Elżbieta Jodłowska: Kobiety lubią poświntuszyć

Jak się grało w Wiśle?
Było nam bardzo miło, że tyle publiczności przyszło, że nas oklaskiwali. Świetna publiczność. Wiem, że z okolic nazjeżdżali się ludzie. Czujemy się zaszczycone.

Na czym polega fenomen tej sztuki?
Może na tym, że kobiety potrafią się identyfikować z postaciami ze sceny i ich problemami. Musimy mieć jakiś odnośnik do naszego życia, musimy się od czegoś odbić. Każda z nich znajdzie troszeczkę siebie w tym programie.

Na widowni było sporo mężczyzn, z wielkim entuzjazmem odebrali przedstawienie.
Dlatego, że ich to również dotyczy. Są otoczeni przez kobiety, mają matki, żony, a nawet kochanki (śmiech), córki. Mężczyźni i kobiety, jesteśmy w sumie bardzo podobni.

Jeden z panów powiedział, że tak jak mężczyźni rozmawiają o kobietach, tak panie o mężczyznach.
Oczywiście. Kobiety bardzo chętnie rozmawiają o mężczyznach, zwłaszcza jak są same. Starsze panie lubię sobie nawet poświntuszyć (śmiech).

Sztuka była grana ok 1500 razy, czy są jakieś sytuacje, który szczególnie utkwiły w pamięci?
Dla nas każdy spektakl jest dowodem na to, że warto się męczyć, jechać tyle kilometrów, warto go grać. Jest to temat, który daje kobietom siłę, aby dalej żyć, ładuje akumulatory, jest w jakimś sensie leczniczy. Lecznicy dla kobiety i dla nas.

Czy paniom, mówiąc potocznie, już się to nie przejadło?
Wciąż się tym bawimy na scenie. Lubimy to grać, to jest tak bliskie życia. Mnie się to zdecydowanie nie znudziło.

Pani ulubiony fragment, piosenka?
Oj mam taki w zależności od tego, z kim gram. Mam ulubione artystki, z którymi gram. Lubię scenę z telefonem czy jak opowiadam o odchudzaniu.

Spektakl mówi z przystępny sposób o poważnym temacie, czy pani zdaniem mamy coraz więcej autoironii?
Powiem jedno, ten spektakl przełamał tabu, które było. Kiedyś na głos się nie wypowiadało słowa klimakterium czy menopauza. W tej chwili mówi się na głos i cieszę się, że jest w tym część mojej zasługi.

Widziała pani odpowiedź na „Klimakterium” spektakl "Andropauza"?
Niestety tak. Bardzo mi przykro, że moi koledzy na naszych "plecach" się promują, a niestety nie jest trafiony program.

Miały panie okazję przy okazji wizyty poznać Wisłę?
Jesteśmy tu za krótko, tylko jadąc podziwiałyśmy piękno tych stron.

Rozmawiała: KATARZYNA KOCZWARA

PISALIŚMY: "Hormonówka, krem na zmarszczki i seks, czyli spektakl "Klimakterium... i już" w Wiśle"

Spektakl "Klimakterium... i już" będzie można zobaczyć w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie 9 listopada. W kasie teatru można rezerwować bilety.