, piątek 21 czerwca 2024
Śmierć na Baraniej Górze
Wieża widokowa na szczycie Baraniej Góry. Mężczyzna zmarł kilkanaście metrów od tego miejsca. fot. Wojciech Trzcionka 



Dodaj do Facebook

Śmierć na Baraniej Górze

TWO
Śmierć na Baraniej Górze

Z Baraniej Góry do schroniska na Przysłopie jest 45 minut, ale w trudnych warunkach droga może się bardzo wydłużyć. fot. Wojciech Trzcionka


Śmierć na Baraniej Górze

Warunki na Baraniej Górze są bardzo trudne. Mimo to turyści nie rezygnują z górskich wypraw. fot. Wojciech Trzcionka

Zwłoki 58-letniego mężczyzny znaleziono w pobliżu szczytu Baraniej Góry (1220 m npm) w Wiśle. Wszystko wskazuje na to, że to turysta, który wybrał się na wycieczkę w góry, zasłabł na szlaku i zamarzł.
Zwłoki 58-latka z Oświęcimia znaleziono w sobotę wieczorem. Mężczyzna znajdował się we wnętrzu drewnianej wiaty kilkanaście metrów od szczytu, na ostatniej prostej przed wieżą widokową. Obok leżały jego rzeczy.

W transporcie zwłok z Baraniej Góry pomagali ratownicy Beskidzkiej Grupy GOPR. Nie było łatwo, leżą tam trzy metry śniegu. — Nasz skuter nie był w stanie dotrzeć na Baranią Górę, dlatego wysłaliśmy na miejsce lepszy, pożyczony sprzęt. Ratownicy przetransportowali zwłoki do schroniska na Przysłopie, gdzie czekali prokurator i policja — mówi naczelnik Beskidzkiej Grupy GOPR, Jerzy Siodłak.

— Na razie nie ma bliższych informacji o okolicznościach tragedii. Wiadomo tylko, że mężczyzna miał znajomą w schronisku i albo szedł w odwiedziny, albo z nich wracał. Sprawę wyjaśniają policja i prokuratur — mówi Ireneusz Brachaczek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie.

Warunki na Baraniej Górze są bardzo trudne. Jak bardzo, przekonała się w sobotę 14-osobowa grupa turystów z Krakowa, Żywca i Bielska-Białej, którzy od rana szli z Węgierskiej Górki do schroniska na Przysłopie. W końcu o pomoc poprosili goprowców. Skarżyli się na wyczerpanie i mówili, że kilka kobiet z grupy nie jest w stanie iść dalej. Ratownicy nie byli jednak w stanie dojechać do turystów na skuterach śnieżnych, zaproponowali więc, że będą pilotować grupę pieszo i zasugerowali, by piechurzy zrezygnowali z dojścia do schroniska. Po namyśle ci kontynuowali jednak marsz i około północy wyczerpani dotarli do schroniska. — Latem przejście trasy z Węgierskiej Górki na Przysłop zajmuje od czterech do pięciu godzin. Oni byli w drodze przez 15 godzin! Mieli dużo szczęścia — kiwa głową Jerzy Siodłak.

Ratownicy odradzają piesze wycieczki w góry, gdzie zaspy sięgają trzech metrów. — Niestety, nasze apele nic nie dają — rozkłada ręce naczelnik Beskidzkiej Grupy GOPR.

W tym sezonie goprowcy zanotowali w Beskidach rekordową liczbę interwencji. Od początku roku było ich 1033 - więcej niż podczas długiej i śnieżnej zimny trzy lata temu. Rekord padł w minioną niedzielę, kiedy interwencji było 52.
Komentarze: (12)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Chodzi o Baranią Górę czy o Babią bo się pogubiłem w artykule!!!

hej zgubiłeś się " pytam" bo nie dobrze odczytałes tekst tak jak ci " TURYSCI - MAMLASY" CO NIE PRZECZYTALI PRZEWODNIK LUB MAPĘ. . Jak byk pisze parę razy Baranią Górę 1224 m dokładnie, wyszli z Wegierskiej Górki i doszli do Schroniska Na Przysłopie !! A do Babie Góry to stąd ho ho. Fort a dycki trzba się uczyc topografii jak chce się byc turystą z prawdziwego zdarzenia.

Dziw bierze, że pan Brachaczek nie stwierdził, iż jest to kolejna ofiara kryzysu.

Nigdy nic nie wiadomo : ) A brak wyobraźni jak widać bywa zabójczy. W ogóle siędziwię, że istnieje taka instytucja jak GOPR ( z nazwy - ochotnicza ) która ściąga idiotów lezących w góry jak te barany i pakujących się w kłopoty na własne życzenie.

( np. niezmiernie zachwyca mnie fakt, że funkcjonuje oddział GOPR na Jurze Kr-Cz; tam naprawdę ciężko jest zrobić sobie krzywdę, ale jak widać - Polak potrafi; pomijam skałkowców-wspinaczy... )

Jak pewnie słyszałeś Jurajski oddział GOPR dostał większą kasę na działalność niż Grupa Beskidzka.
No ale tam rządzi gość z koneksjami i flamandzkim nazwiskiem.

kojarzę ; )

...I pytam: gdzie byli rodzice , no gdzie byli ?!

Jak pisałem komentarz to w tekście była dwa razy użyta nazwa Babia Góra. Teraz jest poprawnie.

Byliśmy tam dziś, trafiliśmy na tego gościa, widzieliśmy akcję... A warunki wcale nie są takie złe jak to jest opisane w artykule.. Da się iść, nie zapada się człowiek głęboko, ze schroniska na szczyt szliśmy jakieś 80 minut.

Chodzi o Baranią Górę.Niedaleko od szczytu jest taka drewniana wiata-tam go znaleźli.Człowiek w takim wieku nie powinien był tak ryzykować.W takim śniegu to przecież duży wysiłek jest.

Kondycja ważna rzecz, ale ważniejsze jest pamiętanie o tym, by w takiej porze roku nie chodzić samemu po zaśnieżonych szlakach. Być może zwykły "mobilny telefon" uratowałby mu życie.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama