, piątek 26 kwietnia 2024
Bogusław Słupczyński: Tu chodzi o nasze życie
Bogusław Słupczyński (w środku wśród stojących) z częścią teatralnego zespołu. fot. arch. pryw. BS 



Dodaj do Facebook

Bogusław Słupczyński: Tu chodzi o nasze życie

KATARZYNA KOCZWARA
O kondycji cieszyńskiego Teatru CST, nowym pomyśle utworzenia z niego instytucji kultury, a także o kondycji kultury w mieście w ogóle rozmawiamy z Bogusławem Słupczyńskim.
Jak obecnie wygląda sytuacja Teatru CST?
Mamy swoją salę, funkcjonujemy w ramach stowarzyszenia, jesteśmy wspomagani przez Dom Narodowy w Cieszynie. Działamy od 11 lat. To jest etap, kiedy trzeba pomyśleć o jakiejś przyszłości. Wykorzystaliśmy wszystkie możliwości jeśli chodzi o kształtowanie jakichkolwiek perspektyw. Wydaje mi się, że utworzenie instytucji kultury w postaci ośrodka teatralnego ma głęboki sens. Praktycznie taką instytucją jesteśmy, ale działamy na zasadzie "wiary w jutro", w warunkach niestabilności i braku wielu narzędzi. Nie stać nas na utrzymanie sali na ulicy Chrobrego.

Jak ocenia pan szanse na przekształcenie Teatru CST w jednostkę kultury?
Myślę, że byłoby to bardzo sensowne, gdyby radni docenili ten pomysł i gdyby stworzono tę małą instytucję kultury. To wywołałoby przełom w postrzeganiu i tworzeniu nowych form działalności kulturalnej w mieście. Oddolna inicjatywa, która funkcjonuje praktycznie bez pieniędzy i z powodzeniem od ponad 10 lat pomiędzy budżetowymi kolosami, zostaje ubrana w atrybuty instytucji i pozwala się jej jeszcze bardziej profesjonalnie działać w przyszłości. Tutaj nie chodzi o to, żeby stworzyć jakieś kolejne stanowiska. Chodzi o to, by wykorzystać nasz dorobek i stworzyć mu perspektywę w tym mieście. To realny wymiar akceptacji i szacunku. To także prosty i logiczny krok do utworzenia pierwszej w mieście instytucji artystycznej.

Zbliżamy się do momentu, kiedy zaczną się prace nad budżetem na przyszły rok. Co jeśli ten pomysł nie znajdzie aprobaty wśród władz miasta?
Jeśli nie znajdzie aprobaty, sprawa rozwiąże się w sposób naturalny. Prawdopodobnie przestaniemy istnieć. Nie można istnieć kręcąc się wokół własnego ogona. Po pierwsze, jest to bardzo frustrujące, bo bez przyszłości; po drugie, straszliwie męczące. Nie przedstawiam tu tego w kategoriach jakiegoś szantażu. Ta formacja po prostu przestanie istnieć, bo istnieć nie będzie mogła. Nie ma możliwości utrzymywania czegoś bez środków. Nie prowadzimy działalności komercyjnej. Funkcjonowanie takiego miejsca nie może polegać na walce o zapłacenie rachunków. Słynne "granty", sponsorzy, to mity. Dla mnie osobiście ważna będzie informacja: tak albo nie. Trwanie w ciągłym zawieszeniu, z myślą, że jutro będzie lepiej, ciągłe liczenie na to, że coś się zmieni, jest szaleństwem. Ja i moi koledzy poczujemy olbrzymią ulgę, kiedy dowiemy się o decyzji. Jeśli nie, to każdy będzie wiedział, co ma robić. Ja również. Jeśli tak, wtedy zakasujemy rękawy i pracujemy. Tu nie chodzi tylko o to, że my chcemy robić teatr, tu chodzi też o nasze życie. Jeśli człowiek poświęca lata życia pewnej idei, pracy w pewnym miejscu, to wtedy nie robi się tego tylko dla siebie. Tak jest z teatrem. Bo on działa publicznie. Robi się to również dla społeczeństwa, oczekując poza satysfakcją artystyczną również akceptacji, docenienia ze strony decydentów. Jeśli to nie następuje, trzeba zmienić priorytety.

Czy to nie jest tak, że jesteście bardzo doceniani na zewnątrz, a tutaj na miejscu tego brakuje? Czy to jest kwestia promocji, czy zamknięcia się w swojej społeczności?
Szacuję naszych odbiorców na ok. 200/300 osób, które znają, widzieli większość spektakli i przychodzą do nas na spotkania i koncerty. To jest bardzo liczna grupa jak na miasto, które ma 35 tys. mieszkańców. My, pracując dla tej kilkusetosobowej grupy, inwestujemy w jej i nasz potencjał intelektualny. To jest grupa, która funkcjonuje w społeczeństwie i oddziałuje na resztę miasta. Nie chodzi o to, żebyśmy grali spektakle dziesięć razy w miesiącu przy 150- osobowej, pełnej widowni. Nie w tym rzecz. To jeszcze długo nie będzie możliwe. Zaznaczam, że nie chodzi tu o teatr w stylu "Klimakterium" czy "Andropauzy".

Proszę zauważyć, że najwybitniejsze spektakle, które kiedykolwiek pojawiały się na Festiwalu Teatralnym "Bez Granic" w ostatnich 10 latach, mogły liczyć na maksymalnie 200-osobową widownię. A przeważnie i tak było to kilkadziesiąt osób. Taka jest rzeczywista liczba odbiorców sztuki teatralnej w Cieszynie. To oczywiście nie jest dobra sytuacja. A zdarzenia typu "Dni Teatru" w Mickiewiczu, spektakle Teatru Parafii Św. Elżbiety, to zjawiska w wydaniu cieszyńskim zdecydowanie socjologiczne.

W jakim kierunku chcecie się rozwijać?
Funkcja naszego ośrodka teatralnego, który został zaproponowany, będzie nie tylko artystyczna, ale też edukacyjna. Pracować w nim będą nie tylko ludzie, którzy jak w teatrze "pracują nad rolą", ale również realizują projekty edukacyjne. Nie będą oni zwykłymi aktorami. To będą aktorzy-animatorzy, którzy będą pisać projekty, animować życie teatralne, pracować z dziećmi i młodzieżą. Myślę, że współczesny teatr, zwłaszcza w małych miejscowościach, powinien iść w tym kierunku, przejmując funkcje upowszechnieniowe i edukacyjne. Jeżeli my nie będziemy dbali o wychowanie publiczności, to publiczności albo nie będzie, albo będzie taka, którą stworzy show biznes, czyli nie dla nas. To ma być zupełnie coś innego niż teatr w Czeskim Cieszynie, czy funkcjonujący u nas teatr impresaryjny. To ma być miejsce realizujące swój własny program twórczy, upowszechniania i edukacyjny w duchu teatru artystycznego, zaangażowanego i poszukującego. Otwarte także dla młodzieży i dla dzieci.

Patrząc na czarny scenariusz, nie wyobrażam sobie, żeby pan nie zajmował się już kulturą. Istnieje jakiś plan awaryjny?
Mam swoje plany, które będę realizował, jeśli się nie powiedzie, ale wiąże się to z dużą zmianą. Koledzy też na pewno znajdą sobie miejsce dla swojej ekspresji artystycznej. Będzie szkoda tego wszystkiego. My w tym wszystkim, jako ludzie zaangażowani w teatr, znajdziemy sobie jakieś ujście, ale szkoda będzie zmarnowania takiej szansy dla miasta. Oczywiście istnieją jeszcze festiwale, ale środowiska artystycznego właściwie nie ma. Nie ma instytucji artystycznych. Takie twórcze formacje działające na terenie miasta to tylko Galeria Szara i my. Uniwersytet żyje swoim własnym życiem. Są jeszcze pojedyncze osoby organizujące festiwale, jak Jolanta Dygoś, Małgorzata Mendel i Gertruda Chowaniokowa.

Czy państwa ośrodek mógłby pełnić również funkcję platformy dla studentów UŚ?
Tak. Istnieje plan współpracy ze środowiskiem studenckim UŚ. Chodzi o to, aby pojawiali się tam animatorzy życia teatralnego. Tu nie chodzi o systemowe "nauczanie", ale o przygotowanie osobowości, liderów.

Jak wygląda kwestia zaplecza finansowego na wasze funkcjonowanie?
Miejsce jest. Sala na Chrobrego. Istnieje zespół bardzo kompetentnych ludzi z dobrym wykształceniem i doświadczeniem. Po prostu brać i dać możliwości. Te kwoty, o które wnioskujemy, gwarantują pewną stabilność, dają nam możliwość poważnego myślenia o naszej teatralnej drodze. W pewnym momencie, jeśli chce się przedłużać i rozwijać działalność teatralną, to trzeba bardzo poważnie pomyśleć o niezbędnych środkach. O tym, żeby w tym wszystkim się nie zagubić, mieć pewne oparcie, bazę. Chcemy wiedzieć, że jesteśmy traktowani poważnie. Nie jestem pewien, czy to myślenie wygra, ale trzeba spróbować.

Uciekły z Cieszyna już duże festiwale, które miały być marką tego miasta. Co jeśli nasi rodzimi artyści stwierdzą, że już dosyć walki z wiatrakami i zabiegania o przychylność władz?
Tak, to jest już męczące. Czasami mam wrażenie, że kiedy człowiek zabiega o coś, co jest w cywilizowanym świecie oczywiste, dopomina się o sprawy fundamentalne, to tu zaczyna uchodzić za jakiegoś oportunistę, za jakiegoś dziwaka, wywrotowca. Proszę zauważyć, że CST od kilku lat znane jest w mieście z jakiejś tam prowadzonej "walki". Mnie już samemu niedobrze się od tego robi. Nie wiem, dlaczego tak jest, ale mam wrażenie, że w wielu istotnych sprawach, i nie chodzi tu tylko o teatr, mieszkańcy Cieszyna nie zajmują wyraźnego stanowiska. Wyjątkiem są anonimowe wypowiedzi w internecie. Nie da się mieć jednocześnie świętego spokoju i nowych, ciekawych, ważnych inicjatyw czy zmian.

Wygodniej robić imprezy masowe, pokazać się na nich, wysłać informację prasową do mediów i ma się zapewnioną publiczność.
No więc właśnie. Przyjechała "Bitwa na głosy" i się skończyła i… nic.

Chwilowe zafascynowanie Cieszynem na nic się nie przełożyło?
I nie przełoży się. Przecież przyjeżdżający nie zastaną codziennie Haliny Mlynkovej na rynku w Cieszynie! Ma się wrażenie, że nasze miasto postrzegane jest jak jakaś cukierkowo-baśniowa scenografia do ładnych weekendowo-wakacyjnych imprez rozrywkowych. Show przyjeżdża, a my z rozdziawionymi gębami gapimy się. Potem show odjeżdża, a my zostajemy… w tej pustej scenografii.

Zanim instytucja nabierze cech marki i rozpoznawalności najpierw lokalnie, potem szerzej, to potrzeba pewnej inwestycji i czasu. Teraz jesteśmy na takim etapie, że oczekujemy efektów szybko. Dlaczego?
Kultura staje się elementem marketingu władzy i lokalnego establishmentu. Wszystko jest huczne, doraźne, głośne, natomiast pozbawione głębszego sensu. Staram się być spokojny, bo wiem, że pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Niech tak będzie, pod warunkiem, że nie zapomina się o rozwoju swojego potencjału.

Czy widzicie się w Teatrze im. A Mickiewicza?
Proszę pani, Jerzy Grotowski założył wśród aktorów Podstawową Organizację Partyjną PZPR. Chodziło o to, aby nie można było rozwiązać teatru. Grotowski rozumiał cenę kompromisu w imię teatru. Jeżeli taki pomysł zostanie zaakceptowany, to wchodzimy we wspólną organizację teatralną. Oczywiście na ustalonych wcześniej warunkach.
Obecna sytuacja to stan ogromnej frustracji. Człowiek ma ochotę tym wszystkim rzucić. Utrzymywanie czegoś z własnej kieszeni... Ja się wstydzę nawet o tym mówić. To jest koszmar. Robimy to tylko dlatego, że jeśli się powiedziało A...

Kiedyś pewien "człowiek na stanowisku" powiedział mi, że przecież nikt mnie o to nie prosił. Wiele osób nie rozumie pewnych procesów. Uważają, że jesteśmy jakimiś wesołkami, zapaleńcami, bo robimy coś bez pieniędzy, z pasji. Ich zdaniem profesjonalizm, zawodowstwo i dojrzałość pojawia się wtedy, kiedy bierze się za to pieniądze. I to jest ten paradoks. Przyzwyczajeni jesteśmy, kiedy te pieniądze biorą ludzie z zewnątrz. Natomiast "nasi" mają robić wszystko za darmo i za swoje, bo są "amatorami". Inni znowu kazali by nam zarabiać na siebie i z tego utrzymać się jak w jakimś biznesie. Totalne niezrozumienie rzeczy.

Niewielu wie o tym, że ci "amatorzy" maja za sobą treningi, warsztaty, doświadczenia zdobyte podczas pracy z najlepszymi formacjami teatralnymi w Polsce. Takie doświadczenia, jakich często nie mają tzw. "zawodowcy". Niewielu także wie o tym, że na najlepsze światowe festiwale teatralne zapraszane są właśnie teatry alternatywne, poszukujące, jako te, które tworzą w teatrze nową jakość. My tę jakość chcemy tworzyć.

Jakimi ostatnimi sukcesami możecie się pochwalić?
Jesienią ubiegłego roku wystąpiliśmy na pierwszym Festiwalu Teatru Społecznego i Politycznego "Mury" w Krakowie z "Bolko Kantorem". Miło być zaliczonym do grona najważniejszych teatrów w Polsce zajmujących się tą tematyką. W sierpniu jedziemy z naszym "wielokulturowym" spektaklem - "Drogą żywiecką" na Festiwal Porto Franko do Iwano-Frankowska na Ukrainie. Współorganizujemy z kolegami z Ukrainy, Słowacji i Czech, Festiwal Morochów/Mopoxib w Bieszczadach.

Rozmawiała: KATARZYNA KOCZWARA
Komentarze: (91)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

"nie docierają do jego świadomości" oraz na "wysokości zadania" - popr.

jeżeli ktoś dotąd nie zdał sobie sprawy z unikalnej, poszukującej drogi artystycznej CST, to znaczy, że albo mało interesuje się tym,co się dzieje (kultura i sztuka) w Cieszynie, albo ta specyfika i rodzaj teatralno-społecznej aktywności nie docierają do jego aktywności,skupionej na konsumowaniu kultury, często w jej tabloidalnych wydaniach - ile i jakich osób jest wśród radnych, okaże się podczas podejmowania decyzji na temat utworzenia "ośrodka kultury i sztuki teatralnej", co stanowiłoby dla miasta nie lada gratkę, gdyż powstałoby unikalne, także w skali kraju, artystyczne środowisko kulturotwórcze... -ufam w dojrzałość decydentów, którzy staną na wysokości, z otwartym umysłem oraz iście europejskim impetem!

no kulturalny tak knajpianie się nie unosi

Jesteś chamem i tyle.

nie macie argumentów, pierdolicie bez sensu. Słupczynski jest marny. Pieniędzy nie dostanie.

przekształcmy CST w instytucje kultury a potem od razu zacznijmy przekształcać bieda szyby w muzea kopalnictwa.

Tacy jak Ty palą książki i plądrują biblioteki. tacy jak Ty mówili o kubizmie, że to szkodliwe dla społeczeństwa. czy wiesz o kim mówię? To byli tacy sami jak Ty. Jedni mieszkali w Chinach, drudzy zupełnie bliżej.

...

pomysł na scenariusz: o trupie aktorów z małego miasteczka przy granicy... nikt nie chciał im tam płacić to postanowili zrobić ostatnie przedstawienie i wyjechac. Bylo tak dobre że mieszkańcy ze łzami w oczach dumni że takie talenty zrodziły się w ich miasteczku żegnali trupę mówiąc good luck.

co Ci tak właściwie dolega?

Do ŁH. No sam się nadajesz na festyn niż festiwal, więc nie dziwo, że masz w kiosku tylko skandale.

Żal mi tych z którymi obcujesz codziennie. Kimkolwiek sobie tam jesteś, wiedz, ze jesteś pojedynczym, klinicznym przypadkiem. W dawnych czasach dostał byś batem i to by było na tyle.

ludzi zwalniają, zakłady i sklepiki zamykają, a te co są to najczęściej pracują w nich właściciele albo rodzina. Hipermarkety i tanio wyprodukowane towary Chinach, czy też Bangladeszu (tam pracownicy w fatalnych warunkach za 10 centów/godzina w zakładach tekstylnych produkują T-shirt za nie całego dolara dla Lidla, K&M, czy Carrefour, jak podaje "die Mucha" : http://www.diemucha.at/index.php?option=com_kunena&Itemid=5&func=view&ca...),a tu jeszcze chcą wyrwać te, które ciężko zarabiamy.

powikłanie, które dotyka patologiczne ego

Prostactwo w tej mieścinie wyziera prawie zewsząd.

po dupie należy się importowanemu z Bytomia radnemu - panie Lizoń, my już dwa razy pokazaliśmy panu żółtą kartkę, następna będzie czerwona, jak mentalność PiS-u.

tłoczące się przy ratuszowym korycie - to mu zaczyna nerwowo drgać powieka...

z patologicznym przerostem ego

Autopromocja Słupczyńskeigo sięga zenitu. Już nie wystarcza etat w Domu Narodowym już marzy sie o tytule ojca dyrektora. Dajcie pieniadze bo się obrażę, albo będe donosił jak juz robiłem z dyrektorem Domu Narodowego, Burmistrzem i innymi. Tyle możliwości pozyskania pieniedzy ale Słupczyński chce etatów i dopiero wtedy weżmie sie do roboty. Typowy rozrabiaka.

Bogdan- frustracja,huczna, doraźnie głośna pozbawiona głębszego sensu więc trzeba to wszystko rzucic a nie biadolic na łamach GC. Moze choć tu dadzą ci zarobić za ten duchowy striptis. Utrzymywać coś z własnej kieszeni -jak kieszeń jest pusta?- no to trzeba by było dokonać jakiegoś cudu.Bogdan walcz- z karawaną z psami i don Kichotami.Nie wielu wie i niech tak zostanie- do frustracji twojej nie musisz nas przekonywać.

Bogdan - walcz. Psy... Karawana... Pozdrowienia i wiary.

w moim kiosku niestety sprzedają tylko skandale i przegląd sportowy. Może CST sukcesu powinno szukać bardziej gdzieś w okolicach lokalnej jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej?

tak bezczelnie dopominać się o kasę publiczną - głodny pan chodzi? śpi pod mostem?... czego panu brakuje? bryki nowej, aby sąsiadom dorównać??.. chce się pan realizować w teatrze - po drugiej stronie mostu na Olzie jest prawdziwy, profesjonalny teatr - niech pan tam idzie, z otwartymi rękami takiego geniusza przyjmą z pewnością.

proponuje nową cieszynską sztukę pod tytułem/spełniamy nasze marzenia od 100000 pln w góre/przyjdz i przedstaw swe marzenia dowartosciuj siebie i swych bliskich/teatr,dezajn,sport ekstremalny, bitwa na marzenia od lat czterech do 104/sponsorzy media patronat prasowy...hit wakacji

"Jedną ze szkół w której odbyło się takie potkanie była Szkoła Podstawowa nr 2 w Cieszynie. Gościem uroczystej akademii był Dyrektor Zespołu Obsługi Jednostek Oświatowych Bogdan Ficek,"

teatry teatrami, a BS niewiele ma do zaprezentowania, a jeżeli już cis, to pozostaje kwestia otwarta - kto za to płaci. Ja nie.

"...aktorzy Teatru Cieszyńskiego wystawili "Cyrano de Bergeraca", a już 30 czerwca zapraszają na kolejną premierę.

"Piękność dnia" w reżyserii Andrzeja Sadowskiego zakończy sezon Sceny Polskiej, by na nowo otworzyć go już we wrześniu.

W ostatnim przedwakacyjnym spektaklu udział wezmą Joanna Gruszka, Joanna Litwin-Widera, Anna Paprzyca, Halina Pasekova, Małgorzata Pikus, Kamila Kumpanova i rodzynek, Janusz Kac."

ŁH, przeczytaj ostatni numer Polityki. MOże coś do Ciebie dotrze. Artykuł o teatrach w Polsce.

Siostra Jadwiga to dobre porównanie. P. Słupczyński próbuje teatralne triki wprowadzić chyba do lokalnej polityki... "Tu chodzi o nasze życie" to gra na emocjach i to jet podłe.

...zdania od małej litery. Wars jest mentalnie jak Kaczyński, w pisowni bliżej mu do Komorowskiego

nawiedzonym rodzicom. Jak wiadomo, nawiedzeni myślą, że jak poślą swoje nawiedzone dzieci na teatrzyk, będą bliżej nieba.

Kontynuując ,to trzeba by było zadać pytanie na temat spekulacji Pana Słupczyńskiego ,że swój teatr nazywa sztuką a natomiast amatorski teatr siostry Jadwigi- to wg. niego zjawisko socjologiczne. otóż Siostra Jadwiga choc stażem starsza od CST jakoś nie sięga po dotacje gminne mimo ,że odbiór tego co robi jest masowy a teatr jest niewątpliwie znany. Malo tego co roku angażuje sostra ogromną ilość wykonawców i drugie tyle obsługi. Wszystko to pasjonaci i nie nęka gminy ,że jak jej nie da nic z publicznego grosza to zaprzestanie działalności. Siostra potrafi zarobić na tym co prezentuje publiczności ,nie ma obiektu na własność a korzysta s tych ,które są i placi za ich wynajęcie. Proszę wziąść z niej przykład- i wzbudzić tę pasję w swojej ekipie.

na pewno jesteś jednym z tych tzw. "kólturalnych", styl wypowiedzi świadczy o tym dobitnie.

Niestety wars chyba ciągle pijany albo na kacu, więc trzeba mu wybaczyć że nie za bardzo wie co mówi. jak się tyle pije to potem niestety...

stanowiska"... - hahaha!... panie Bogusiu, ubawił mnie pan:)

bo na oko to mendą

Wars to Czuły Wojtek z Onetu

pewnie tych, co konsumują rocznie ponad 10 milionów zł dotacji, moszczą się w cieplutkich, wygodnych kajutach po zamkach i teatrach, nad sobą mają tylko Pana Boga a przed sobą kilka klamek do obcałowania?

Kogo nazywasz wszą?

potrzebny azotoks.. O. Lizoń - menedżer jak z koziej de rajzentasza. Sięgać po gotowe i wielką łyżką nabierać, i krzyczeć głośno, że głodzą - o nie, paszli won, do roboty.

Wpis z godz 12 03 nie jest mój.

pan jest wielki, a oni tam o tym wiedzą - nie powinno być problemów... Dla nas jest pan pewnie - zbyt wielki. I na pewno - zbyt drogi. Z szacunkiem, i z Panem Bogiem.

Malych miast nie stać na mnożenie instytucji w rodzaju MOSiRu, Śląski Zamek, Książnica- to wszystko powinno być pod miejskim Ośrodkiem kultury i sportu- bierzcie przykład ze Skoczowa. Ograniczając etaty dyrektorskie ,finansowo,ksiegowe ,kadry zdobędziecie srodki na kulturę i sport dla ich pasjonatow i artystów muzycznych, aktorskich, literackich itd. pieniądze będą dla czynnych i aktywnych sportowców i ich trenerów a nie na utrzymywanie posad i obciążeń wynikających ze swiadczeń zusu itd. Brak ideowców i pasjonatów wynika w gruncie rzeczy z etatyzacji tych ,ktorzy porzucili ideę. A brak idei to smierć dla sportu i kultury.

nie strasz, nie strasz bo się zesrasz. Cwaniactwo, marnotrawstwo, rozbuchana biurokracja i administracja, zerowy nadzór właścicielski, karygodne braki w zarządzaniu i dysponowaniu mieniem publicznym - za to faktycznie prokuratura może się wziąć. Nie-wars.

1. Teatr - należy ZMNIEJSZYĆ zdecydowanie DOTACJE, np. o połowę, do 300 tys zł rocznie i zmusić w ten sposób zarządzającego tym majątkiem do wzięcia się do roboty. Teraz w teatrze mamy przedstawienie zaledwie od czasu do czasu , najczęściej bilety na nie rozchodzą sie bardzo szybko - świadczy to o dużym popycie na tego rodzaju działania. Na pewno trzeba zmienić menedżera - dinozaura A. Łyżbickiego, który te swoją hucpe uprawia skutecznie w teatrze już od bodaj 30 lat. *** 2. Zamek - ta sama historia tylko niestety w o wiele większej skali... Tam radykalne obcięcie dotacji i natychmiastowa zmiana dyrektora powinna pozwolić by wreszcie ten wielomilionowej wartości majątek w najlepszej lokalizacji w mieście zaczął w końcu pełnić pożyteczna funkcję.*** 3. Książnica - to jest w tej chwili prywatny folwark pp. Sz. Jeżeli tak ważne są ich działania dla Śląska i Polski - niech szukają tam funduszy na nie. Na zadbanie o interes cieszyński - miasto łoży o wiele za dużo tam... ***4. A Boguś S. skoro taki dla kraju i dla całego świata ważny i zasłużony - niech także w świecie (fundacja Rockefellera?.. Guggenheima?..) albo w Warszawie w Ministerstwie Kultury szuka wsparcia. Cieszyn z niego pożytku nie ma, a na sponsora kultury światowej czy polskiej - jest po prostu za cienki... Kino to już przy tych gigantach cwaniactwa doprawdy betka. To tyle. A ty najwyraźniej nie widzisz innego sposobu na życie, jak dojenie miejskiej kasy... Wars, droga sierotko, nie zwalcza kultury, tylko pasożyty które żywią się jej kosztem. Dyrektorów, menedżerów, tabuny personelu - z których ani Cieszyn, ani kultura pożytku żadnego nie mają.

za "twurców"

Chodzi o to aby te jednostki kultury ktore są uczynić ich pracę bardziej efektyeną tj. by w odpowiednich godzinach nie swieciły pustkami. mnożenie kolejnych jednostek kultury sprawia ,że jej poziom się obniża ,bo jak już pan Słupczynski sam zauważył im więcej loży się na obiekty tym mniej pozostaje na kulturę. To co stało się przedmiotem tak licznych krytycznych wystąpień Pana Śłupczyńskiego pod adresem teatru,zamku, kina ,książnicy w ostateczności dotyczyło by również CST, który by się zinstucjonalizował, mial budżet na etaty administracyjne i koszty utrzymania obiektu a nadal by nie miał na kulturę. mniej obiektow, mniej administracji a więcej dla twurców kultury. Dlatego choć tak usilnie dobija się CST o środki tym bardziej radni powinni analizować przyczyny upadlości zycia kulturalnego i sportowego naszej części Śl.Cieszyńskiego. Gdzie instytucja tam śmierć dla idei i pasjonatów. Wystarczy tylko spojrzeć na historię -kiedyś w Cieszynie były dwa kluby sportowe z licznymi sekcjami dziś mamy jeden i to ze sporymi brakami by przystąpić chociażby do ligi lekkoatletycznej. podobnie było kilka teatrów amatorskich.

Wars , jako prawnik powiem ci, że zarobiłeś już na prokuratora szkalując tu imię conajmniej 3 osób. Dziwię się, że nikt Cię jeszcze nie zgłosił.

Wytrzymajcie to!

Chciał bym poznać autora wpisu o teatrze, który pisze:"E A T R - to jakby w epoce aparatów 2011-06-22 21:02:39
cyfrowych, prosić naród, by przeszedł z powrotem na analogowe. Trochę to z tym teatrem jakby z innej epoki. Widać nie wszyscy nadążają za biegnącym tłumem, ale czy tłum biegnie we właściwą stronę ...? Czy to tzw. STUDIO ma receptę i antidotum na to, co się dzieje w społeczeństwie" Kto ma się odwagę do tego przyznać? Oczywiście nick wystaczy.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama