenie jest częścią systemu pomocy społecznej w Cieszynie, jednak nie zajmuje się (bo nie może) pomocą finansową - to MOPS może, powinien i musi wypłacać zasiłki.
Bardzo łatwo jest stwierdzić, że Stowarzyszenie pomaga lepiej, bo uczy ludzi żyć - edukuje, MOPS wypłaca. Taki jest podział ról; sama edukacja to za mało. Gdyby nie nasze zasiłki dla mieszkańców Błogockiej czy Kasztanowej, to ci ludzie nie mieli by za co żyć.
Wypłacamy również pieniądze alkoholikom, pragnę przy tym zauważyć, że wielu bezdomnych to właśnie alkoholicy. Rzecz jasna, Ci, którzy mieszkają na Błogockiej muszą utrzymywać abstynencję, ale jak rozumiem chodzi Pani/Panu o tych pijących. Owszem, tym również czasem wypłacamy. Często nawet o tym wiemy (że piją) - wtedy płacimy w bonach, żeby przynajmniej mieli co jeść. Czy może powinniśmy im pozwolić umrzeć, albo zmusić ich, żeby grzebali w śmietnikach. Często, mimo że piją, to mają dzieci - czy im też mamy odmówić pomocy, np. w formie obiadów?
Niezwykle krzywdzące, niesprawiedliwe i po prostu nieprawdziwe jest stwierdzenie, że "zamykamy oczy". Wydaje się Panu/Pani, że w MOPSie siedzą nieroby, urzędasy, którzy "udają, że udzielono pomocy"? Jak rozumiem, według Pani/Pana, my nie wiemy, jak pomagać ludziom, bo jedyne co umiemy, to sięgać do worków pełnych złotych monet i rzucać je tym, którzy nas lepiej zbajerują. Myśli Pani/Pan, że udzielanie pomocy przez MOPS zależy od naszego widzimisię - że całe dnie siedzimy w biurach, nie wiemy, jak wygląda "prawdziwe życie", nie odwiedzamy klientów? W takim razie, nic Pani/Pan nie wie o pomocy społecznej.
Zapraszam w odwiedziny - proszę popatrzeć i posłuchać, jak wygląda nasza praca - a potem proszę to samo powiedzieć pracownikom socjalnym prosto w oczy. Zapraszam wszystkich, którym wydaje się, że wystarczy do MOPSu przyjść, rzucić "dawajcie forsę", a forsa trafi do kieszeni.
Tak jak cały świat wokół nas, sposoby działania, procedury, przepisy, obowiązujące w Ośrodku Pomocy Społecznej, są dużo bardziej skomplikowane, niż się wielu, w tym Foce wydaje.
Jeszcze raz proszę o powstrzymywanie się przed niesprawiedliwymi i krzywdzącymi nasze zaangażowanie, naszą pracę, komentarzami. Lepiej najpierw obejrzeć, poznać, posłuchać, zanim powtórzy się tak stereotypowe hasło, że MOPS rozdaje pieniądze i udaje, że pomaga - zwłaszcza, że to ostatnie krzywdzi również klientów - w tym mieszkańców Błogockiej. Pozdrawiam!
Jakub Wąsik,
kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Cieszynie,
ul. Srebrna 2,
tel. 33 479 4872,
kierownik@mops.cieszyn.pl

Pan Jakub Wąsik ma rację i szacunek również dla pracowników MOPS, bo to ciężka praca i mogę się tylko domyslać jak trudna

uderz w stół a nożyce się odezwą....

dokładnie

Jeśli ktoś wali w stół, tylko po to, żeby walnąć, bez znajomości rzeczy i bez zastanowienia, to nożyce muszą się odezwać, żeby bronić dobrego imienia moich pracowników i klientów ośrodka. Ciekawe, że nikt nie skorzystał z zaproszenia i nie przyszedł dowiedzieć się, jak naprawdę wygląda pomoc społeczna.

to na szerokiej 5

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama