Cieszyński sąd rozstrzygnął: Samochód z Allegro nie za złotówkęPo chwili obie strony zostały poinformowane, że doszło do transakcji za złotówkę. Portal Allegro uznał transakcję za zawartą, bo tak mówi regulamin aukcyjny. Kupiec auta nigdy nie odebrał, choć 1 zł wysłał przekazem pocztowym. Sprawę oddał do sądu, by ten przesądził, czy doszło do sprzedaży. Sprawa wydawała się prosta. Rok temu sąd w Warszawie przyznał, że wygrana licytacja w Allegro to umowa kupna-sprzedaży ze wszystkimi konsekwencjami. Nakazał oferentowi sprzedać jeepa grand cherokee z 2000 roku za wylicytowane 23 tys. zł, choć na rynku wart był co najmniej dwa razy więcej. Nie pomogło tłumaczenie sprzedawcy, że zapomniał podać ceny minimalnej, a poza tym zepsuł mu się modem i nie mógł tego skorygować przed końcem aukcji. Przypadkiem gdańszczanina zajął się sąd w Cieszynie. Uznał, że zamiast domagać się ustalenia, czy doszło do zawarcia umowy sprzedaży, pan Sławek powinien wystąpić z powództwem o wydanie auta i w tym procesie udowodnić, że jest prawnym właścicielem seata. Samo stwierdzenie, że umowa została zawarta, nie przesadza bowiem, czy umowa ta jest skuteczna i wywiera określone skutki prawne, dlatego pan Sławek powinien w innym procesie wnieść o wydanie auta.(jest to precedens, bo w sprawie jeepa sąd orzekł, że doszło do transakcji). Ale gdyby nawet do takiego procesu doszło, pan Sławek mógłby go przegrać, bo sąd obnaża kilka uchybień podczas zawierania umowy. — Wystawiający na aukcji nie był właścicielem seata i nie miał pełnomocnictwa do jego sprzedaży. Do tego stworzył własną nazwę pojazdu (Super Seat Alhambra), która nie występuje w ogóle w katalogach sprzedaży. Do nazwy wystawionego pojazdu nie sposób przyporządkować żadnego dowodu rejestracyjnego pojazdu. Aż w końcu wystawiający na aukcji uchylił się od skutków prawnych, przesyłając oświadczenie woli, w którym napisał, że doszło do błędu. Z tych względów kupujący nie ma podstaw prawnych i faktycznych do sformułowania powództwa o wydanie rzeczy — opowiada Sylwester Nowakowski, adwokat pana Krzysztofa z Koniakowa. Seat był kolejnym drogim przedmiotem, za który na Allegro można było zapłacić symboliczną cenę. Mieszkanka Żagania (woj. lubuskie) w grudniu 2006 roku kupiła za złotówkę łódkę wartą 40 tys. zł. Sprzedawca nie wystawił ceny minimalnej, a kiedy się zreflektował, zakończył szybko aukcję, podpisując tym samym umowę sprzedaży z osobą, która dała najwyższą ofertę. Pozew trafił do sądu, ale obyło się bez procesu. Żaganianka ma już łódź, ale nie chce zdradzić szczegółów ugody.
|
reklama
|
Jarek nie jesteś jedyny. Mordy cieszyńskie majom się tym lepi im mniejsze poparcie. NIe martw sie na każdego przydzie czas. Tym czasy miarka sie przebrała. Tylko jeszcze chołota musi to zrozumieć
A czy to prawda że Pani Zagan to wysoko postawiona działaczka Opus Dei? A czy to prawda ze ta organizacja rozrasta sie na cieszynskiej ziemi jak pajęczyna i oplata samorządy? Czy to prawda że przewodzi jej pewien ksiądz-obszarnik z Ustronia i za jej pieniadze nabywa ciagle nowe ziemie?
Ja kupiłem żywą kozę za złotówkę i spoko, pojechałem z uszolem do Książenic, zapłaciłem babce złotókę, załadowaliśmy kozę do unocza i sru na Cieszyn
należy do żółwi Ninja
tak, to chyba prawda, chodzi oczywiście o księdza z Polany, który świnie hoduje
co za idioci siedzą na tym forum? Nie zaszkodził wam przypadkiem Kod Leonarda Da Vinci?
zastanówcie się, zanim będzie zapóźno...? (e)
a tak na serio, czemu nie jesteście w szkole...?
pomówienii powiadacie? a kłamstwa osób publicznych to pomówienii Nas czy ni? jak ktosi godo, że jech uczciwy a potym pcho familia na panstwowe posade to jest pomówienii czy cosi innego? jak ktosi godo że mo altanaka a mo chałupa to cosik tu chyba nimo prowdy albo pomówinii?
żebyś mógł sobie tak pie....ć trzy po trzy, to najpierw tej osobie to udowodnij. Ale proponuje najpierw zakupić metr gumy, wiesz chyba po co...
Dodaj komentarz