Sprawa Izabeli S.: To było morderstwo dla dwóch par markowych dżinsów

W mowie końcowej prokurator Andrzej Hołdys z Prokuratury Rejonowej w Cieszynie mówił: „Co za czasy, co za ludzie, że dożyliśmy zabójstwa popełnionego dla 440 zł”. fot. Wojciech Trzcionka

Dzisiejsza rozprawa odbyła się przy pełnej sali. W Sądzie Okręgowym w Bielsku-Białej stawił się wianuszek dziennikarzy. Wszyscy liczyli na ogłoszenie wyroku. Do sądu zostało wezwanych kilkunastu świadków. — To była moja przyjaciółka — mówiła z łzami w oczach Iwona R. — Odwiedziłam ją w szpitalu. Nie rozmawiałyśmy, była nieprzytomna. Pamiętam, że zmarła w piątek.

— Znałam ją ze szkoły. Czasami się spotykałyśmy. Na nic się nie skarżyła, była zadowolona z pracy w sklepie. Nigdy nie mówiła nic o utargu — powiedziała z kolei Katarzyna Ś.

Oprawców zna Beata S. Z jednym z nich, Radosławem B., jak sama przyznała, znała się od dziecka. Mówiła, że był traktowany jak członek jej rodziny, choć nigdy nie byli ze sobą spokrewnieni. Beata S. była właścicielką poloneza, którym sprawcy uciekli z miejsca zdarzenia.
— W tym czasie prowadziłam ogródek piwny w Cisownicy. Wielokrotnie pożyczałam im samochód. Całym zdarzeniem byłam zaskoczona — mówiła.

Składnia zeznań odmówili natomiast bliscy oskarżonych.

W mowie końcowej prokurator Andrzej Hołdys z Prokuratury Rejonowej w Cieszynie mówił: „Co za czasy, co za ludzie, że dożyliśmy zabójstwa popełnionego dla 440 zł”. Kwotę skradzioną ze sklepu przeliczył na dwie pary markowych dżinsów albo 20 butelek wódki. Mówił, że chociaż Bogusław Ź. sam zgłosił się na policję, zasługuje na surową karę. Zażądał dla głównego oskarżonego 25 lat więzienia. Dla Radosława B., który pomagał w dokonaniu zbrodni, wnioskował o karę 12 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.

— Z uwagi na to, że zabójstwo zbulwersowało opinię publiczną, społeczeństwo interesuje się tą sprawą, wnoszę o podanie wyroku do publicznej wiadomości — mówił prokurator Hołdys.

Dariusz Piątek, obrońca Bogusława Ź., nie zgodził się z prokuratorem, że oskarżony strzelając do ekspedientki wiedział, że może zabić. — To był przypadkowy strzał — przekonywał. W swojej mowie końcowej zwrócił także uwagę, że jego klient sam zgłosił się na policję, sam ujawnił zbrodnię. Poprosił dla niego o łagodny wymiar kary.

Oskarżeni wyrazili skruchę. W swoich ostatnich słowach przeprosili rodziców zamordowanej kobiety, jej rodzinę, a także właściciela sklepu. Zgodnie poprosili o łagodną karę. — Poproszę o niską karę — mówił Bogusław Ź. — Proszę o karę, która pozwoli mi szybko wrócić do swoich bliskich — przyznał Radosław B.

Przypomnijmy, do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło 20 listopada 2002 roku. Do sklepu chemicznego przy ulicy Liburnia w Cieszynie wszedł zamaskowany sprawca. Był to Bogusław Ź. Zażądał wydania pieniędzy. Po chwili strzelił i wybiegł, zdążył ukraść 440 zł. Na zewnątrz czekał na niego wspólnik, Radosław B. Izabela S., 26-letnia ekspedientka, zmarła w szpitalu. W październiku ub. roku sprawca zgłosił się na policję. Jak przyznał, gryzło go sumienie.

Wyrok zostanie ogłoszony w najbliższy wtorek.

PISALIŚMY: Morderca Izy po 6 latach zgłosił się na policję!