Polski areszt był im pisany

Z początku marca informowaliśmy, że policja z Cieszyna w porozumieniu z kolegami z Czech zatrzymała złodzieja i jego kumpli, którzy w biały dzień na Wyższej Bramie w Cieszynie okradli 25-letniego przedstawiciela handlowego zabierając mu 4,5 tys. zł. Mężczyźni co prawda wyślizgnęli się z rąk polskich funkcjonariuszy uciekając do Czeskiego Cieszyna, ale dzięki koordynacji działań, sprawców ostatecznie ujęła czeska policja. Była to pierwsza transgraniczna akcja obu komend.

PISALIŚMY: Pościg przez Olzę

Zaraz po tym zdarzeniu Prokuratura Rejonowa w Cieszynie, za pośrednictwem bielskiej Prokuratury Okręgowej, wystąpiła do sądu o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania mieszkańców Ostrawy (w wieku od 31-45 lat). Sąd szybko przygotował odpowiednie dokumenty, które przekazano stronie czeskiej. Ta jednak nie zgodziła się na wydanie swoich obywateli i wypuściła sprawców na wolność. — U nas areszt tymczasowy mieliby pewny. Jednak według czeskiego prawa nie było podstaw, aby przetrzymywać mężczyzn za kratkami — mówi nadkomisarz Jacek Bąk, zastępca komendanta powiatowego policji w Cieszynie.

Wypuszczeni z aresztu mężczyźni szybko wrócili do tego co potrafią najlepiej - okradania innych. Tym razem szczęścia postanowili spróbować w Głubczycach na Opolszczyźnie. Tam jednak to polscy policjanci okazali się sprytniejsi i aresztowali Czechów.

— Ostatecznie więc trafili za kratki w Polsce. Nasz areszt był im pisany — mówi Jacek Bąk.