Cieszyn: Kto rozbroi bombę ekologiczną po mafii?

Do zbiorników może zajrzeć każdy, bo teren byłej bazy nie jest ogrodzony, a brama jest otwarta.

W czerwcu sprawą zainteresowała się policja. Zostało wszczęte śledztwo dotyczące nielegalnego składowania substancji niebezpiecznych dla środowiska.

Do usunięcia zabudowań byłej stacji została zobowiązana firma, do której ostatnio należał teren.

Stacja paliw była dawniej własnością Orlenu, potem teren wielokrotnie zmieniał właścicieli. Po ich byłej działalności zostały popadające w ruinę magazyny i zardzewiałe beczki na ropę. Nieopodal, w porośniętym chaszczami miejscu ukryte są zbiorniki, w których mafia paliwowa składowała nielegalnie wyprodukowane paliwo. Cześć z nich znajduje się pod ziemią, o istnieniu niektórych przekonują zalane betonem zardzewiałe włazy. Do ich wnętrza może zajrzeć każdy, bo teren byłej bazy nie jest ogrodzony, a brama jest otwarta.

- Ostatni właściciel tego terenu zmarł. Miejsce jest niczyje, więc nikt go nie pilnuje i nikt nie chce wziąć za tą sprawę odpowiedzialności - tłumaczy jeden z pracowników firmy Dagra, która sąsiaduje z byłą bazą paliw. W bezpośrednim sąsiedztwie ukrytych zbiorników działa jeszcze pięć innych firm. Ich pracownicy nie chcą mówić na ten temat lub przyznają, że nic o zagrożeniu nie wiedzą.

Sprawą zainteresowała się prokuratura dopiero po tegorocznej powodzi. Podczas majowych podtopień przepływająca w pobliżu Bobrówka zalała teren bazy, wypłukując zalegające w ziemi substancje.

- Pracuję w tym miejscu od dwudziestu lat. Ten teren Bobrówka zalała już w 2005 roku. Woda zabrała ze zbiorników ropę i rozprowadziła po okolicy. Wtedy nikt się tym nie zainteresował - mówi pracownik Dagry. - Mamy nadzieję, że przez te lata chemikalia zdążyły wypłukać deszcze. Dopóki rzeka jest w korycie, nie boimy się - dodaje.

W czerwcu sprawą zainteresowała się policja. Zostało wszczęte śledztwo dotyczące nielegalnego składowania substancji niebezpiecznych dla środowiska. Inicjatywę podjęła też prokuratura, która wystąpiła do sądu o stały nadzór nad tykającą bombą.

- Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach pobrała do analizy próbki substancji ze zbiorników. Badanie ma na celu wykluczenie zawartości w cieczy kwasu siarkowego - tłumaczy Mariusz Białoń, oficer prasowy cieszyńskiej policji.

Do usunięcia zabudowań byłej stacji została zobowiązana firma, do której ostatnio należał teren. Nadal nie wiadomo, kto podejmie się usunięcia ze zbiorników niebezpiecznej substancji.